13

105 54 0
                                    

Peter czekał na Oloneira, tak jak się umówili. Gdy Nibiryjczyk przechodził obok niego, pomachał ręką na znak, że to on. Jakby nie patrzeć, Oloneir miał prawo go nie znać. Chyba pomogło, bo ruszył w jego kierunku.

– O co chodzi? – spytał wprost, nie chcąc przedłużać tej rozmowy.

Peter nie napisał mu niczego, poza tym, że muszą porozmawiać. Ustalili, ile czasu przed pierwszą lekcją zamierzają się spotkać, i to było wszystko.

– Chciałem się w to wszystko nie mieszać, ale i tak zostałem wmieszany... Mogę ci mówić Oloneir czy publicznie wolisz Oliver, żeby nikt nie usłyszał?

Oloneir momentalnie spoważniał.

– Skąd o mnie wiesz?

– Niejaki Rinor Ces włamał mi się w nocy do domu.

Nibiryjczyk spojrzał na niego oszołomiony. Rinor na Ziemi?! To nie miałoby sensu i oznaczałoby, że Soeres już do reszty zidiociał.

– Co, proszę?!

– Chciał, żebym dla niego pracował. Miałem zbliżyć się do Kejiego. Jeśli dobrze zrozumiałem, zamierza was obu zabić, ale z jakiegoś powodu chce dowodu na to, że Keji zdradzi króla.

Oloneir pokręcił głową. Był naiwny, licząc, że doszczętne przeszukanie jego starego domu przez gwardię królewską to wszystko, na co stać Soeresa. Te parę dni spokoju były jedynie ciszą przed burzą. A raczej przed wojną.

– Czemu przyszedł do ciebie i czemu mi to mówisz?

– Należę do X, pewnie dlatego. Możliwe, że obszedł wszystkich. Mówił, że wcześniej był u mojej kuzynki i... – przerwał, bo Oloneir gestem ręki pokazał mu, aby przestał mówić.

– Zapamiętałem każdą twarz z ostatniego zebrania. Ciebie tam nie było.

– I tu przechodzimy do twojego drugiego pytania. Przeczytałem różne mitologie i muszę przyznać, że Nibiru nie wydaje się w nich rajem, jak to próbuje się przedstawić w X. Rinor wspominał, że masz kontakty z jakąś inną, rzekomo groźną rasą. Gdy przeanalizowałem historię, okazało się, że wcale nie są groźni, więc jesteś tym dobrym.

Oloneir był pod wrażeniem jego dedukcji.

– Blisko – przyznał. – Ale wciąż nie rozumiem, czego ode mnie oczekujesz.

– Niczego. Chciałem cię tylko ostrzec. Wolę mieć czyste sumienie.

Oloneir skinął głową.

– Jasne, dzięki.

– Mogę mieć pytanie, zanim się rozstaniemy?

– Śmiało.

– Patricia mówiła, że Soeres chce, by ludzkość poznała prawdę. Co się wtedy stanie?

Oloneir westchnął.

– Zgodnie z jego planem? Nic dobrego. Wiem, że Soeres planuje inwazję, ale nie wiem jeszcze na jaką skalę. Zależy, czy uda mu się złamać czar Wisznu.

W tym momencie Peter nieco pobladł.

– To da się go złamać?

– Niestety, tak. Jeśli mu się nie uda, to pewnie użyje naszych statków w celach psychologicznych. A dalej to już efekt domina. Upadek wszystkich religii, chaos, samobójstwa... Łatwo będzie mu przejąć zwierzchnictwo, jeśli nazwie się bogiem.

Chłopak na moment zamilkł. To brzmiało tak, jakby czekał ich koniec świata i to w bardzo bliskiej perspektywie. Nie jakieś analizy dziennikarzy w oparciu o proroctwa sprzed lat, a prawdziwy koniec obecnej cywilizacji.

Stowarzyszenie XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz