Co do chuja? Czego on ode mnie chce? - pomyślałam i kliknęłam 'wyświetl wiadomość'.
"Naprawdę musiałaś? Jeszcze z nim!?.. Jak chciałaś się z kimś tylko pierdolić, wystarczyło powiedzieć..."
Nie wiedziałam o co mu chodziło. Nie kontaktowałam za dobrze, a ból który czułam nie pomagał w tym. Postanowiłam olać wiadomości i odpisać jak będę przynajmniej choć trochę bardziej przytomna.
O, mój przystanek. Wysiadłam i poszłam prosto do sali wykaldowej. Wchodząc i rozglądając się, nie dostrzegałam nigdzie Soli. Pewnie była w podobnym stanie rano, jak ja i postanowila po prostu nie przyjść i odespać. W sumie, nie dziwiłam jej się.Podeszłam do Emi, przywitałam się leniwie i usiadłam obok rozlewając się na ławce jak jakaś ciecz.
- Oj, ktoś tu wczoraj sporo popił. Czuć było już na wejściu. - powiedziała z ironią
- Daj żyć Emi! Nie mam teraz głowy do słuchania twoich moralnych wypowiedzi na temat skutkach picia - zasłoniłam się rękoma.
- Widzę, że kogoś tu kac męczy - dalej się droczyła
- A nawet nic mi nie mów...
- Powinnaś wypić elektrolity, dobrze by ci zrobiły - znów zaczęła mówić tym swoim mądrym tonem
- Na uczelni jakoś nie znajdę ich tak szybko
- To dużo wody. Chcesz? Mogę ci oddać swoją - podała mi gazowaną z polarisa
- Nie, dzięki, przeżyje jakoś bez - odsunęłam ją od siebie
- Bo wiesz, ogólnie kac to brak wody potrzebnej do zajścia cyklu Krebsa. Można to porównać do odwodnienia, a więc umierając na brak wody człowiek czuje się jakby miał kaca, który go w efekcie faktycznie zabija.
- Dobra, daj tą butelkę. - wzięłam oszczędzając sobie tych nudnych wykładów biologicznych.Do sali zaczęli wchodzić jacyś starsi chłopcy. Wśród nich dostrzegłam też Herego.
"To ona"... "tu jest"... "tam siedzi"... - słyszałam jak szeptali do siebie.
- No no, kogo my tu mamy. - Winston podszedł do mnie dynamicznym krokiem.
- Hery? Ale co ty tu... - moją wypowiedź przerwał zimny prysznic wody mineralnej z butelki, którą trzymała w ręku. - Co ty odpierdalasz Winston? - podniosłam głos na chłopaka
- Próbuje ci tylko przypomnieć, jak się czułaś ostatniej nocy.
- Że co? - spytałam nie rozumiejąc
- Nie pamiętasz już jak pieprzyłaś się z moim ojcem, u mnie, w mieszkaniu?
- Ale ja...
- Nie próbuj się tłumaczyć Heli, nie byłem aż tak wstawiony, żeby coś sobie uroić!- wykrzykiwał - chciałem pójść do ciebie zobaczyć jak się czujesz, a słyszałem tylko krzyki z pokoju mojego ojca.
- To prawda, byłam tam, ale kompletnie pijana! - założyłam ręce na siebie
- To nic nie zmienia! I co? Tak musiałaś się odegrać? - moja irytacja rosła z każdym jego słowem - Przez to, że dałem ci kosza, pobiegłaś do mojego Ojca?
Nie musiałaś dawać dupy Heli, mogłaś użyć głowy!
- Loda też zrobiłam - odpyskowałam. Wzruszyłam ramionami jakby od niechcenia i odwróciłam się do niego bokiem, a potem zeszłam po schodach, z zamiarem wyjścia z sali.
- Co kurwa?! - słyszałam w oddali, gdy przekraczałam próg.Nie wytrzymałam... Od razu zaczęłam płakać z emocji. Biegłam jak najszybciej w kierunku łazienki, by tam trochę ochłonąć. Nagle jednak wpadłam prosto na mężczyznę idącego z naprzeciwka, aż prawie się potknęłam.
- Boże! Tak strasznie przepraszam! - machałam rękoma we wszystkie kierunki
- Heli? Wszystko w porządku? Czemu płaczesz? - zaczął dopytywać zauważając mój stan
- Nie, to nic takiego. Nic wielkiego się nie stało, emocje... - próbowałam skleić zdanie ocierając łzy, które nadal leciały mi po policzkach. Uniosłam wzrok i spojrzałam się prosto w jego, wpatrzone oczy i jeszcze bardziej się rozkleiłam. Sama do końca nie wiem czemu, w tamtym momencie wtuliłam się w niego, opierając głowę, na twardym torsie mężczyzny. Profesor od razu położył swoją dużą dłoń na moich włosach, głaszcząc i uspokajać mnie - Już cicho, wszystko jest dobrze, nic się nie stało... - powtarzał. - Chodźmy do mojego gabinetu, zaparzę ci melisę i trochę się uspokoisz, dobrze? - zaproponował, na co ja lekko pokiwałam głową.William
Weszliśmy do ładnie oświetlonego pokoju, w którym znajdował się mini aneks kuchenny, stolik, dwa fotele i mała, szara kanapa pasująca do białych zasłon.
- Usiądź - powiedziałem nastawiając wodę i opierając się o blat z marmuru. Zacisnąłem swoje dłonie na nim, lustrując dziewczynę wzrokiem. Widziałem jak jest jej trudno. Jej smutne oczy topiły się w Margaret Astor. To była ona. To ta dziewczyna od zgubionego zeszytu.
- Mam coś, co należy do ciebie - powiedziałem i podszedłem do szafki znajdującej się przy oknie.
- Mój pamiętnik! - krzyknęła zaskoczona - Dziękuję, że Profesor go znalazł.
- Ależ nie musisz dziękować, masz naprawdę duży talent.
- Czytał go Pan? - spytała bardzo zaskoczona, a nawet zaczęła się trochę stresować.
- Chciałem sprawdzić, czy jest podpisany i parę wierszy rzuciło mi się w oczy - wytłumaczyłem sięgając po jeszcze nie otwarte opakowanie z herbatą. - Ale to, co czytałem, było naprawdę dobre.
- Myśli Pan?
- Jestem wręcz przekonany. Ile słodzisz?
- Dwie płaskie łyżeczki. - Wsypałem cukier do szklanki i wręczyłem ją dziewczynie, po czym usiadłem obok na fotelu.Heli siedziała wyraźnie spięta.
- Może powiesz mi co było twoją inspiracją do napisania takiej ilości wierszy? - chciałem, żeby trochę się rozglądała i poczuła bardziej komfortowo.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł, Profesorze - nieśmiałe odpowiedziała
- Jestem gotowy nawet na najgorszą prawdę. - powiedziałem w żartach i lekko się do niej uśmiechnąłem
- No dobrze... Pan, Profesorze - policzki Heli zrobiły się w kilka sekund czerwone.
- Ja..? - uniosłem brwi ze zdziwieniem patrząc się na dziewczynę
- Tak, patrząc na Pana, czuję się jak orgazm. - Zatkało mnie. To była jedna z tych niewielu sytuacji, w której nie wiedziałem co powiedzieć, więc nastała niezręczna chwila ciszy.
- To bardzo poważne słowa, nie sądzisz?
- Przepraszam za szczerość, ale chciał Profesor prawdy... - po części miała rację. Wewnętrznie nawet cieszyłem się na to, bo sam musiałam mocno walczyć ze sobą, by tylko nie myśleć o niej w taki sposób. Pożądałem ją, a teraz wiedziałem, że ona mnie też.
- Za uczucia nie powinno się przepraszać. - Spojrzała na mnie z nutką nadziei w oczach.
- A więc, Panu to nie przeszkadza? - spytała
- Ekhm.. wiesz, to bardzo zawiła kwestia, więc... Zaraz! Dlaczego się rozbierasz? - Dziewczyna zrzuciła z siebie górną część stroju. Nie rozumiałem sytuacji.
- Ciuchy mnie uwierają. - odparła.
- I to jedyny powód? - uniosłem lewą brew. Heli gwałtownie przybliżyła się do mnie, siadając na kolanach. Była tak blisko, że czułem jej przyspieszony oddech
- Wie Profesor, że nie - szepnęła w moje usta, kiedy jej dolna warga otarła się o moją wargę. Ten miękki dotyk był prawie niewyczuwalny.
- Ale... To nieetyczne... - odparłem równie cicho, a z każdym wypowiedzianym słowem nasze usta muskały się. To było jak dotyk skrzydeł motyla. Warga o wargę. Skóra o skórę. Spojrzenie w spojrzeniu.
- Z przyjemnością nagnę parę zasad i dam ci to, czego najbardziej pożądasz od kobiety. - Po tym zdaniu jej wargi całkowicie przylgnęły do moich. Tego również dokładnie nie poczułem. Nie poczułem ani faktury jej ust, ani tego, co towarzyszyło mi przy tym pierwszym pocałunku. Pocałunku, który trwał ułamek sekundy. I to właśnie tego najważniejszego ułamka nie sposób wyrwać z pamięci. Tak wiele emocji, a żadna z nich nie potrafiła określić mojego stanu. Moje zmysły były jak na jawie, jakby to nie było prawdziwe. Choć czułem fizycznie jej obecność, jej ciepły i delikatny dotyk, jej kruche, lekkie ciało przylgnięte do mojego, nie potrafiłem uwierzyć. Z radia zza okna leciał Jimi Hendrix, a ona pachniała Jimmy Choo, które opętało moje zmysły. Chciałem więcej i więcej. Więcej tej chwili, głębszych pocałunków. Więcej jej...
CZYTASZ
Taste of Desire [18+]
JugendliteraturOpowieść z życia młodej Heli, która dopiero wkracza w nieodkryty i namiętny świat dorosłych. Spotyka wielu dojrzałych mężczyzn, którzy chcą od niej tylko jednego... Czy to będzie za dużo dla niej? Czy może jej się to spodoba i zapragnie więcej? Któr...