14

99 53 0
                                    

Gdy Keji wrócił do domu, zastał tam Philipa i Rinora grających na konsoli. To była najbardziej abstrakcyjna scena, jaką mógł sobie wyobrazić.

– Co tu się dzieje? – spytał niepewnie.

– Mówiłem ci, że się wprowadzam – rzucił Rinor.

– Philip, możemy porozmawiać?

– Przecież rozmawiamy – odparł Philip.

– Na osobności.

– Możesz mówić przy mnie, braciak – stwierdził Rinor.

Westchnął zrezygnowany, bo zrozumiał, że podczas jakiejkolwiek próbnej dyskusji z Rinorem prędzej straci całą swoją cierpliwość, niż coś mu przetłumaczy. A może wyjdzie to wszystkim na dobre? Rinor średnio się tu odnajdował, a że raczej nie miał ochoty nikogo słuchać i nie zapowiadało się, aby to się zmieniło, to może dzięki temu szybciej wróci na Nibiru i Keji nie będzie musiał się o niego martwić?

– Tom się na to zgodził? – spytał ich obu, skoro Philip nie chciał oderwać się od gry.

– Musi – odparł Rinor.

– I gdzie niby będziesz spał? Na kanapie?

– U mnie w pokoju – poinformował go Philip.

– Na podłodze czy z tobą na łóżku?

– A co cię to interesuje? Jesteśmy rodziną. Poradzimy sobie.

Keji miał co do tego poważne wątpliwości. Wiedział, że Tom się wścieknie na wieść o tym, że Rinor ma z nimi zamieszkać, szczególnie gdy pozna jego charakter. Pytanie brzmiało, jak bardzo się wścieknie?

– Rozumiem, że dla ciebie planowanie morderstwa rodziny to oznaka miłości?

Rinor odrzucił konsolę, która szczęśliwie zatrzymała się na kanapie, i podszedł do Kejiego. Stanął tuż przed nim i patrzył mu w oczy tak, jakby w każdej chwili mógł go zabić. Keji poczuł paraliżujący strach, ale dzięki temu mógł też dostrzec coś, o czym mówił mu Oloneir – oczy Rinora różniły się od ich oczu. Oczy zarówno Kejiego, jak i Oloneira były czarne, po ich matce. Soeres także miał czarne. Owszem, tęczówki Rinora były ciemnobrązowe, ale wciąż brązowe. Nie znał się na nibiryjskiej genetyce, ale musiał przyznać, że coś tu nie grało.

– To coś, co nas łączy, braciszku. W dzieciństwie planowałeś, jak pozbyć się Oloneira.

– Bo myślałem, że zabił mamę! A co ja ci zrobiłem?

– Odkąd ojciec cię tu wysłał, ja praktycznie nie istnieję. Już po tym, jak Oloneir zrujnował moją misję na Cyrion, to... Nie było łatwo, Keji. A teraz? Ojciec wysłał mnie tu, bo boi się, że go zdradzisz. A do tego wolisz innego starszego brata. Więc jak niby mam się czuć, co?

Keji pokręcił głową.

– Nie możesz obwiniać mnie o decyzje ojca.

– Wszystkie jego decyzje dotyczą ciebie! Od śmierci matki ubzdurał sobie, że według proroctwa go zabijesz. Myślisz, że czemu tak naprawdę cię tu wysłał?

Rinor miał niezwykły dał do prowokowania ludzi i Keji musiał mu to przyznać. Ani trochę nie dziwił się już tym dzisiejszym bójkom między nim a Oloneirem, bo obaj potrafili zaleźć za skórę. Patrząc na ich charaktery, to Rinor i Oloneir zdecydowanie mogliby być braćmi, a Keji do nich nie pasował.

– Nie obchodzi mnie to, nie jestem naszym ojcem! Jeśli boi się zdrady, powinien sam ze mną porozmawiać, a nie wysyłać tutaj ciebie.

– O, czyli jednak w czymś się zgadzamy. Ale to niewiele zmienia. Chyba że... będziesz współpracował. Wtedy może cię oszczędzę.

Stowarzyszenie XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz