~8~

107 3 2
                                    

Po chwili się opamiętałem. Odkleiłem się od zszokowanego jeszcze izuku.

-j-ja.. przepraszam.. - sam nie wierzyłem że to powiedziałem.

-n-nie.. sp-spoko.. - zielonooki uśmiechnął się, jestem pewien że szczerze.

Mam szczęście że jesteśmy po drugiej stronie jeziora i nikt tego prawdopodobnie nie widział bo by było niezręcznie a i tak już jest niezręcznie...

Patrzeliśmy się na siebie z delikatnymi uśmiechami i odromnymi rumieńcami po czym izuku mnie pociągnął za rękę i poszliśmy do reszty.

-gdzie wyście byli? - spytał złotowłosy jak przyszliśmy.

-robiliśmy coś.. - wytłumaczyłem bez szczegółów.

Wieczorem emos postanowił zrobić ognisko, dał nam dwa opakowania pianek i kazał się podzielić.

-MAM POMYSŁ , ZAGRAJMY W GŁUCHY TELEFON! - zaproponowała mina

Nie było chyba osoby która się nie zgodziła więc zaczęliśmy.

Obok mnie siedział izuku i to on miał mi mówić co usłyszał, po chwili to zrobił i szepnął mi na ucho hasło z czego ja usłyszałem "jajko iście górą" i to właśnie powiedziałem ponieważ byłem ostatni.

-jajko iście górą. - wszczscy zaczęli się śmiać.

-hasło to było "kocham liście jesienią" - oznajmiła mina.

Śmialiśmy i bawiliśmy się już do późnego wieczora, a po 22 wszyscy byli już w swoich pokojach. Zielonowłosy poszedł się umyć i spać.

Zacząłem myśleć o izuku.

Chcę powiedzieć izuku o moich uczuciach.

Zrobię to jutro.

I właśnie z takim postanowieniem zasnąłem.

Obudziłem się rano, zielonooki jeszcze spał, wyglądał tak słodko...

Podeszłem do niego i kucnąłem przy jego łóżku.

Chyba nic się nie stanie..

Przybliżyłem twarz do jego twarzy chcąc go pocałować.

-kacchan, co robisz? - chłopak  otworzył jedno oko i patrzył na mnie czekając na odpowiedź.

-j-ja... Chciałem cię obudzić właśnie. - skłamałem, co prawda chciałem dziś mu powiedzieć o tym że go kocham ale nie dokładnie teraz.

-ah okej, już wstaję, która godzina?

-siódma pięćdziesiąt. - oznajmiłem.

-mhm..

Wstałem i udałem się do łazienki. Zielonowłosy przeciągnął się po czym wstał.

Wyszedłem po 10 minutach a zaraz po mnie do pomieszczenia wszedł izuku.

Poczekałem na deku i po 15 minutach udaliśmy się na śniadanie.

Usiadłem do stołu a zielonooki obok mnie, wziąłem sobie kanapkę z pomidorem a izuku kanapkę z serem.

-smacznego Kacchan. - odparł izuku.

-smacznego.

Zjedliśmy śniadanie dość szybko. O jedenastej poszliśmy całą klasą nad jezioro. Deku chciał już zdjemować koszulkę i wchodzić do wody jednak go powstrzymałem.

-izuku... Pójdziesz gdzieś ze mną..?

Przytaknął a ja pociągnąłem go za rękę. Pomyślałem by pójść na drugą stronę jeziora. Są tak piękne drzewam nikt nie będzie na nas patrzał.

Pov: narrator

- gdzie idziemy, Kacchan? - zielonooki był już zniecierpliwiony.

-zobaczysz. - odpowiedział katsuki nie chcąc zdradzać jakie ma plany.

Obojga dotarli tam gdzie chcieli a blondyn stanął przed izuku i złapał go za obie ręce.

Obojga stali przed sobą przez dłuższą chwilę, katsuki zbierał się na odwagę.

Czerwonoki się zarumienił się i zacz mówić. - izuku.. jesteś najpiękniejszy, najlepszy, najmądrzejszy najwspanialszy i.. słuchaj, jesteś poprostu idealny, i chciałem ci powiedz-.

Czerwonooki nie dokończył zdania ponieważ w jego plecy wbił się ogromny kolec który przebił go.

-....k-k-kacchan? - zielonowłosy popatrzał na klatkę piersiową przyjaciela, gdy zobaczył co się stało zamarł.

Chwilę potem kolec niknął w śród krzaków i drzew jednak izuku teraz nie obchodził dziwny kolec a blondyn. Wyższy chłopak upadł na ziemię oraz zaczął kaszleć poprzez dużą ilość krwi jaką stracił.

Zielonooki odrazu upadł na ziemię z szoku. Rana była ogromna, chłopak zdjął z siebie koszulkę i przycisnął do rany starszego, jednak to nie wystarczyło by zatamować krwawienienie.

Nogi blondyna zaczęły się zamieniać w pył który unosił się razem z powiewem waitru.

Izuku złapał katsukiego za ręce a z jego oczu lały się łzy.

-POMOCY! POMOCY...KACCHAN... POM- katsuki mu przerwał.

-chci-ał-em c-ci po-pow-ied-zieć ż-że... - blondyn wziął oddech. - i-iz-izuku...ko.... - serce blondyna zatrzymało się a po sekundzie on cały zamienił się w pył który odleciał wysoko do pięknego bezchmurnego nieba.

Ostatnim słowem katsukiego miało być "kocham cię" jednak nie zdąrzył dokończyć.

Było słuchać już tylko płacz i krzyk zielonookiego chłopaka a po chwili całą klasę która podbiegła do niego.

Tak właśnie zginął katsuki Bakugou w wieku 17 lat, miał szansę być wielkim bohaterem jednak nie było mu dane żyć na tyle długo.

Po tym zdarzeniu izuku przysiągł sobie by zabić tego kto zakończył życie jego przyjaciela. Udało mu się spełnić swój cel po dziesięciu latach jednak nigdy nie zaznał już szczęścia od śmierci jego kacchana.






































-hah... Wiesz Kacchan... Też cię kocham....

































































"Bohater numer jeden zginął w wieku 27 lat popełniając samobójstwo"




















































              ~~~~the end~~~~

Nie Zdążyłem Powiedzieć Ci.. | bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz