Rozdział 10,,igrać ze Śmiercią "

21 0 0
                                    

Kiedy się obudziłam zobaczyłam biel która bolała w oczy. Kiedy moje oczy się przyzwyczaiły zobaczyłam Harrego który siedział obok mnie a jego głową leżała na materacu i trzymał moją dłoń i mocno ściskał.
-H-harry?... - powiedziałam dość cicho i słabo, Harry od razu się obudził a po jego policzkach spływały łzy szczęścia
-Boże skarbie... Obudziłaś się.. Tak się bałem o ciebie - powiedział przez łzy w oczach
-ale już jest dobrze.. Kochanie.. - powiedziałam słabo.
-spałaś 3 tygodnie-powiedział smutny głosem-Lucyfer był nie dawno u ciebie, był wściekły że ktoś dźgnął nożem jego siostre-powiedział dość zirytowany.
Kurwa.... Jeśli mój brat o tym wiedział to nie mogło się skończyć dobrze... Lucyfer jest wybuchowy i nieobliczalny kiedy słyszy że ktoś zrobił krzywdę komuś z rodziny... Moje oczy momentalnie wypełniły łzy... Czułam jak wypalają mi skórę... Jak cholernie mocno jest mi źle.... Harry przytulił mnie mocno i zaczął głaskać po głowie.
-nie płacz skarbie będzie dobrze.. - powiedział spokojnym, czułym głosem.

-mhm.. - wymamrotałam bo tylko tyle mogłam powiedzieć.

****
*kilka dni później *
Wróciłam do domu po 3 tygodniach pobytu w szpitalu, chciałam położyć się do swojego łóżka i nie wstawać. Dzieci były u nory ponieważ jak na razie tam były bezpieczne w piekle, ja w między czasie poszłam się umyć i przebrać kiedy do sypialni wszedł Harry popatrzył na mnie i uśmiechnął się, podszedł do mnie i złapała za moją talie.
-widzę że nudzi ci się co? - zapytałam z uśmiechem na twarzy
- jak cię widzę to przestaje się nudzić skarbie - powiedział i pocałował mnie, uwielbiam kiedy robił to tak nie spodziewanie mimo że znałam go tak długo nigdy nie mogłam przewidzieć kiedy zacznie mnie całować albo sprawiać przyjemność. Kiedy Harry chciał mi ściągnąć bluzkę nagle ktoś zadzwonił do drzwi, mój ukochany mąż zirytował się tym i podszedł otworzyć ale kiedy otworzył drzwi jego twarz stała się blada i przepełniona złością.... Drzwiach stał jego ojciec.... Aton Morgan facet który darzył do mnie czystą nienawidziść i odrazę, nie podobał mu się fakt że Harry ożenił się ze mną a nie z Moną która leciała na jego hajs.
-co ty tu robisz - zapytał wściekły
-przyszedłem zobaczyć syna i swoje wnuki - oznajmił ze spokojniem
Na te słowa się wkurwiłam, nigdy nie interesował się Harrym i naszymi dziećmi
-Ty sobie kurwa jaja robisz człowieku! Nigdy ci nie zależało na Harrym i dzieciach! I tak nagle się kurwa pojawiasz! - krzyknęła wściekła
-nie rozmawiam z tobą tylko z moim synem-odpowiedział z małą irytacją, znałam trochę ojca Harrgo i wiedziałam że on zawsze się tak irytuje kiedy ktoś mu się sprzeciwia
-pierdol się! I wypierdalaj! - krzyknęłam coraz bardziej wkurwiona-Masz 5 minut żeby spierdalać inaczej wbije ci mentolowy pręt w główę! - zagroziłam, cholernie nienawidziłam kiedy ktoś każde mi co zrobić albo haremu lub stosuje manipulacje zawsze tak robił... Się nigdy nie zmieni... Ale nie spodziewałam się kogo zostane za drzwiami.... To był mój były mąż Aron
-co ty tu kurwa robisz - zapytałam wściekła
-Tyle rzeczy już próbowałem a ty nadal żyjesz! - krzyknął
Wtedy do mnie dotarło że to on chciał mnie zabić, chciał się mnie pozbyć a wtedy się wściekłam, złapałam go za szyję i zaczęłam dusi i złamałam kark.

*6 lat później*

Od tamtych wydarzeń minęło 6lat było spokojniejsza, wszystko co się stało zostało zapomniane i całe szczęście.
Dzieci są już prawie dorosłe, nora i Leon mieszkają w Hiszpanii, ja i Harry jesteśmy szczęśliwi i nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba, ala i Alex planują ślub i dzieci
Każdy z nas ułożył sobie życie, znalazł miłość i sens życia i tu nasza historia się kończy.

,, to tylko gra"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz