Pov: Camden
Gdy maleńka usunęła, ja ponownie zająłem się robotą, co jakiś czas zerkając na córkę. Wiedziałem że nie była tak stu procentowo do mnie przekonana, lecz byliśmy na dobrej drodze.
Wylecieliśmy późnym wieczorem, więc na miejscu byliśmy dopiero nad ranem. Nie wiem kiedy ja zdążyłem zasnąć, lecz właśnie obudziłem się a stewardesa poinformowała mnie że za jakieś piętnaście minut nastąpi lądowanie. Wyjrzałem za okno, poranek w Pensylwanii był dosyć ponury. Wczoraj wspominałem córce, że obudzę ją gdy będziemy lądować, ale teraz jak tak na nią spoglądam to nie mam serca tego zrobić. Tak słodko śpi, spokojna, jakby nic się wczoraj nie wydarzyło.
Gdy odrzutowiec w końcu dotknął ziemi ja założyłem kurtkę i postanowiłem przenieść dziewczynkę do auta, dziś będzie dla niej dzień pełen wrażeń więc powinna się wyspać.
Byliśmy właśnie w drodze, gdy mi nagle zadzwonił telefon. Niechętnie, bo bałem się że mała się obudzi odebrałem. Dałem na głośnik, bo teraz skupić musiałem się na drodze. Rzuciłem telefon na siedzenie dosyć obojętny, tak właściwie nawet nie sprawdziłem kto zadzwonił.
- Słucham? -
Zacząłem ściszonym głosem a w słuchawce usłyszałem odrobinę przerażony damski głos.- Przepraszam że przeszkadzam P..panie Monet. - Moja rozmówczyni zająkała się, a ja teraz po głosie ją rozpoznałem.
- To nic takiego, Melody. Co się dzieje?-
Zapytałem spokojnie, ale nie do końca chciałem poznać na to pytanie odpowiedź. Melody, to była opiekuna chłopaków, z którą ich zostawiłem na czas mojego wyjazdu, a po jej głosie da się poznać że coś narobili.
- Um, tak jakby.. Dylan rzucił w Tony'ego cegłą-
Wyznała cichutko dziewczyna, a ja aż śliną się zakrztusiłem. No tego to jeszcze kurwa nie było, by dziecko rzuciło w brata pierdoloną cegłą.
- Japierdole - Wyszeptałem, od razu dodając gazu. Na kilka sekund w lusterku spojrzałem na Hailie która na szczęście dalej spała.
- Obawiam się, że dojazd karetki zajmie dosyć długo, a ja nie mogę zostawić pozostałych. -
Miała rację, mieszkaliśmy z dala od ludzi przy sporym lesie. Za nim karetka się tam zjawi miną wieki. Poza tym w szpitalu raczej musiał obecny być opiekun.
- Jestem prawie w domu, czekajcie na mnie. -
Poleciłem, a kobieta przytaknęła i się rozłączyła.
Zaparkowałem pod rezydencją, po zaledwie pięciu minutach. Jednak w takiej sytuacji, nawet tyle, było cenne. Kiedyś te dzieciaki chyba pozabijam. Wyszedłem z samochodu i wziąłem na ręce córeczkę. Szybko pobiegłem z nią do pokoju Willa. Zapukałem a słysząc odpowiedź wszedłem do środka. Lekko zaskoczył mnie widok Vincenta.
- Co robicie? -
Zapytałem, w tym samym czasie kładąc Hailie na łóżko syna, zdjąłem jej uroczą fioletową kurteczkę i przykryłem kołdrą.
- Vince wyjaśniał mi lekcje, tato co się dzieje? To ona? - Odpowiedział mi Will i wstał od biurka podszedł do łóżka i spojrzał na jego siostrę. Vincent również jej się teraz przyglądał.- Tak, to jest właśnie Hailie - Przytaknąłem a po chwili spojrzenie przeniosłem na najstarsze z dzieci gdy ten się odezwał.
- Tylko dlaczego tak nagle z nią tu wparowałeś? -
Westchnąłem, kompletnie nie tak miało wyglądać ich poznanie.
- Potrzebuje pomocy, nie chce by obudziła się z niańką obok. Muszę wyjść, bo Dylan rzucił w Tony'ego cegłą. - Zmarszczyli brwi, a na twarzy Willa dostrzegłem nutkę przerażenia. Co się dziwić, to raczej nie częste by słyszeć że dzieciak oberwał cegłą.
- Cegłą? Jezu, co z nim?! -
Krzyknął blondyn, a ja od razu spojrzałem na córkę która przewróciła się na drugi bok. Will wtedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił i szeptnął ciche "Przepraszam"
- Nie wiem co z nim, ale muszę iść, proszę was, pilnujcie jej, w razie co pomóżcie się odnaleźć i dzwońcie gdyby coś się działo -
Poprosiłem i opuściłem pokój gdy oboje pokiwali głowami. Wbiegłem do salonu, a w nim znalazłem Melody która monitorowała stan mojego synka który leżał na kanapie. Obok siedział też Dylan, który patrzył w ścianę jakby zachiptyzowany.
- Dylan, coś ty narobił?! - Warknąłem, a on przeniósł na mnie przerażone spojrzenie.
- Ja nie chciałem, by to tak się skończyło! -
Krzyknął, a ja zastanawiałem się jak niby mogło skończyć się rzucenie w kogoś ciężką cegłą. Podniosłem Tony'ego i wbiłem spojrzenie w Dylana.
CZYTASZ
Gdyby wszystko było inaczej? [Hailie od małego z braćmi?]
أدب الهواةA co gdyby Hailie Monet, była wychowana przez ojca? Co gdyby Camden, dał radę porwać córkę? czy poradził by se z nią? Jak zareagowali by na sekret Cama jego synowie? Gniewali by się czy spróbowali go zrozumieć? A czy Hailie znalazła by wspólny język...