Rozdział 5

105 9 22
                                    

 Po jakimś czasie najstarsze z kociąt znudziły się zabawą, do udawanej walki została więc tylko trójka kociąt, a w zasadzie to dwójka, ponieważ Czarnusia uparła się, aby nie brać udziału w udawanych bitwach, a dopiero po nich wkraczać do zabawy z udawanymi ziołami.

-Mam dosyć! - Warknął w końcu Jastrząbek. - Robimy już trzecią walkę, a ty cały czas upierasz się, żeby bawić się w te robienie opatrunków!

-No ale to ważne! Tak musi być po każdej walce! - Spierała się z nim Czarnusia. - Inaczej umrzecie z wykrwawienia, a tak to medyk wam pomoże!

-No ale to bez sensu. - Mówił dalej brązowy kociak. - Wolimy walczyć. Wężyczka mówiła, że medycy są niepotrzebni.

-Sam jesteś niepotrzebny!

 Miodek w ciszy przyglądał się kłótni, nie do końca wiedział, co miał powiedzieć. Z jednej strony też nie miał ochoty na zabawę w leczenia ran i niezbyt rozumiał zafascynowanie siostry medycyną, ale nie chciał się z nią kłócić. W końcu postanowił przerwać sprzeczkę. Stanął miedzy nimi.

-Koniec tego. - Mruknął. - Cały czas się kłócicie!

-Bo on mówi, że medycy są niepotrzebni! - Skarżyła się koteczka. 

-No bo są!

-Wcale nie!

-Uspokójcie się, proszę. - Nie przestawał mówić najstarszy z rodzeństwa. - To nie ma sensu.

-Miodku, ale wiesz przecież, że mam rację! - Brat zignorował jego prośbę. - Medycy są nudni, głupi i niepotrzebni w klanie! Nawet Wężyczka tak mówiła!

-Wiesz co, ja mam dosyć! - Prychnęła w końcu Czarnusia. - Bawcie się sami.

 Obrażona koteczka odeszła szybkim krokiem w stronę legowiska Zabliźnionej Skóry, Miodek rzucił bratu poirytowane spojrzenie.

-No co. Mówiłem prawdę. - Bronił się kocurek.

-Ale nie mów tak przy niej. Medycy są potrzebni. Tak, to jest naprawdę nudne, ale nie niepotrzebne. Jeśli ona chce bawić się w medyka, to jej pozwólmy. Przecież i tak będziemy kiedyś wojownikami w trójkę, jedna zabawa nic nie zmienia.

-Co porabiacie, maluchy? - Krwawa Pieśń właśnie wrócił z polowania, od razu podszedł do synów, aby się z nimi przywitać. - Gdzie wasza siostra?

-Obraziła się bez powodu i sobie poszła. - Mruknął Jastrząbek.

-Nieprawda! - Wtrącił od razu miodoworudy kociak. - Bawiliśmy się w bitwę i ona chciała udawać medyczkę, ale skończyło się na kłótni i Jastrząbek powiedział, że medycy są bezsensowni i wtedy się obraziła.

-Jastrząbku, nie powinieneś tak do niej mówić. - Upomniał syna wojownik. - Ja wiem, że wy nie macie ochoty czekać, aż ona skończy opatrywać udawane rany, ale musicie to wytrzymać. Wasza matka była wspaniałą wojowniczką i wy też zostaniecie takimi wspaniałymi wojownikami. Jak na razie Czarnusia ma tylko krótką fazę na medycynę, ale zobaczycie, przejdzie jej zanim się obejrzycie. A teraz lećcie się z nią pogodzić.

-Ja nie idę. - Uparł się brązowy kociak.

-Ja pójdę. - Postanowił Miodek. - Chciałbym się z nią pogodzić.

-Idź.

 Kocurek wolnym krokiem oddalił się od brata i ojca, ruszając w stronę legowiska medyków, do którego poszła wcześniej jego siostra.
 Wchodząc do środka niewielkiej jaskini uważnie się rozejrzał. Nigdzie nie widział Zabliźnionej Skóry, dopiero po chwili skojarzył, że szła ona do starszyzny, aby pomóc Kaczemu Dziobowi z bólem stawów. W legowisku nie znalazł nie tylko Zabliźnionej Skóry, także jego siostry nigdzie nie było.

-Czarnusiu! - Zawołał ją.

-Jestem! - Koteczka wyszła z miejsca służącego za magazyn leków. - Nie ma z tobą Jastrząbka?

-Nie, przyszedłem sam.

-I dobrze. - Prychnęła młodsza z rodzeństwa. - Ten mysi móżdżek działa mi na nerwy!

-Nie mów tak o nim, to nasz brat. - Upomniał ją delikatnie Miodek.

-Ale on jakoś może wyzywać medyków od niepotrzebnych?! - Czarnusia nie przestawała być poddenerwowana.

-No...wiesz...medycy są potrzebni, ale chyba nie chcesz być medyczką? - Spytał miodoworudy kocurek. - Mieliśmy w trójkę być wojownikami. Krwawa Pieśń tego chce, Jelenia Jaskinia też by tego pewnie chciała...no i...chyba nie spędzisz całego życia w tej jaskini sama.

-A co, jakbym chciała być medyczką? - Mała zadała bratu kontrpytanie. 

-Nie możesz! - Odparł pośpiesznie kociak. - Mieliśmy być wojownikami razem. Krwawa Pieśń powiedział, żebyśmy byli razem wojownikami. Z resztą wtedy prawie w ogóle byśmy się nie widzieli i...

-I nie możesz być medyczką. - Do legowiska medyka wszedł ojciec kociąt. - Musicie być wojownikami, żeby wasz matka mogła być z was naprawdę dumna.

 Czarnusia rzuciła ojcu wyzywające spojrzenie.

-Ale...

-Tu nie ma żadnych ale, skarbie. - Odparł wojownik. - Słuchaj, nie możesz być medyczką, wiem, że chcesz pomóc Zabliźnionej Skórze, ale ona znajdzie sobie innego ucznia. Ty masz za zadanie być wojowniczką i wspierać swojego brata w drodze do zostania przywódcą. Tego chciałaby wasza matka. Obiecaj, że nigdy więcej nie wspomnisz nic o zostaniu medyczką, dobrze?

-Ale to niesprawiedliwe! - Kłóciła się koteczka.

-Na razie tak ci się wydaje, jeszcze zmienisz zdanie. Zobaczysz, bycie wojownikiem o wiele bardziej ci się spodoba, a teraz proszę cię, Czarnusiu, obiecaj.

-No niech będzie. - Mruknęła niechętnie koteczka. - Obiecuję.

Wojownicy Nowela Dzieciństwo Miodowego SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz