*
*
*
*
/Perspektywa 3 osoby\
Unia po raz pierwszy od świąt jechał do pracy, było to spowodowane jego chorobą. Przez którą wziął kilku dniowy urlop. Mówiąc o świętach te minęły mu całkiem nieźle. Było to spowodowane tym że spędził je z swoją rodziną, nie z chłopakiem którego wyprosił żeby mógł jechać do Niemca.
- Unia czego tak się gapisz w to okno? - zapytał Azjata.
- Nic, po prostu się zamyśliłem.. - Asean zmierzył wzrokiem drugą organizacje, aż w końcu powiedział - wyglądasz dziś jak śmieć.
UE nie opowiedział na to nic, wolał nie prowokować żadnej kłótni. Jak tylko dojechał pod budynek korporacji CH wyszedł jak najszybciej z auta.- Cześć ONZ - powiedział na wejściu - gdzie dziś pracuje?
- Em hej Unia, lepiej się już czujesz? - zapytał.
- Raczej tak.
- Dziś zostajesz tutaj z papierami.
- Dobrze - chłopak udał się do swojego biura wypełniać papiery. Było one dość małym pomieszczeniem z czarnym biurkiem, szafką, białym krzesłem. Ściany były pomalowane na szaro. Meble były od Szwecji a komputery od Japonii z którymi ściśle współpracowali w trakcie budowy tego budynku.
EU mijały już godziny na wypełnianiu papierów. Aż ktoś zapukał.- Można wejść! - krzyknął szukając kolejnego długopisu, takiego który nie będzie wypisany. Od tyłu poczuł uścisk.
Odwrócił się, oczywiście był to NATO. Nikogo innego się nie spodziewał.- Już wróciłeś do roboty? - zaśmiał się Amerykanin.
- Jak widać - przytaknął.
- Tak trochę inna sprawa, może po pracy dał byś się wyciągnąć na kawę? - Unię ta propozycja bardzo zaskoczyła, co prawda miał chłopaka. Ale chodziło o tylko wyjście na kawę bez przesady.
- Myślę że mógłbym - rzekł po chwili namysłu. Wyższy chłopak na początku nie dowierzał, lecz kiedy zrozumiał że Europejczyk na prawdę nie żartuje ucieszył się.
- To do później! - krzyknął wybiegając z gabinetu swojego przyjaciela. Kiedy biegł do swojego miejsca pracy wpadł przypadkiem na Aseana.
- Uważaj gdzie chodzisz idioto - wrzasnął Azjata
- Kto to mówi - mruknął NATO.
- Byłeś u Uni Europejskiej? - zapytał po chwili.
- Tak, a co już jesteś zazdrosny - zakpił sobie. Chciał go bardzo wkurzyć. Uważał to za swoją poboczną misje w tej pracy.
- Nie jestem.
- Oh szkoda, dobra nie marnuje już swojego czasu. Żegnam - zostawił drugą organizacje w szoku. Jego duma po swoim uczynku wylewała się poza fundamenty ich korporacji. Skierował się w stronę biura w którym on pracował, nie spodziewanie zobaczył tam Kanadę - czyli teoretycznie jego Wujka.
- O NATO, w końcu jesteś - powiedział gdy tylko zobaczył że chłopak zbliża się w jego stronę.
- Cześć Kan, co tu robisz?
- Przyszłemu po kilka papierów dla tego pracoholika - zakaszlał - znaczy się Ameryki.
- Faktycznie UN mówił że ktoś ma po to przyjść - przypomniała sobie organizacja.
- Jak tam w ogóle u ciebie bratanku - zaśmiał się kraj.
- Wiesz to co zwykle, praca, wolne i tak w kółko. Nic nowego. A u ciebie?
- No od nie dawna jestem z Ukrainą, a poza tym też nic nowego - westchnął.
- Ooo gratulacje - powiedział Amerykanin podając papiery Kanadyjczykowi.
- Dziękuję, dobrze ja już się zbieram, do zobaczenia - pożegnał się Kanada.
- Pa - uśmiechnął się NATO. Zaczął znów wypełniać papiery, lecz jego myśli skupiały się wokół wieczornego wyjścia z UE. Niby nic takiego wielkiego może się wydawać. Dla niego było to jednak coś więcej. Tak czuł. Dzisiejszego dnia większość papierów przez niego pewnie była wypełniona niezbyt dokładnie. Zdawał sobie z tego sprawę, ale nie chciał się przejmować.
Od godziny siedemnastej jedyne co robił to odliczanie minut do skończenia czasu pracy. Co prawda bardzo mu się to dłużyło, ale w końcu się doczekał. Wybiła godzina dwudziesta. Równo z zegarem zebrał się i podbiegł do biura Europejczyka.- UE ! - krzyknął wchodząc do pomieszczenia - gotowy?
- Myślę że tak - chłopak zbierał swoje żeczy.
- Cieszę się że się zgodziłeś - rzekł nagle Syn USA gdy kierowali się w stronę windy.
- Też, przynajmniej nie muszę wracać z Aseanem - powiedział.
- Nie układa się wam co nie? - spytał, chodź sam znał już odpowiedź na to pytanie.
- No tak - westchnął. Reszta drogi do pobliskiej kawiarni minęła w przyjemnej atmosferze. Amerykanin był szczęśliwy z powodu że widział swojego przyjaciela uśmiechniętego. Nie tak jak przeważnie w pracy. Po około dwudziestu minutach drogi dotarli do małej kawiarni, stylem przypominała te budowane w Paryżu i innych francuskich miastach. Czyli klimaty dalekie NATO, lecz bliskie EU.
Usiedli w środku, zamówili dwie kawy i rozmawiali dalej- Tak wogule to coś poważnego ci się stało jak wtedy cię w pracy nie było? - to pytanie nurtowało jedną z organizacji od rana.
- Wiesz, podczas świat zaczęłem się źle czuć, takie zwykłe przeziębienie - rzekł chłopak.
- Oh okej, czyli już jest lepiej?
- Tak - Unia nawet nie zdążył odpowiedzieć, a podeszła kelnerka z ich napojami.
Oboje uważali to wyjście za coś co udało im się najlepiej w tym dniu. Łącznie spędzili tam z dwie godziny. NATO odprowadził Europejczyka praktycznie pod blok.- Szczerze dziękuję ci za to, dawno nie czułem się tak dobrze...takie coś było mi potrzebne.
- Nie ma za co, ja też się świetnie bawiłem - zaśmiał się Amerykanin, po czym przytulił niższą organizacje. Oboje rozeszli się w swoich kierunkach. Jeden z nich do samotnej kawalerki, a drugi to mieszalnia z nie właściwą osobą.
----------------------------------
Witam wszystkich !!
Powracam trochę do tej książki, mam nadzieję że moje umiejętności (ich brak) się aż tak nie pogorszyły przez ten czas przerwy.
Myślę że jak niedługo zakończę inną z moich książek to w tej nie będzie aż takich przerw mniędzy rozdziałami
CZYTASZ
"What if we rewrite the stars?" |( UE x NATO )|
Paranormal[‼️Specjal na 100 obs ‼️] Opowieść o dwóch organizacjach... NATO zauważa coś dziwnego w związku Asean'a oraz Uni, postanawia zagłębić się w to bardziej. Czy Asean jest taki jak się wydaje? Czy Unia ma problemy? Czy warto ryzykować dla miłości...