– Zagrajmy w grę.
Przegryzłam wnętrze policzka. Doskonale wiedziałam, jaka zabawa chodziła mu po głowie. Negan miał w zwyczaju w taki sposób zapewniać rozrywkę swoim gościom. Zarówno ja, jak i Smith mieliśmy odmienne opinie na temat definicji zabawy. Mimo wszystko, z wiadomych przyczyn wolałam nie wchodzić z nim w jakąkolwiek polemikę lub słowne utarczki.
Przejechał dwukrotnie palcami po Lucille i ukazał swoje białe, proste zęby.
– Możecie oddychać, płakać... – wymieniał, podrzucając kij. – Och, z pewnością będziecie.
Czarnoskóra kobieta w krótkich włosach cicho załkała i zerknęła na rudowłosego mężczyznę, klęczącego tuż obok niej. Próbowała znaleźć w nim jakieś wsparcie, lecz jego mina wyrażała taką samą kapitulację.
Mimo wszystko, wyglądał na dość zawziętego mężczyznę. Był silny, barczysty. Z analizy wyglądu rudowłosego wytrącił mnie Negan.
– Lynn, znasz wyliczankę ,,Entliczek, pętliczek'' ?
Zerknęłam na niego z niemałym zdezorientowaniem i pokiwałam głową. Mężczyzna w odpowiedzi zaklasnął w dłonie.
– Fantastycznie! – żachnął z udawaną, bądź przesadzoną ekscytacją.
Podszedł do lidera pojmanej grupy i przechylił głowę.
– Jeden fałszywy ruch, a twój dzieciak straci ostatnie oko, a ty dostaniesz je do schowka od rewolweru. Zrozumiałeś?
Mężczyzna nie odpowiedział, po prostu nie spuszczał z niego wzroku. Jego ciało znajdowało się niezmiennie w klęczącej pozycji, a klatka piersiowa unosiła w zastraszającym tempie.
Gdy Negan zauważył, że jego jedyna odpowiedź ograniczyła się do skinięcia głową, wrócił wzrokiem do pozostałych.
***
Na zewnątrz temperatura jedynie się obniżała. Drzewa, znajdujące się wokół rozstawionego obozu zaczynały coraz bardziej się kołysać, przynosząc kolejne podmuchy. Od chłodnego powietrza moje policzki zapiekły i z pewnością przybrały odcień rubinu.
– Na kogo wypadnie...– jego kij wylądował na kowboju, który wciąż miał mój nóż.
Albo mi się wydawało, lub nastolatek wyjątkowo próbował sprowokować Negana swoim zachowaniem. Za każdym razem, gdy zbliżał się do niego kij, to przechylał głowę, próbując grać niewzruszonego.
Lub rzeczywiście taki był.
Negan zatrzymał się w półkroku. Uśmiechnął się. I to starczyło, bym była pewna tego o czym pomyślał. Akurat w tej kwestii jego myśli miałam opanowane do perfekcji.
– Na tego bęc.
On już wybrał.
Zamaszystym ruchem wycelował drucianym kijem w głowę rudowłosego. Z czarnoskórej kobiety wydobył się cichy odgłos na pograniczu zaskoczenia i strachu.
Druga, naprawdę atrakcyjna kobieta w ciemnych włosach, która znajdowała się po prawej stronie obok mężczyzny także spuściła wzrok. Oczy lidera przeciwnej grupy zamgliły się łzami, a kowboj, w którego wciąż celowałam bronią nieznacznie się poruszył. Jego ramiona delikatnie zadrżały, gdy mężczyzna z roztrzaskaną czaszką osunął się na ziemię.
Miałam swoje typy, ale jednocześnie znałam schemat działania Negana. Im ktoś bardziej go prowokował, tym bardziej zostawał ukarany. A rudowłosy wydawał się cały czas wychylać, gdy jego twarz spotykała się z kijem.
CZYTASZ
Ci, którzy żyją...[CARL GRIMES]
Fanfiction"Mors malum non est, sola ius aequum generis humani". Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki. 1 miejsce w #carlgrimes 1.09.2024