4.Hailie Monet

1.7K 34 8
                                    

Pov: Will

Milczałem. Vincent też milczał. Dopiero po kilku chwilach, gdy wzrok naszego ojca potwierdził że się nie przesłyszeliśmy, spojrzałem w dół. Wziąłem też głęboki wdech, dopiero teraz zdając sobie sprawę że na chwilę go zatrzymałem.

- Jak to, mamy siostrę? Masz przecież tylko naszą piątkę.. -
Wydusiłem, machając nogami zdenerwowany. Z kim? Mama zmarła nie całe pięć lat temu. A tata nigdy nie mówił, że miał kogoś innego, miał dziecko z tą randomową kobietą którą poznał na imprezie? Ojciec milczał, kątem oka widziałem jak wujek Monty klepie go po ramieniu, próbując chyba dodać mu otuchy. Mój brat nie odezwał się słowem, wziął tylko szklankę do której nalał sobie soku owocowego i się napił, wpatrywał się w tatę, ani na chwilę nie oderwał od niego wzroku by spojrzeć na mnie czy wuja.

- Waszą piątkę, wychowuję od małego. Jednakże, to że waszej siostry nie ma z nami to już bardziej skomplikowane.-
Odpowiedział mi, po jakiejś minucie czy tam dwóch. Po raz pierwszy w końcu, odezwał się też mój starszy brat, a wtedy uwaga całej naszej trójki znalazła się właśnie na nim.

- Ledwo po śmierci mamy, spałeś z inną kobietą której bez żadnego powodu zaufałeś i teraz zakładacie se pieprzoną rodzinę? - Zapytał, a w jego głosie było słychać złość, a przecież Vincent zazwyczaj nie ukazuje jakichś szczególnych emocji.

- Vincent, słownictwo. -
Upomniał go chłodno ojciec, ze zmarszczonymi brwiami. Po chwili westchnął i delikatnie skinął głową.

- Tak, przespałem się z nią, a skończyło się to ciążą lecz nie, nie zakładamy żadnej rodziny. Gabriela, to był przelotny rozdział w moim życiu. Teraz, w życiu nie zrobił bym czegoś takiego po tak krótkim czasie znajomości. Wy jesteście moją rodziną, lecz wasza młodsza siostra też. A Gabby? Nie, zdecydowanie nie, urwaliśmy kontakt a jedyne co nas łączy to wspólna córka.-
Wyjaśnił po czym na moment przerwał, by chyba zastanowić się co jeszcze powinien powiedzieć.

- Jak już ja i wasz wujek mówiliśmy, robiłem głupie rzeczy, byłem pijany i załamany. Wiem że to mnie nie usprawiedliwia jednak oczekuje od was że postaracie zrozumieć się to z mojego punktu widzenia chłopcy.-
Po dobrych kilku minutach jego wytłumaczeń, w końcu rozejrzałem się po kuchni, by zobaczyć jakie wyrazy twarzy wszysycy mieli. Vincent zdawał się zły, a nawet wściekły. Wujek za to spoglądał na wszystkich ze współczuciem. Ojciec był zakłopotany ale i stanowczy, a ja? Nie byłem ani zły ani zachwycony. Okropnie bolało mnie, że tata zamaist być wtedy przy nas, wyjechał na ponad dwa miesiące. Mimo to, nie czułem żalu. W końcu, każdy z nas wtedy był na jakiś sposób wyniszczony a mnie odrobinę też ekscytowała myśl o malutkiej siostrze.

- Jestem w stanie to zaakceptować, każde z nas inaczej przeżywało śmierć mamy, a człowiek ma prawo do popełniania błędów prawda?-
Zapytałem, widząc jak Vince wpatruje się we mnie z niedowierzaniem. Chłopak westchnął i niechętnie pokiwał głową a ja wymusiłem uśmiech.

- Prawda. -
Zgodził się z moimi słowami, chociaż wiadome dla mnie było że jest to dla niego trudne. I jestem pewien że wujek, który od dłuższego czasu się nie odzywał jak i tata, też to wiedzieli.

Pov: Camden

Odetchnąłem z lekką ulgą, całą noc myślałem o tej rozmowie i mimo że nie poszła ona po mojej myśli, bo planowałem im to wyjaśnić jak mała będzie już z nami, to lepiej się teraz poczułem. Wiedziałem że to ciężkie, dla Vincenta, jak i Willa. Wiem jak zraniłem ich wtedy, swoją nie obecnością a teraz jeszcze dowiedzieli się że kogoś wtedy zapłodniłem. Jednak byłem pewien, że za jakiś czas oswoją się z tym wszystkim. Nie mieli też wyboru, bo Hailie miała zamieszkać z nami a ja nie toleruje sprzeciwów. Teraz za to pozostało mi przekazać wieść o siostrze bliźniaką oraz Dylanowi, ale to miało być łatwiejsze, bo są za młodzi by pojąć jak zagmatwane to wszystko było.

- Cam! Kiedy masz zamiar lecieć!-
Spojrzałem na młodszego brata zdezorientowany, poczułem też wzrok chłopaków na nas. Po cholerę on krzyczy.

- Chryste Monty, chcesz by ktoś ogłuchł? -
Warknąłem, dzieci mi jeszcze obudzi, a potem będą mi jęczeć że są zmęczeni.

- Jakbyś nie zauważył, mówiłem do ciebie kilka razy. -
Wywrócił oczami, niby poirytowany a niby rozbawiony. A ja dopiero teraz zrozumiałem że musiałem się wcześniej zamyślić.

- Lecę jeszcze dziś, dlatego zadzowniłem, chciałem byś wiedział. Poza tym, miałem nadzieję, że pomożesz z pokojem dla małej gdy mnie nie będzie. -
Odpowiedziałem, ignorując te dziwną sytuację.

- Dobrze, że z tym nie zwleksz Cam. Nie wiadomo w jakich ona tam żyje warunkach. Spoko, da się załatwić.-
Odparł z uśmiechem, na co i ja uniosłem lekko kąciki ust na chwile.

- Więc od teraz nami zamieszka?-
Zapytał nagle Will, a ja nawet nie musiałem odpowiadać gdyż Monty zrobił to za mnie.

- W końcu będziecie w komplecie-
Oznajmił a Will skinął głową, po chwili do naszych uszu dotarł głos Vincenta który odkładał właśnie kubek z gwiezdnych wojen do zmywarki.

- Tak właściwie ojcze, nie wspomniałeś nawet, jak ona ma na imię. -
Przez chwilę się zastanawiałem, a po chwili zdałem sobie sprawę że miał rację. Kuźwa Camden, jakim cudem..

- Hailie -
Odparłem, a po chwili dodałem.

- Hailie Monet -
Mam wrażenie że na twarzy syna dosłownie na kilka sekund dostrzegłem ledwo widoczny uśmiech, przede mną on nic nie ukryje.

- Ładne imię -
Wyznał idąc w stronę wyjścia z kuchni. Spojrzałem na zegarek, kompletnie nie zdałem sobie wcześniej sprawy że zrobiło się tak późno.

- Will, powinniśmy jechać. Ojcze, zdaje się, że widzimy się po twoim powrocie wraz z Hailie.-

I w tej chwili znikł mi z oczu, za to blondyn z uśmiechem pożegnał mnie i Monty'ego po czym również wybiegł do przedpokoju. Kilka minut później, gdy ja omawiłem estetykę pokoju dla mojej córki wraz z bratem, usłyszeliśmy pisk opon więc pewne już było że pojechali. Reszta poranka nie była taka zła, po wstaniu młodszej trójki, powiedziałem im o siostrze a ci zaczęli wariować. Lot miałem wczesnego południa, więc nie wiele minęło a ja już leciałem prywatnym samolotem, gdy dzieci zostawiłem pod opieką opiekunek. W razie co i mój brat mógł do nich na chwilę podjechać. Dla mnie teraz liczyło się tylko jedno, odzyskać córkę, nie ważne do czego nie musiał bym się posunąć, nie mam zamiaru wracać sam.
_______________________________________
Hej!

Słów: 1005
Jak się podoba? ✡︎ Czy wszystko pójdzie zgodnię z myślą Cama i uda mu się odzyskać swoje dziecko? Jak zareaguję on na to, w jakich warunkach dotychczas żyła jego księżniczka? Odpowiedź na te pytania znajdziecie już niedługo w kolejnym, najdłuższym dotychczas rozdziale! ;)
Pamiętajcie proszę, by zgłaszać mi wszelkie literówki ❀

Rozdział pojawić się miał wczoraj, lecz kompletnie nie byłam na siłach by go dodać i poprawiać, za co was przepraszam.

Ocenka >>>>>
Pomysły >>>>>
Uwagi >>>>>

Do zobaczenia, w kolejnej, piatej już części!✲

Gdyby wszystko było inaczej? [Hailie od małego z braćmi?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz