Złe przeczucia

270 14 4
                                    

Przyszedł w zbroi i z mieczem ale nie sam..... Czy to?.. Tata?.

Widziałem ich szydercze uśmiechy ale nie mogłem nic zrobić.
-Oj Polen, czy ty w ogóle myślałeś że damy ci spokój?
  W końcu odważyłem się żeby coś powiedzieć
-od lat katujecie mnie i moją rodzinę. Traktujecie mnie jak zabawkę która zrobi wszystko. Wszystko! . Mam tego dość rozumiecie?!. Odczepcie się ode mnie i od mojej rodziny!.
  Oni tylko się zasmiali i Prusy przyłożył do szyji mojego ojca sztylet. Patrzyłem w oczy mojego ojca rozpaczony ale on tylko powiedział:
-odleć daleko synu. Bądz wolny.
  Prusy podcią mu gardło a ja zaczołem histerycznie krzyczeć i łkać tak że się dusiłem, wszystko się powtórzyło. Śmierć ojca, tortury, gwałt i poniżanie.
  Po chwili jakby magicznie poczułem coś na plecach to skrzydła! Piękne Orle skrzydła, takie jakie były wcześniej bez żadnej skary czy zadrapania. Stare skrzydła. Lecz potem coś zrozumiałem.
  ZSRR podszedł do nich z siekierą zaczołem błagac żeby tego nie robił płakałem. Ale ten tylko się uśmiechną.
-to dla twojego dobra polsha.
  Odwiązał mnie w ja podlecialem do góry nieststy nie miałem z nimi szans mieli przewagę liczebną. Cn złapał mnie za kostkę i pocągną w dół przez co upadłem ale dziwne jest to że nie poczułem bólu. Oboje z Prusa mi przytrzymali mnie a ja straciłem grund pod nogami.
  ZSRR wziąć zamach i jednym zwinnym cieciem odcią mi skrzydło przy samych plecach krzyczałem ale bólu nie czułem. To samo zrobił z drugim skrzydłem a one bezwładnie upadły na ziemię. Podszedł do nich Rzesza i wzią je do rąk.
-wezmę je i pokaże synowi.
-ZOSTAW JE -Krzyknołem wściekły.
-Nie są już twoje. Nie masz już swojego symbolu. Nie masz nic...

.............

Obudziłem się spocony i cały we łzach. Czy to był sen? Czy może jawa? Rorzałem się ale nie mogłem sobie przypomnieć u kogo jestem dopiero muzyka z pokoju na dole uświadomiła mi że jestem u Niemiec. Przeszły mnie ciarki przez to, postanowiłem wstać. Byłem prawdopodobnie w jego sypialni, rozciągnołem się i szukałem wzrokiem mojego telefonu ale nigdzie go nie było. Trudno potem się znajdzie. Po chwili skumałem że nie mam na sobie moich ubrań tylko jakieś dresowe spodnie i koszulkę z napisem niemieckim. Wzdrygnołem się na myśl że ten nazista mnie dotykał, powolnym i niepewnym krokiem ruszyłem do pokoju z którego wydobywała się muzyka. Musiałem zejść po trochę stromych schodach. Kac zaczą mnie męczyć i w ustach miałem Saharę więc jak najszybciej muszę się czegoś napić bo inaczej umrę. Schodziłem schodek po schodku ale coś mi się w głowie zakręciło i zjechałem ze schodów na plecach i syknołem z bólu.
  Słyszałem kroki w moją stronę i chciałem jak najszybciej wstać ale nie miałem na to siły. Zobaczyłem sylwetkę chłopaka który lekko uśmiechnął się na mój widok.
-Guten morgen
-butem w mordę..
  Nie chciałem z nim rozmawiać, może to przez mój sen? A może przez to że spadłem z schodów i tyłek mnie boli?
-co ci się stało?
-nic się nie stało siedzę.
-mhm.
  Wzią mnie na ręce a ja się przestraszyłem.
-puszczaj!
-mam cię upuscić na podłogę tak?
-kurwa postaw mnie wreszcie!
  Jak powiedziałem tak zrobił.
-chodź. W kuchni masz jajecznicę i lemoniadę. Zjedz coś i cię odwioze do domu okej?
-ta ta.
  Poszedłem i usiadłem przy stole w tym momencie Niemcy znikną mi z pola widzenia.
  Jadłem spokojnie pomijając lemoniadę, tego mi było trzeba, ciepłego posiłku i zimnego napoju. Trochę się zasmłuciłem gdy skończyłem posiłek. Wstałem od stołu i poczułem silny ból głowy i zimno tak o. Zaczołem drżeć z zimna. Pocierałem rękoma ramienia i nogi o siebie żeby tylko było mi znowu ciepło. Po chwili przyszedł znienawidzony gospodarz domu i do mnie podszedł psując mi bardziej chumor.
-a tobie co? Czemu drżysz?
-zimno mi. Włącz ogrzewanie.
-ale jest ciepło. Chwila.
  Swoją zimną ręką dotkną mojego czoła i szybko jak odsuną.
-jesteś rozpalony. Idź połóż się na kanapie ja przyniosę ci kołdre poduszkę i leki.
-n-nic mi nie jest. To tylko przeziębienie. Minie wieczorem
-wątpie. Idź się połóż i daj sobie pomóc
  Przewróciłem oczami i ruszyłem do salonu a Niemcy szybko poszedł po potrzebne rzeczy. Raz czułem ciepło a raz zimno miałem dość nie dość że kac to przeziębienie i jeszcze ten pierdolony syn szatana który mną rozkazuje. Po chwili przyszedł i rozcielił mi koc w który się owinołem. Nazista poszedł i przyszedł z lekami, nie przepadam za nimi.
Usiadł na skraju łóżka i nalał na łyżke syrop.
-wypij
-nie chce! -powiedziałem niczym dziecko które dostało gorączki.
-jak chcesz wyzdrowieć to musisz.
  Spojrzałem na niego a on podłożył mi łyżke do ust posłusznie włożyłem ją do ust i przeszły mnie ciary ponieważ syrop był gorzki. Dostałem jeszcze tabletkę na odporność i wapno. Położyłem się na plecach a Niemcy włożył szmatke do zimnej wody, wycisną i położył na moim rozgrzanym czole. Mruknołem i zamknąłem oczy a Niemcy delikatnie dotykał moich włosów przeczesujac je.
W mojej głowie było milion pytań.
Dlaczego on to robi? Czemu jest dla mnie miły? Czy nie wydał się w swoich przodków? Czy może mnie tak ciągle głaskać?. Poczułem jak chłopak rozkłada sofę i kładzie się obok mnie nie spuszczając ze mnie oczu. Czułem się dziwnie ale też mnie to ciesze że się o mnie troszczy. Niemcy najwyraźniej pomyslał że śpię ponieważ ściągną mi szmate czoła które potem czule pocałował przez co się zarumieniłam, namoczył ścierke i znowu położył na moim czole. Wstał i poszedł.
------
Trochę luźniejszy rozdział

Przekonaj sie do mnie. Proszę... (gerpol) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz