Pov: Camden
Spoglądałem na chłopca zdezorientowany, przecież jeszcze kilka godzin temu z Willem wszystko było w jak najlepszym porządku więc z jakiego powodu miał się teraz nagle gorzej poczuć? Wstałem z łóżka a Dylan wpatrywał się w swojego młodszego brata jakby conajmniej stał przed nim kosmita z innej planety i mówił w obcym mu języku.
- Jak to gorzej się poczuł Shane, co mu jest? Mówił coś?-
Dopytałem, a młody zdaje się że nie miał zamiaru prędko mnie puścić więc bez zastanowienia ruszyłem wraz z nim na dolne piętro.- Nie mówił nic, zrobiło mu się chyba nie dobrze pobiegł do kuchni i zaczął wymiotować do zlewu. -
Wyjaśnił, to było nie codzienne. Rozchorował się? Nie, przecież jakby się przeziębił to miał by gorączkę czy coś w tym stylu. Zdawałem sobie sprawę że to może być coś poważniejszego ale nie dopuszczałem tych myśli do głowy.Znaleźliśmy się na dole, już po krótkiej chwili, puściłem chłopca i wszedłem do kuchni. Vincent stał obok Willa, trzymał jego ramię. Cicho szeptali, co tu się do cholery właśnie wyprawia.
- Może się czymś wtedy zatrułeś -
Mruknął do blondyna, jego starszy brat. A moją uwagę przykuło słowo "Wtedy".- Ale czym, przecież nie byłem sam -
Odpowiedział mu młodszy z chłopaków, przy tym przemywając twarz.- Nie mam pojęcia, Will kurwa na pewno więcej nie będziesz wymiotować?? -
Ciemno włosy brzmiał, na lekko spanikwanego. Co nie było w jego stylu.- Chyba na razie nie -
Will westchnął, operając się rękami o blat, jakby miał zaraz się przewrócić gdy go puści.- Chce mi ktoś wyjaśnić, co tu się do cholery jasnej dzieje?? -
Odezwałem się, podchodząc do chłopaków. Odwróciłem Willa, w swoją stronę, przyłożyłem dłoń do jego czoła które było zimne.- To nic takiego tato, tylko się gorzej poczułem chwilo. Nic wielkiego -
Chłopak wzruszył ramionami, jakby nigdy nic a ja pokręciłem głową z niedowierzaniem.- Wymiotowałeś przed chwilą i mówisz że nic ci nie jest? -
Zapytałem nie odrywaja wzroku od chłopca. Brwi marszczyłem, wyraźnie poirytowany ale też zmartwiony.- Oj tato, mógł zjeść coś po dacie. Albo w szkole coś mu zaszkodziło -
Stwierdził Vincent, a ja wpatrywałem się w nich nie do końca wierząc w te wyjaśnienia.- O czym rozmawialiście przed chwilą? Kiedy było te "wtedy" gdy mógł się zatruć? -
Uniósłem brew, oboje zamilkli. Oni coś ukrywali, a wiedzą że tego nie cierpię.- To nic -
Zaczął blondyn, a ja nawet nie pozwoliłem mu dokończyć.- William, do łóżka. -
Poleciłem, dosyć oschle. Dwójka braci, spoglądała teraz na mnie jakbym wymordował całe miasto.- Tato, ale.. -
Pokręciłem głową, moja twarz pochmurniała.- Will, do łóżka. Wymiotiwałeś chwilę temu, to nie jest błachostka. Masz odpocząć, wołaj gdybyś znów źle się czuł. -
Wspomniałem teraz już poważnie, chłopiec bez słowa wyminął mnie i poszedł na górę. Słuchałem jak wdrapuje się po schodach a gdy kroki ucichły wbiłem spojrzenie w Vincenta.- Tak tak, wiem. Do biblioteki -
Wywrócił oczami, wyszedł z kuchni. Podszedłem do jednej z szafek, wyjąłem se szklankę nalałam wody i popiłem. Nagle podbiegła do mnie córka.- Tato, skończyłam! -
Krzyknęła podając mi telefon, od razu zabrałem go i wymusiłem uśmiech.- Jak się rozmawiało z mamą? -
Zapytałem spokojnie, głaszcząc ją po głowie gdy ta przytuliła się do mojej nogi.

CZYTASZ
Gdyby wszystko było inaczej? [Hailie od małego z braćmi?]
FanfictionA co gdyby Hailie Monet, była wychowana przez ojca? Co gdyby Camden, dał radę porwać córkę? czy poradził by se z nią? Jak zareagowali by na sekret Cama jego synowie? Gniewali by się czy spróbowali go zrozumieć? A czy Hailie znalazła by wspólny język...