19. To dopiero początek plotek.

9.4K 267 287
                                    

Obudził mnie uporczywie grający budzik, co nie pomagało mojemu bólowi głowy. Złapałam się za skronie i nie panując nad sobą syknęłam z bólu. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio aż tak bolała mnie głowa. Sięgnęłam do szafki nocnej, w której miałam jakieś leki przeciwbólowe, wyrzuciłam z niej wszystkie desperacyjnie szukając tych, które najbardziej mi pomagają. Na biurku zobaczyłam do połowy napełnioną szklankę z wodą. Z małymi problemami, ale udało mi się wstać, aby po nią sięgnąć i popić tabletkę. Okna w moim pokoju nie były zasłonięte, jednak dosyć szybko to zmieniłam. Zegar w telefonie wskazywał kilka minut po siódmej co oznaczało, że musiałam zacząć szykować się do szkoły.

Na ekranie prócz godziny zauważyłam jeszcze kilka wiadomości.

Nieznany:
Dzień dobry :)

Nieznany:
Czujesz się lepiej?

Nie do końca wiedziałam, jak reagować na jego nagłą zmianę zachowania. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że robił to z jakiegoś powodu. Albo coś ode mnie chciał, albo z litości, bo czuł się winny. Trudno było mi uwierzyć, że ktoś taki jak Chase mógł mieć coś takiego, jak wyrzuty sumienia, no ale z drugiej strony... Czasem potrafił pokazać ludzkie oblicze.

Rzuciłam telefon i zostawiłam chłopaka bez odpowiedzi - niektóre tradycje trzeba utrzymać.

Z całych sił próbowałam nie myśleć o tym co wydarzyło się poprzedniego dnia. Wstydziłam się mojego zachowania, bo w końcu nie lubiłam okazywać uczuć, szczególnie komuś kogo nie znałam i za kim nie przepadałam. A że akurat on musiał być zawsze wtedy, kiedy czułam się najgorzej...

Z przyzwyczajenia wyciągnęłam karmę Winniego, aby dać mu jeść, dopiero w momencie schylania się do jego miski przypomniałam sobie, że jego przecież już nie ma i nigdy nie będzie. Na moich ubraniach wciąż była jego sierść, podobnie, jak na jego misce. Łzy same zakręciły mi się w oku, tym razem jednak nie pozwoliłam im wypłynąć. Musiałam nauczyć się nie płakać w każdej chwili, w której o nim pomyślę, bo zaczynałam się robić coraz słabsza, a życie szczególnie takich nie oszczędzało.

Nałożyłam korektor pod oczy, dlatego, że były całe opuchnięte od płakania, a na rzęsy użyłam wodoodporny tusz - tak na wszelki wypadek, gdyby znów nie udało mi się opanować swoich emocji. Po ubraniu się i wzięciu rzeczy mogłam już wyjść z pokoju. Przed drzwiami wyjściowymi zatrzymała mnie matka.

— Jak się czujesz? — spojrzała na mnie z takim współczuciem w oczach, jakiego nie widziałam u niej nawet po śmierci ojca.

— Zajebiście ci powiem, lepiej być nie mogło.

Westchnęła i położyła mi dłoń na ramieniu. Od razu się spięłam, poczułam się cholernie nie komfortowo podczas kontaktu z nią.

— Wiem, że może to nie czas na takie rozmowy, ale... Widziałam z kim wczoraj przyjechałaś.

No jasne, gdyby nie to to pewnie nie zwróciłaby uwagi na moją osobą.

— Jestem twoją matką i uwierz nie chcę dla ciebie źle. Chyba wiesz, jak skończyło się ostatnim razem, gdy zadawałaś się z takimi ludźmi, prawda?

Przeniosłam wzrok z jej twarzy na moje buty.

— Ten człowiek jest jeszcze gorszy i proszę cię, nie spotykaj się z nim nigdy więcej. Nie chcę, abyś miała problemy.

Odwróciłam się w kierunku drzwi i wyszłam z domu, za sobą usłyszałam jeszcze jej głos mówiący, że wrócimy do tego tematu co nie bardzo mi się podobało. Przeczuwałam, że będzie chciała w tę rozmowę wnieść trochę mojej przeszłości - tak, jak zrobiła to chwilę wcześniej. A ja naprawdę nie lubiłam mówić o starych czasach.

Lucky AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz