Miodowa Łapa siedział z Czarną Łapą przed legowiskiem uczniów. Dzielili się zwierzyną. Nagle z legowiska wybiegła Płowa Łapa. Od razu podbiegła do kocura. Jedną z łap lekko unosiła do góry.
-Wszystko dobrze? - Spytał zaniepokojony uczeń.
-Lisia Łapa włożył kolec do mojego posłania. - Poskarżyła się niezadowolona. - Powiedz mu, żeby tak nie robił.
-Ale to nie moja wina! - Po chwili z legowiska wyszedł i rudy uczeń. - Włożyłem go rano do posłania Borsuczej Łapy, musiał go przełożyć.
-Borsuczej Łapy od rana nie ma w obozie. - Zauważył trafnie miodoworudy uczeń. - Jest na patrolu.
-Ale ja na pewno nie włożyłem kolca do posłania Płowej łapy! - Bronił się kocur.
-Włożyłeś.
-Hej, oboje spokojnie. - Uczeń stanął przed przyjaciółmi, ogonem dał im znak, żeby usiedli. - Lisia Łapo, jesteś uczniem od niedawna. Borsucza Łapa i Płowa Łapa mają legowiska obok siebie, myślisz, że mogłeś je pomylić?
Najmłodszy uczeń nie odpowiedział przez chwilę. Przekierował wzrok na swoje łapy.
-Postaraj się nie robić nikomu takich żartów, puki nie upewnisz się, że wkładasz kolec do dobrego legowiska. - Pouczył go Miodowa Łapa. Jego głos pozostawał spokojny, chociaż nie brakowało w nim nuty rozbawienia. - Czarna Łapo, zobaczysz, co z łapą Płowej Łapy?
-Jasne. - Uczennica Zabliźnionej Skóry szybkim ruchem ogona nakazała koleżance usiąść. - Pokaż tą łapą. - Dokładnie obejrzała kremowo brązową łapę kotki, po czym wyjęła z niej kolec. - To nic poważnego, idź do legowiska i umyj tą ranę, powinno być dobrze. Jak zacznie mocniej boleć lub puchnąć, to przyjdź.
-Dobrze. Dzięki, Miodowa Łapo, tobie też, Czarna Łapo. - Kotka wróciła do legowiska, a chwilę po niej również Lisia Łapa.
Czarna Łapa zachichotała.
-Chyba nie będziesz miał dzisiaj spokoju. - Stwierdziła. - No, chyba, że Lisia Łapa zrezygnuje z robienia żartów Borsuczej Łapie.
-Oby zrezygnował. Chociaż nie chcę mu tego zabraniać, zawsze robili sobie różne psikusy i nikt mocno na tym nie cierpi. Niech się bawią, puki mogą.
Między rodzeństwem zapanowała chwila ciszy. Uczeń na chwilę spojrzał na niebo. Zbierały się na nim chmury, co oznaczało, że znowu spadnie śnieg. Jakby to, co mamy już na ziemi nie wystarczyło. - Westchnął w duszy. - Będzie mniej zwierzyny.
-Wiesz, Miodowa Łapo. - Ciszę przerwał cichy głos przyszłej medyczki. Spojrzenie swoich ciemnożółtych oczu zwróciła na brata. - Wydoroślałeś przez te dwa księżyce.
-Kiedyś musiałem. - Odparł uczeń.
-Szybko ci poszło. - Czarna Łapa uśmiechnęła się do brata. - Teraz naprawdę mógłbyś być przywódcą. Co prawda jak na razie przywódcą zgrai uczniów, ale przywódcą. - Zachichotała.
Miodowa Łapa również się zaśmiał, jednak nic już nie odpowiedział. Dał pochłonąć się rozmyślaniom. Spojrzał na drugi kraniec w obozie, gdzie w legowisku - o ile zwykłą, niezadaszoną kupę mchu można nazwać legowiskiem - leżała ładna ciemnobrązowa kotka w rude plamki. Rozmawiała o czymś z Zacienką, będącą siostrą Lisiej Łapy i Borsuczej Łapy. Kocur uśmiechnął się, patrząc na nie. Wynikało to z dwóch rzeczy, pierwszą był fakt, że niewidoma Zacienka jak widać w końcu znalazła sobie dobrą przyjaciółkę. Drugą to, co czuł do samotniczki. Fakt, zamienił z nią zaledwie kilka szybkich słów, ale Szyszka i tak wydawała mu się bardzo sympatyczna, nie brakowało jej też uroku. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie chciałby wyznać jej miłości, ale szybko zrezygnował. Ja przecież ledwo ją znam. - Uświadamiał sobie. - Nawet nie wiem, czy to miłość, czy zauroczenie.
Czarna Łapa musiała widocznie zauważyć na kogo jej brat patrzy, a także odgadnąć, o czym tak uporczywie rozmyślał.
CZYTASZ
Wojownicy Nowela Dzieciństwo Miodowego Serca
FanfictionNadszedł nowy, idealny przywódca, ale czy na pewno? Miodek - najstarszy syn Jeleniej Jaskini - według większości klanu... a może i jego wojowniczych przodków ma przed sobą niezwykłą przyszłość wielkiego przywódcy klanu. Jednak nadal jest to tylko ko...