6 (2/2)

180 71 0
                                    

Oloneir, po raz już sam nie wiedział który, przechodził kryzys egzystencjonalny. Był na siebie wściekły. Od jakichś sześćdziesięciu ziemskich lat próbował wyzbyć się w sobie zachowań, które mogły być dla innych krzywdzące. Nie było to jednak łatwe, gdy wychował się w takim domu i na planecie, na której niezbyt okazywano komukolwiek uczucia. Wszyscy byli egoistami, a empatia była powodem, by zniszczyć drugiego. A gdy po takim wychowaniu doszło kilkadziesiąt ziemskich lat działalności konspiracyjnej, z której uciekł... na wojnę, jakby dotąd było mu mało, niemal go to zniszczyło. Jak na Nibiryjczyka i tak miał w sobie bardzo dużo empatii i dobra, ale czasem wciąż bez większego namysłu kierował się tym, co wpajano mu od małego – eliminacją zagrożenia.

I mogłoby się wydawać, że Oloneir przesadza, aby się usprawiedliwić. Wisznu miał jednak powód, by ryzykować życiem w celu rzucenia zaklęcia, które uniemożliwiało Nibiryjczykom kłamstwo i fizyczne krzywdzenie ludzi. Gdyby Nibiryjczycy nie byli źli i zepsuci do granic możliwości, zabieg ten nie byłby potrzebny. Dla zobrazowania brutalnej kultury Nibiru warto wspomnieć historię przodka, który połączył Fowlerów z rodem Ces.

Był starszym bratem Soeresa i jako młody książę został wysłany na Ziemię, aby dopilnować, żeby ludzie nie odkryli pozostałości po Atlantaes. Zbliżył się do nich jednak bardziej, niż powinien. Zafascynowała go lokalna ludzkość, a wizyta na tej planecie bardzo go odmieniła. Zakochał się w pewnej kobiecie i dzięki relacji z nią zrozumiał, jak zepsuta jest jego rasa. Chciał się zmienić. Chciał być lepszy.

Gdy ojciec oświadczył mu, że jego misja dobiegła końca, zaprotestował – twierdził, że chce pozostać na Ziemi. Królowi wydało się to podejrzane, więc nakazał śledzenie syna. Wysłannicy odkryli, że książę założył na Ziemi rodzinę. Władca siłą sprowadził go z powrotem na Nibiru. Natychmiast wprowadził prawo, wedle którego krzyżowanie się członków rodu królewskiego z innymi rasami było karane bezwzględną egzekucją, gdyż hańbiło to ród królewski. Chodziło i zachowanie czystości krwi.

Na Ziemi prawo nie działało wstecz, na Nibiru nie miało to jednak znaczenia. Dlatego, mimo że przepis nie funkcjonowało, gdy książę założył na Ziemi rodzinę, król skazał go na śmierć. Chciał też zabić jego ziemskich potomków, ale nie zdążył, bo zanim tego dokonał, zmarł w dotąd niewyjaśnionych okolicznościach. Władzę na Nibiru musiał przejąć młodziutki wówczas Soeres Ces, który darował życie tym potomkom, uważając, że w przyszłości mogą być przydatni. I zresztą sam teraz wykorzystywał Toma Fowlera – człowieka, którego przodków ocalił.

Mimo że Oloneir dzięki swojej empatii był lepszy od większości osobników swojej rasy, to wciąż uważał niektóre swoje czyny za złe. Dlatego odebranie pamięci Tomowi uderzyło w niego o wiele mocniej, niż się spodziewał. Tłumaczył sobie, że to było konieczne, ale czy naprawdę tak było? Czy nie mógł rozegrać tego inaczej? Uspokoić siebie, uspokoić Toma i łagodnie z nim porozmawiać? Może powinien mu wyznać, skąd wziął się konflikt między nim a Soeresem? Prawdopodobnie mógł to zrobić. Mógł chociaż spróbować i jeśli to by się nie udało, wtedy usunąć mu pamięć. Zadziałał zbyt impulsywnie i na to nie miał żadnego usprawiedliwienia.

Nie potrafił jednak cofać czasu. Co prawda, kiedyś pracował nad wehikułem czasu, ale wszystko szlag trafił i przez tamten projekt pierwszy raz w życiu trafił przed nibiryjski sąd, więc porzucił ten pomysł. Jako że nie potrafił zmienić tego, co zrobił, i ledwie wytrzymywał ze swoim poczuciem winy, postanowił znaleźć sobie inny temat, który zajmie mu myśli. W obecnej sytuacji nie było to takie ciężkie – skupił się na tym, jakim cudem był w stanie bić się z człowiekiem.

Analiza kodu genetycznego wykluczyła teorię o niekontrolowanej mutacji genetycznej, co jednocześnie przyjął z radością i strachem. Wyniki wskazywały na to, że nie umierał, ale to wzbudziło w nim coraz większy niepokój. Jeśli nie obce DNA było przyczyną złamania czaru Wisznu, to co? Co, jeśli czar w ogóle przestał działać? Co, jeśli miał jakiś termin ważności, o którym dotąd nie wiedzieli, a który właśnie minął? To byłaby katastrofa! Szczególnie biorąc pod uwagę plany Soeresa.

Stowarzyszenie XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz