- 10 -

93 11 24
                                    

*

*

*

*

/Perspektywa 3. osoby/

- No i co ja mam zrobić z jego chłopakiem? - NATO rozmyślał nad tym już którąś godzinę z rzędu - on jest idiotą.

- Mówiłeś mi to samo w 7 klasie podstawówki - westchnął ONZ jedząc lody na kanapie wyższego chłopka.

- I co z tym wtedy zrobiłem?

- Nic.

- Teraz nie mogę siedzieć bezczynnie, co jak już będzie za późno? - Narody Zjednoczone patrzyły się na niego z znakiem zapytania na twarzy, nie dość że miał ciężki tydzień to pod jego koniec musi wysłuchiwać problemów miłosnych. Plus był taki że dostał całe pudełko lodów za darmo.

- Wiesz, psychologiem to ja nie jestem, ale może musisz coś więcej wyciągnąć z Uni? 

- Żeby mnie jebnął stołem? - zapytał NATO a zaraz dodał - nie dzięki.

- Może pogadasz z Aseanem? - zapytał. 

- Na pewno mi powie że się znęca nad swoim chłopakiem - Amerykanin położył się na kanapie zrezygnowany.

- No w sumie - ONZ popatrzył się na przyjaciela z współczuciem - chcesz lodów?

- Dawaj je.

- Jesteś niemożliwy czasem - zaśmiał się białowłosy - i powinneś sprzątnąć to mieszkanie.

- Nie dobijaj mnie człowieku.

----------

W międzyczasie czasie, gdy NATO użalał się nad swoim losem i próbował wymyślić jak uratować osobę którą kochał, Unia Europejska próbował nie wyjść z sobie.

- Odbierz ten zasrany telefon!! - już siódmy raz próbował się dodzwonić do swojego chłopaka, który już pięć godzin temu wyszedł na "spotkanie służbowe"
Jak tylko Asean wróci spotka go nie lada niespodzianka, stół leżący na drugiej stronie pokoju niż stał w oryginale.

Nagle usłyszał przekręcenie się klucza w zamku. Do mieszkania wszedł jego partner.

- Gdzie ty byłeś tyle czasu!?

- Nie twoja sprawa, pizdo - UE chciał jeszcze coś dopowiedzieć ale do Azjaty zadzwonił telefon i chłopak wyszedł do łazienki. Jako że Europejczyk czuł się dziś dość dobrze psychicznie to uznał "tak łatwo się nie poddam" i ustal pod drzwiami nasłuchując rozmowy.

- Czemu wyszłeś tak wcześnie? - z telefonu było słychać lekko podpity głos.

- Byłem zmęczony, poza tym ten debil do mnie cały czas wydzwaniał

- Dziewczyny się już za tobą tęsknią, sam nie dam sobie z nimi rady

- Jutro też przyjdę, przecież wiesz że nie odpuszczę, zbyt dobrze się z nimi bawię

- Przecież wiem załatwiam najlepsze partnerki w okolicach

Unia szybko odbiegł od drzwi, już miał odpowiedzi na wszystkie swoje pytania.
Zastanawiał się tylko nad jednym. Czemu nie domyślił się tego wcześniej?
To było oczywiste. "Spotkania służbowe" które kończyły się późno w nocy i do tego zawsze po nich pachniał na kilometr damskimi perfumami. Tu nie było czuć zdrady. Tu jebało zdradą.

- Na co się tak patrzysz? - chwilę potem Asean wyszedł.

- Wiesz co długo to znosiłem.

- O co ci chodzi?

- Może sam mi powiesz jak świetnie się bawiłeś z jakimś "dziewczynami" !!

- Co..podsłuchiwałeś mnie?! - Azjata był zaskoczony, UE nigdy do tej pory mu się nie postawił. Zawsze był cicho, jakby bał się cokolwiek powiedzieć.

- Odpowiedz na moje pytanie - chłopak stał przy swoim. Nie obchodziło go to czy dostanie za to liścia w twarz czy nawet gorzej.

- Nie powinno cię to obchodzić - syknął.

- Jesteśmy razem od walonych sześciu miesięcy i ma mnie nie obchodzić że mój chłopak mnie zdradza !! - kiedy wypowiadał te słowa poczuł ból na policzku a potem popchnięty leżał na podłodze. Łzy napłynęły mu nagle do oczu.

- Powiedziałem że nie powinno cię to obchodzić, było się nie wtrącać - mówiąc to odkręcił się i poszedł do sypialni.

Unia Europejska leżał jeszcze chwilę na podłodze analizując to co się właśnie stało. Po paru minutach wstał i udał się do łazienki. Ustał nad umywalką i wypluł krew która jakimś cudem zebrała się w jego buzi.

- Jak ja mam ratować inne kraje skoro nie umiem uratować siebie? - pomyślał. Spojrzał na zegarek, dochodziła druga w nocy. Uznał że jak nie teraz to kiedy. Szybkim lecz cichym krokiem, żeby nie obudzić Azjaty. Poszedł do swojego pokoju. Wyjął walizkę i zaczął wkładać najważniejsze rzeczy. Jako że nie miał swoich kluczy do tego mieszkania musiał się zakraść do sypialni Aseana. To co robił nie było mądre, nie pasowało do niego. Zwykle każdą decyzję musiał przemyśleć, ale teraz nie miał na to czasu. Nie minęło dziesięć minut a stał na dworze. Przed blokiem z którym dzielił same złe wspomnienia. Nie było mu nawet przykro że uciekał. Tylko gdzie mógł uciec? Został sam w nocy do tego zaczynało padać.
Każdy z jego ojców pewnie spał  prawdopodobnie oprócz Niemca, on chorował na bezsenność. Go też jednak nie chciał martwić.
Został mu NATO. Nie chciał mu przyszkadzać, nie miał chyba wyboru.
Unia Europejska założył kaptur na głowę i modląc się w duchu że jego przyjaciel nie wyrzuci go na bruk zaczął iść w stronę jego bloku.

Stał teraz przed jego mieszkaniem, z jednej strony chciał zapukać a z drugiej strasznie się bał co powie. Ktoś zaczął jednak otwierać drzwi.

- Jezu musiał mnie usłyszeć - przeklinał siebie w myślach.

- Unia, co ty tu robisz?! - NATO szybko wciągnął go do środka.

- Długo by opowiadać.

- Czemu nie jesteś w domu, on cię wyrzucił, zrobił ci coś?? - Amerykanin martwił się bardziej niż UE.

- Ja uciekłem, możemy o tym porozmawiać jutro proszę?  - Europejczyk ledwo stał już na nogach.

- Zaprowadzę cię do łóżka, ja pójdę spać na kanapie.

- Dziękuję, jesteś zbyt miły - mówił drugi chłopak prawie zasypiając mu na rękach.

- A co myślałeś, że cię wyrzucę przed dom? - zaśmiał się.

- tak.

- Nie zrobiłbym ci tego - położył niższego chłopaka do łóżka - dobranoc i pamiętaj już wszystko będzie lepiej.

Unia Europejska już mu nie odpowiedział. Amerykanin strasznie się martwił o swojego przyjaciela. Jutro musiał go chodź trochę wymęczyć żeby się dowiedzieć co się stało.

------------------

Witam serdecznie!!
Mamy kolejny rozdział w którym w końcu akcja trochę rozwija. Za długo to stało w miejscu przepraszam :(
Soo enjoy it !! :3

"What if we rewrite the stars?" |( UE x NATO )| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz