O 19:50 spotkałem się z Lukiem na przystanku i razem pojechaliśmy autobusem, aż do ulicy, na której znajdował się klub.
Ash i Calum już tam byli. Nie mogło być inaczej. Ashton nie pozwoliłby mu się spóźnić nawet minutę, a że mieszkali praktycznie koło siebie, Calum był skazany na punktualność.
Przywitaliśmy się z nimi i weszliśmy razem do klubu. Dobiegł mnie głośny bit muzyki i mocny zapach alkoholu.
Po nocy na plaży obiecałem sobie, że już nigdy nie upiję się do stracenia przytomności. Muszę zatem uważać na Caluma.. Ma tendencje do podstawiania mi trunku pod nos.
Usiedliśmy przy barze i wybraliśmy jakieś wymyślne nazwy drinków.
Po chwili dziewczyna za ladą podała nam nasze zamówienie.
Upiłem łyk i stwierdziłem, że mi smakuje, jak nigdy. W zasadzie drinków zbyt często nie pije, wolę piwo, ale ten był zaskakująco dobry. Smakował trochę jak Mojito, ale jakby z dodatkiem soku z żurawiny.. W sumie z drinków piłem tylko Mojito, więc tylko do tego mogłem go porównać. W każdym razie było dobre.
Kiedy wczuliśmy się już w atmosferę klubu, Ashton i Calum poszli potańczyć z jakimiś nowo poznanymi dziewczynami. Ja z Lukiem zamówiliśmy jeszcze raz to samo.
Zaczynałem powoli odczuwać alkohol we krwi, więc stwierdziłem, że już nie będę pił. Dołączyłem więc do chłopaków, którzy teraz wygłupiali się tańcząc na parkiecie. Zachęcaliśmy też parę razy Luke'a, ale on wolał posiedzieć przy barze. Nigdy nie lubił tańczyć. Ja w sumie też nie, ale chyba potrzebowałem się odstresować czy coś.
Po paru piosenkach miałem dość, więc ruszyłem z powrotem w stronę baru.
Nagle jakaś skąpo ubrana laska podeszła do Luke'a i zaczęła go całować. Bez powodu, tak po prostu, jakby to było na porządku dziennym. Mało tego, ona go nie całowała tylko połykała. W całości.
Zrobiło mi się nie dobrze. Szybko zmieniłem kierunek i udałem się w stronę wyjścia. Calum zatrzymał mnie w połowie drogi.
- Mike gdzie ty idziesz? Siedzimy tu dopiero 3 godziny. - powiedział zdezorientowany.
- Ee.. niedobrze mi jakoś. Chyba te drinki mi zaszkodziły. Lepiej pojadę do domu. Nie przejmuj się, dam sobie radę. Bawcie się dalej. - uśmiechnąłem się do niego - Przeproś Luke'a, że będzie musiał wracać sam.
- Eh.. jak chcesz Mikey. - odpowiedział smutno - Tylko uważaj po drodze.
- Nie martw się, będę.
Poklepał mnie po ramieniu i wrócił do Ashtona, który odprawiał jakieś dzikie densy (przepraszam, musiałam xd).
Wyszedłem szybko z klubu. Uderzyło mnie przyjemne, zimne powietrze. Poszedłem na przystanek autobusowy. Chodziłem nerwowo w kółko.
- Przestań Michael, nie możesz się tak zachowywać. - powiedziałem cicho do siebie - Przecież może sobie całować kogo chce tak?
Oczy zaczęły mnie piec.
Po chwili przyjechał autobus i pojechałem do domu.
Otworzyłem cicho drzwi i wszedłem do środka. Mama zapewne już spała, miała dzisiaj długi dyżur. Jutro pewnie będzie spać do południa, należy jej się. Podreptałem do pokoju, umyłem się i przebrałem. Wyjąłem 96-kartkowy zeszyt.
Nie wiedziałem, że to będzie aż tak trudne. Ta cała obojętność na moje uczucia. Chciałbym być silniejszy.. Móc nie przejmować się takimi błahostkami.. Ale kiedy zobaczyłem tę dziewczynę przyssaną do Luke'a.. Nie łatwo jest w takich sytuacjach trzymać uczucia na uwięzi. Powinno to po mnie spływać. W końcu pogodziłem się po części, że Luke jest tylko moim przyjacielem. Ale i tak bolało.. On był MÓJ. Nie mogłem patrzeć jak dziewczyny się do niego lepią.
Dobrze zrobiłem, że wyszedłem. Przynajmniej nie powiedziałem czegoś czego nie chciałem.
Zamknąłem zeszyt i odłożyłem na szafkę nocną. Otworzyłem okno. Lubiłem spać przy otwartym, czuć wpadające, świeże powietrze.
Po chwili zasnąłem.
________________________________________________________
Trochę krótki, mam nadzieję, że jest okay, bo nie do końca mi się podoba.
xx
CZYTASZ
my trapped thoughts//muke
Fanfictionmichael ma swój dziennik, w którym trzyma wszystkie swoje myśli luke ma michaela, wokół którego krążą wszystkie jego myśli lub michael zapisuje swoje myśli w czarnym zeszycie, bojąc się wyznać swojemu najlepszemu przyjacielowi co tak naprawdę do n...