– Zostaw ją!
Dziewczyna momentalnie odsunęła się, a ja z trudem zaczerpnęłam powietrza. Automatycznie złapałam się za szyję, która niesamowicie mnie bolała.
Dwie osoby dostały się do środka. Carl był pierwszą, która przekroczyła próg piwnicy, a tuż obok niego kobieta w krótkich włosach. Rozpoznałam ją niemal od razu, ponieważ najprawdopodobniej była żoną mężczyzny, który tragicznie zginął z rąk Negana.
– Oszalałaś!? – Carl od razu wyłączył prąd, automatycznie odcinając nas od głównego zagrożenia.
Enid wplotła obie dłonie w swoje włosy, a jej oczy wyglądały, jakby namuszała się na płacz.
– To ona się na mnie rzuciła – załkała sztucznie, a ja z niedowierzaniem pokręciłam głową.
Przytrzymałam się pobliskiej komody, która stała do połowy zanurzona w wodzie i poczułam, że zrobiło mi się niedobrze.
– Co ty pieprzysz, do cholery... – wysapałam, krzywiąc się z bólu. – Nie wiedziałam, że tu byłaś...
Nagle wtrąciła się kobieta, która o dziwo stanęła w mojej obronie.
– Enid, powiedz jak rzeczywiście było. – Przystanęła bliżej niej, delikatnie zabierając jej nóż z ręki. – Ona weszła tutaj na polecenie Rosity. Słyszałam to. – wyjaśniła jej.
Carl zerknął na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a jego twarz od razu powędrowała na ogromną plamę krwi.
Odwróciłam wzrok, ciaśniej przytrzymując się komody.
– Nie należy tutaj, jeżeli ją zabijemy, nikt się nie dowie. – Enid próbowała przekonać dwójkę swoich sprzymierzeńców do jej niecnych planów. Dziewczyna zachowywała się, jakby naprawdę postradała wszystkie zmysły. – Maggie, ona jest córką tego gnojka, który zabił Glenna.
A mój ból wydawał się być na tyle nie do zniesienia, że było mi absolutnie wszystko jedno.
Kobieta pokręciła głową, patrząc na nią karcącym wzrokiem.
– Mój ojciec przez dłuższy czas był alkoholikiem. – Kobieta wtrąciła się. – To, że jej jest mordercą nie oznacza, że ma za niego ponosić karę.
A potem przerwał jej Carl.
– Negan nie jest jej ojcem, do cholery.
Enid spojrzała na mnie z obrzydzeniem, a potem szybko na kowboja.
– Carl, przecież sam chciałeś ją zabić.
Wypuściłam drżące powietrze, czując jak moje nogi coraz bardziej odmawiają mi posłuszeństwa.
Wcale mnie to nie zdziwiło, że Carl chciał mojej śmierci. Odkąd zobaczył mnie w obozie Zbawców, czułam to w jego spojrzeniach, w chłodnych słowach, które wypowiadał z taką obojętnością, jakby nawet nie próbował już udawać. Było to dla mnie do przewidzenia.
Nie, żebym nie pozostawała mu dłużna w swoich słowach i czynach.
Bo tak właśnie było. Przez moment chciałam go zabić.
Zalegająca woda, najprawdopodobniej zanieczyszczona przez masę szwendaczy dotykała mojej rany, co było bardzo niebezpieczne. Żywe tkanki wchodziły w kontakt z zakażeniem. Mogło doprowadzić do sytuacji podobnej jak przy ugryzieniu przez jednego z nich.
– Musisz stąd wyjść. – Zaleciła mi Maggie. – Masz ranę, za chwilę ci pomogę. – Po tych słowach zwróciła się do Carla. – A ty porozmawiaj z Enid. Jest pełna emocji i musi ochłonąć.
CZYTASZ
Ci, którzy żyją...[CARL GRIMES]
Fanfic"Mors malum non est, sola ius aequum generis humani". Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki. 1 miejsce w #carlgrimes 1.09.2024