4.

2.2K 297 51
                                    

Obudziłem się w pokoju Luke'a. Niewiadomo jak, niewiadomo skąd. Przez pierwsze 5 minut siedziałem na łóżku blondyna i nie miałem pojęcia co wydarzyło się zeszłego wieczoru. Przez kolejne 5 zacząłem sobie wszystko przypominać.. Chciało mi się płakać, wrzeszczeć i śmiać z własnej głupoty przez którą mogłem stracić najważniejszą osobę w moim życiu. Jak na zawołanie 'najważniejszaosobawmoimżyciu' weszła do pokoju.

- Hej.. - powiedział nieśmiało Luke.

- Hej.. j-jak się tu znalazłem?

- Byłeś wczoraj totalnie nawalony, to znaczy wszyscy byliśmy, ale ty naprawdę mocno się upiłeś i zasnąłeś na plaży, więc musiałem cię stamtąd przynieść, a że do mojego domu było bliżej, jesteś tu gdzie jesteś. Ty się lepiej ciesz, że nie wpadliśmy pod auto jak cię niosłem, bo dowiedziałem się od mamy, że spacerowałem z tobą na rękach po środku ulicy. - roześmiał się.

Uśmiechnąłem się. Luke niósł mnie na rękach. Luke niósł mnie na swoich cudownych ramionach.

Czekałem, aż coś powie odnośnie naszej niezręcznej, nieświadomej rozmowy, ale nic o tym nie wspomniał.. Udawał czy nie pamiętał? A może nie chciał pamiętać..

- Idziesz na śniadanie? - zapytał.

- Tak, pewnie.. - nie wiedziałem czy zaczynać temat.

- Luke.. - odważyłem się zatrzymując chłopaka w drzwiach.

- Tak? - uśmiechnął się ukazując te piękne dołeczki.

- Czy.. czy wczoraj na plaży, no wiesz, gadałem jakieś głupoty przez te całe procenty?

- Hahaha tak - roześmiał się - gadałeś, że jesteś gejem, nazwałeś mnie Peterem i powiedziałeś, że mnie kochasz, musiałeś być mocno schlany.


Mała łza spadła na 96-kartkowy zeszyt i rozmazała słowo 'Luke'. Oh świetny moment ironio losu. Otarłem rękawem za dużego swetra mokry policzek i pisałem dalej.


- Mike co się stało? - zapytał, widząc moje szklące się oczy - Mikey chyba nie chcesz mi powiedzieć, że.. - przerwał.

Zerwałem się z łóżka, minąłem blondyna i zacząłem biec na dół po schodach do wyjścia.

- Mike poczekaj! - słyszałem głos Luke'a za sobą.

- Michael co ty robisz? A śniadanie? - zdążyła zapytać mama Luke'a.

Ale ja już nie słuchałem. Wybiegłem na zewnątrz i podążyłem w stronę swojego domu. Mieszkamy stosunkowo niedaleko. Biegłem najszybciej jak potrafię. Łzy ściekały mi po policzkach, wyczuwałem gule w gardle.

- Michael stój! - przyspieszyłem na dźwięk głosu Luke'a.

Po co on za mną biegł? Byłem taki żałosny. Nie miał się tego dowiedzieć. To tak bardzo bolało. Bolało, że myślał, że to żart, że to procenty namieszały mi w głowie. Ale byłem zły na siebie, nie na niego, na niego nie potrafię. Byłem wściekły na siebie, że nie potrafiłem się powstrzymać. Dobiegłem w końcu do domu. Otworzyłem szybko drzwi wejściowe i zamknąłem je za sobą. Pobiegłem do pokoju, zatrzasnąłem drzwi, zwaliłem się na łóżko i zacząłem płakać. Czemu to tak bardzo bolało? Przecież w głębi duszy to wiedziałem. Wiedziałem, że tak będzie, kiedy się dowie. Czego mogłem oczekiwać? Że rzuci mi się na szyję i wyzna miłość?!


Następne słone krople spadły na zeszyt rozmazując małe literki.


Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon, na wyświetlaczu pojawił się numer telefonu i zdjęcie Luke'a. Odrzuciłem połączenie i 14 następnych również.

Od tamtego dnia w ogóle nie miałem z nim kontaktu. Właściwie z nikim nie miałem kontaktu. Nigdzie nie wychodziłem, nawet do szkoły. Byłem wdzięczny mamie za to, że pozwoliła mi na 2 tygodnie przerwy. Rozumiała mnie i próbowała pocieszyć. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam się jej odwdzięczyć za bycie tak wspaniałą matką. Niestety jutro zaczyna się 3 tydzień, a tego mama mi już nie odpuści. Będę musiał iść do szkoły. Luke dzwonił praktycznie codziennie po 10 razy, tylko nie wiem po co. Przecież i tak go nie obchodziłem. Jakiś tydzień temu dostałem od Asha smsa.


Od: Ash xx


'Hej Mikey, gdzie cię wcięło? Wszystko w porządku? Martwimy się z Lukiem i Calem :/'


Czemu oni wszyscy robili mi na złość? Czemu tak pisali skoro to nieprawda? Chcieli się po prostu ze mnie ponabijać i tyle.. Teraz to już i tak nieważne, niedługo powiedzą mi to prosto w oczy..

Na dzisiaj dosyć i tak nie wierzę, że udało mi się to wszystko opisać.. Muszę odpocząć od moich myśli. Chciałbym, żeby zostały tu, pomiędzy kartkami tego zeszytu.. Dość.



Zatrzasnąłem zeszyt, cisnąłem na poduszkę i zacząłem płakać. Myślałem, że wypłakałem już wszystko w tej kwestii, ale łzy to jedna z tych magicznych rzeczy, które nigdy się nie kończą. Żeby tak było z pizzą..

- Mikey kochanie, śniadanie masz na stole! - usłyszałem głos mamy.

- Już idę! - ubrałem się, doprowadziłem moją twarz do porządku i zszedłem do jadalni.

my trapped thoughts//muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz