~7~

84 3 2
                                    

Znów nastała cisza, było słuchać tylko w oddali jak inni gadają i śmieją się z głupot.

Chciałem by my też mogliśmy się pośmiać, jak przyjaciel z przyjacielem.

-nerd, idziemy do wody?

Izuku się uśmiechnął i przytaknął. Wstałem a ten zaraz po mnie i poszliśmy do wody.

Dałem nura pod wodę. Pomyślałem że zrobię temu przygłupowi żart i będę udawać że utonąłem.

Wstrzymałem oddech.

Pov:izuku

Kacchan nie wyłaniał się już z  wody przez jakieś kilkanaście sekund.

-kacchan..?

Zero odpowiedzi.

-kacchan!

Przestraszyłem się i zanurkowałem.

Otworzyłem oczy pod wodą i zobaczyłem sylwetkę katsukiego, szybko podpłynąłem bliżej i zobaczyłem że ten ma otwarte oczy. Pomachał mi i wyglądał jakby chciał się uśmiechnąć po czym wyłonił się z wody a ja zrobiłem to samo.

-BSHAHASHAAHAA NABRAŁEŚ SIĘ!

-DLACZEGO ROBISZ TAKIE RZECZY!? NAWET NIE WIESZ JAK SIE WYSTRASZYŁEM!

-aj taam, ale z ciebie leszcz!
Nie utonął bym nigdy! bhabshahashah

-i tak to nie było śmieszne. - strzeliłem focha.

-nie być obrażalski! - Kacchan  pochlapał mnie wodą, postanowiłem nie być winien i zrobiłem to samo na co blondyn znów oddał.

-ej no!

-no co?

Chłopak delikatnie mnie podtopił więc ja złapałem go za stopę po czym on także wywrócił się do wody.

Obojga się wynurzyliśmy śmiejąc się głośno.

-OOO pan zły chihuahua umie się bawić! - zacząłem się z nim droczyć.

-aj cichaj tam! Niech ja ci tylko przypomnę kto prawie się poryczał  bo myślał że JA utonąłem!

Znów pochlapałem chłopaka a on mi oddał.

Śmialiśmy i bawiliśmy się jeszcze do wieczora, jednak wtedy jeszcze nie wiedziałem co się stanie za tydzień...

Przez następne pięć dni nie działo się nic szczególnego. Jednak teraz mogę się śmiać i bawić z kacchanem..jak przyjaciel z przyjacielem. Często się wygłupiamy i śmiejemy, jest tak jak chciałem jednak on nie wie że ja...go kocham.

Obudziłem się i spojrzałem na godzinę, była 08:24.. CZEKAJ CO?
PRZECIEŻ O 8 TRZYDZIEŚCI JEST ŚNIADANIE!

zerwałem się z łóżka i podbiegłem do jeszcze śpiącego Kacchan. Zacząłem go szturchać.

-KACCHAN WSTAWAJ!

-hm...co ty pieprzysz..

-ZA CHWILE JEST ÓSMA TRZYDZIEŚCI!

blondyn zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki się ubrać. Po około trzech minutach wyszedł i ja wszedłem.

-ÓSMA TRZYDZIEŚCI JUŻ!

-NO IDEE.

wyszedłem z toalety i poszedłem do Kacchana po czym odrazu pobiegliśmy na stołówkę.

Zajęliśmy miejsca oraz odrazu wzięliśmy jedzenie na talerz i zaczęliśmy jeść.

-smaczmego

-smaczmego Kacchan.

Zjadłem jako pierwszy, odniosłem talerz i skierowałem się do swojego domku ale wtedy złapał mnie Todoroki.

Nie Zdążyłem Powiedzieć Ci.. | bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz