III

23 4 0
                                    


- TY PCHLARZU!! CHCESZ ŻEBYM OSIWIAŁA?! - krzyknęła Cinga, próbując złapać psa który właśnie wyskoczył z wanny podczas mycia, zostawiając wodę dosłownie wszędzie.

Gdy w końcu udało jej się złapać psa, siłą wyciągnęła go z domu.

- Jest dzisiaj ciepło, wysuszysz się jak trochę sobie pobiegasz - uśmiechnęła się przebiegle, odprowadzając rozbieganego psa wzrokiem.

- Czyżby nowa pomoc domowa? - usłyszała głos nieznajomego mężczyzny. Natychmiast obiegł ją strach.

- Ja.. - odwróciła się przodem do rozmówcy - Co pan tu robi? - spojrzała na niego niepewnie.

- Proszę się nie przejmować, nie jestem kimś strasznym - uśmiechnął się lekko - przybyłem ze specjalnym listem, proszę go przekazać - wsunął jej kartkę w dłoń.

Cinga spojrzała na liścik i wróciła wzrokiem do odchodzącego już mężczyzny. Czuła niepokój. Bardzo silny niepokój.

- Swoją drogą, nie jesteś za ładna na taką pracę? Nie jesteś tu bezpieczna, zdajesz sobie sprawę? - spojrzał na nią ostatni raz i wsiadł do swojego auta, odjeżdżając z piskiem opon.

"Miałam nikogo nie wpuszczać, z nikim nie rozmawiać" weszła szybko do domu, po czym położyła otrzymany list na stole w salonie. Głos z tyłu głowy mówił jej, że powinna otworzyć list i poznać tajemnicę swojego pracodawcy. Nie chciała jednak pakować się w jeszcze większe kłopoty, niż te, w których - według plotek - jest dotychczas.

Patrik wrócił do posiadłości po północy - zdziwił się widząc czekającą w salonie Cinge.

- Mam dla ciebie list - spojrzała na leżącą na stole kopertę.

Chłopak powoli podszedł do stolika, po czym uniósł brew i spojrzał na dziewczynę.

- Byłam z Uramiz na zewnątrz i jakiś mężczyzna mi to dał. Nie powiedział od kogo to - spuściła wzrok.

Patrik wziął kopertę do rąk i westchnął

- To od mojej rodziny, ciekawe co znowu wymyślili - wyjął list z koperty i usiadł na kanapie - dawno się nie odzywali.

- Ja pójdę już spać, zajmowanie się Uramiz było męczące - Cinga podeszła do schodów - swoją drogą, skąd od razu wiedziałeś że to od twojej rodziny? - uniosła brew

- Zawsze przesyłają listy w czerwonych kopertach, ludzie zazwyczaj używają białych więc łatwo to rozróżnić - wyjaśnił, nie odrywając wzroku od listu - dobrej nocy.

Cinga wzięła szybki prysznic po którym w końcu mogła położyć się do łóżka. O niczym innym nie marzyła cały dzień.
"Mam nadzieję, że jakoś się do tego wszystkiego przyzwyczaję" westchnęła, przekręcając się na prawy bok "Obym jak najszybciej dostała telefon, nie mogę przecież żyć bez kontaktu ze światem" spojrzała na okno.

-----------------------

- Kolacja z twoją rodziną? - Cinga spojrzała na Patrika z niedowierzaniem - a po co ja tam potrzebna? - wzięła łyk kawy

- Z pewnością moi rodzice chcieliby wiedzieć kto ze mną mieszka, moje poprzednie pracownice także jeździły ze mną na kolacje - spojrzał na dziewczynę - jeśli masz coś przeciwko...

- Pojadę - przerwała mu - mam nadzieję, że chociaż są znośni - szepnęła, na co chłopak lekko się zaśmiał.

Patrik uznał, że zostaje dzisiaj w domu więc Cinga miała cały dzień dla siebie - zero obowiązków. Postanowiła przejść się do miasteczka i poznać bliżej okolicę i jej mieszkańców.

Wzięła ze sobą Uramiz i ruszyła w drogę. Po dotarciu na główny plac, zobaczyła tłumy ludzi przed warzywniakiem Izabelli.

- Dramat! Myślicie że to też wina tego Patrika? - zapytał jeden z gapiów z przerażeniem w głosie.

- Panie, a mało to morderców po świecie chodzi? to mógł być ktokolwiek, nawet Pana sąsiadka!

Zaintrygowana usłyszaną rozmową Cinga podeszła bliżej miejsca zamieszania, gdzie zobaczyła staruszka handlującego gazetami. Wymieniła kilka drobniaków na jeden egzemplarz i rzuciła okiem na nagłówek.

- 'Bart Fisherman zamordowany. Znany milioner został znaleziony w odizolowanym magazynie nieopodal Halabench' - przeczytała - 'policja wszczęła śledztwo"

- Znając życie policja za tydzień umorzy sprawę - warknęła handlarka - nawet burmistrz miasta Pani Frell przyznała, że nie wiedziała że w jej mieście jest w ogóle jakiś opuszczony magazyn.

- Może po prostu ten cały Bart miał słabą ochronę? - powiedział jeden ze słuchaczy, wychodząc przed tłum - Głowy państw nie są mordowane nawet jeśli są najgorszymi tyranami właśnie dlatego, że są pod ochroną 24/7. W tej sprawie na bank maczało palce kilka osób.

- Cuba? nasz miejscowy geniusz jak zwykle w akcji. Jak policja odrzuci sprawę, to on z pewnością sam to rozwiąże - uśmiechnął się jakiś siedzący pod sklepem staruszek.

- Ciekawe skąd wie Pan tak dużo o morderstwach, czyżby z doświadczenia? - Cinga spojrzała na niego z zainteresowaniem, składając gazetę.

- Oh, to nowa pracownica Pana P? - Cuba podszedł do niej bliżej, żeby się przyjrzeć - ty akurat nie powinnaś wpychać nosa w nie swoje sprawy, mała.

- To wy wpychacie nos w nie swoje sprawy, Patrik nigdy by tego nie zrobił, więc nie wciągajcie go w swoje gierki - schowała gazetę do torebki i odwróciła się z zamiarem odejścia.

- Uważaj na siebie!! Możesz być następna, omijaj magazyny szerokim łukiem - krzyknął, również idąc w swoją stronę.

Cinga przewróciła oczami i podeszła do ławki na której siedziała kobieta, którą dziewczyna już wcześniej spotykała w sklepie. Dosiadła się do niej i westchnęła.

- Ciężki dzień, co? - zapytała, biorąc łyk jakiegoś taniego piwa.

- Wkurzył mnie ten blondyn spod sklepu, za kogo on się uważa żeby osądzać ludzi? - zmarszczyła brwi na wspomnienie o chłopaku.

- Cuba Carlbarchyk. Studiował w stanach i przez to uważa się za najmądrzejszego człowieka w kraju, trzeba przyznać że ma łeb do niektórych spraw. Wiesz, ludzie mu ufają bo już kiedyś udało mu się rozwiązać jedną sprawę, gdy policja odpuściła. Mi też to zaimponowało, ale nie przesadzajmy - odstawiła puszkę obok siebie i spojrzała na dziewczynę - bogaci ludzie nie mają szczęścia, trzeba przyznać.

- Dlaczego uważają, że to Patrik mógł to zrobić? jest coś o czym nie wiem?

- Nie wiesz o... - zamilkła - O wszystkim. - spojrzała w niebo - i tak powinno zostać, sama musisz go poznać. My praktycznie go nie znamy, cała nasza opinia jest wyrobiona na podstawie plotek, więc powinnaś sama odkryć jaki jest.

Gdy wróciła do domu, od razu skierowała się do swojego pokoju. Położyła gazetę na biurku, po czym położyła się na łóżku razem z psem i odpłynęła po praktycznie kilku minutach.

Dumny ze swoich poczynań kulinarnych Patrik stwierdził, że zaprosi Cinge, aby zjadła z nim kolacje. Był to pierwszy raz gdy nic się nie spaliło, więc chłopak miał powód do dumy.

- Zjesz ze mną? Zrobiłem.. - zatrzymał się i spojrzał na leżącą w łóżku dziewczynę i psa. Uśmiechnął się i już miał wychodzić, gdy nagle jego uwagę przykuła leżąca na biurku gazeta. Po przeczytaniu nagłówka zabrał magazyn i szybko opuścił pokój.


IMIONA I NAZWISKA PRZYPADKOWE.













123OWOC NAMIĘTNOŚCI [BĘDZIE WYDANA!!!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz