10

132 62 0
                                    

– Adamie, wiesz, która jest godzina? – spytała Laura, gdy wrócił do domu. Chłopak sprawdził czas na telefonie. Dochodziła północ.

– Późno – przyznał. – Przepraszam – dodał szybko, aby uniknąć potencjalnej dyskusji.

Kobieta nie wiedziała o Nibiru i chociaż można było się spodziewać, że przy aktualnym obrocie spraw Tom wreszcie wtajemniczy żonę w tę sprawę, to raczej nie nastąpiło to jeszcze dzisiaj.

– Gdybyś chciał o tym wszystkim porozmawiać...

– Radzę sobie, dzięki.

Wiedział, czemu Laura zaproponowała pomoc – sama była adoptowana. Teoretycznie powinna go więc zrozumieć. Praktycznie... Cóż, sprawa nie była aż taka prosta. Ona została adoptowana i nigdy nie poznała swoich biologicznych rodziców. Tymczasem on został oddany dalszemu krewnemu, jego ojciec miał się dobrze i był królem na innej planecie, a teraz wrócił, by użyć go do swojego planu, którego nawet nie chciał mu zdradzić. Sytuacje bardzo się więc różniły.

Chciał iść do swojego pokoju, ale Laura nie zamierzała odpuścić.

– Adam – powiedziała stanowczo. – Siadaj.

Keji westchnął zrezygnowany, ale ostatecznie jej posłuchał.

Nie chciał być dla niej niemiły, szczególnie że odkąd dowiedział się o tym, kim jest, mało z nią rozmawiał. Unikał wszystkich, którzy nie znali prawdy o Nibiru, z Laurą włącznie, bo bał się, że mógłby powiedzieć zbyt dużo. Nie oznaczało to wcale, że te osoby musiałaby mu uwierzyć, patrząc na przykład na reakcję Julie.

Z Laurą sprawa była jednak bardziej skomplikowana. Jej mąż i syn należeli do tajnej nibiryjskiej organizacji i razem z jej córką byli potokami Nibiryjczyków. Uważał, że kobieta miała prawo znać prawdę, ale to nie on powinien ją ujawnić. I Keji naprawdę chciał wierzyć, że Tom kiedyś dojrzeje do tej decyzji.

– Posłuchaj, wiem, jak ciężka jest dla ciebie ta sytuacja... – chciał jej przerwać, ale przygryzł wargę i postanowił milczeć, bo wiedział, że pożałowałby tych słów – ...ale nie możesz odreagowywać w ten sposób. Prawie nie bywasz w domu. Zerwałeś z Julie. Zacząłeś wagarować. Chcę, żebyś wiedział, że możesz z nami rozmawiać.

– Wiem o tym. – Tym razem już jej przerwał. – Ale naprawdę, radzę sobie. Ollie mi pomaga i...

– Tata nie jest zbyt zadowolony, że się z nim spotykasz.

Keji znowu przygryzł wargę i opuścił wzrok. Dziwnie było znowu słyszeć określenie „tata" w stosunku do Toma. – Nie zamierzam się w to mieszać. Chcę tylko, żebyś rozumiał, że wciąż jesteśmy twoją rodziną, a ja zawsze tu będę, gdybyś uznał, że jednak potrzebujesz rozmowy o tym, co teraz dzieje się w twoim życiu. Dobrze?

– Dobrze – odparł cicho, po czym spojrzał na nią łagodnie. Naprawdę żałował, że nie mógł jej wszystkiego zdradzić. To sprawiało, że nie mógł czuć się przy niej swobodnie. Szczególnie, że wiedział, jak to jest być okłamywanym. Jeszcze do niedawna też wielu rzeczy nie był świadomy. Tom i Philip ukrywali prawdę przed wszystkimi innymi w domu. Podobno Kate miała się dowiedzieć w ciągu roku. Oznaczał to, że Laura zostanie w tej niewiedzy całkiem sama. Keji czuł, że to nie w porządku. Nawet jeśli zazdrościł jej tej nieświadomości.

Chciałby, żeby jego problemy dotyczące adopcji (o ile tak można nazwać jego przypadek) były na poziomie tych, jakie miała Laura. Chciałby, aby mogli o tym porozmawiać, bo wiedział, że w normalnej sytuacji byłaby dla niego ogromnym wsparciem. Ale ta sytuacja nie była normalna.

* * *

Tymczasem życie, w całym tym wariactwie, zaprowadziło go do grania z Oloneirem w szachy podczas przerwy na lunch. O ile jego kompromitację można było nazwać grą. Zdążyli rozegrać już sześć partii i w każdej Oloneir pokonał go najdalej w pięciu ruchach.

Stowarzyszenie XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz