bajka na dobranoc.

282 19 3
                                    

 (Uwaga przemoc seksualna i wykorzystywanie) Siedziałem z nim na łóżku i myslałem nad tym jak mu to powiedzieć. Poczułem jak ujmuje moje ręce w swoich dłoniach.
-zaufaj mi
Te słowa... Znam je bardzo dobrze ale źle mi się kojarzyły.
-.. Dobrze... Wszystko zaczeło się gdy miałem 12 lat...
(Mgła i uwu gwiazdki)
  Obudziłem się i poczułem cudowny zapach w kuchni. Dzisiaj były moje 12 urodziny. Włożyłem kapcie i w piżamie poszedłem za zapachem. Zobaczyłem mojego tate który robi moje ulubione naleśniki czekoladowe. Usiadłem do stołu i machałem niecierpliwie nogami. -synku dzisiaj muszę załatwić kilka spraw
Podał mi pod nos talerz z naleśnikami.
-postaram się wrócić jak najszybciej
Pocałował mnie w czoło a ja się usmiechnołem. Przed wyjściem szepnął mi na ucho
-prezent masz na stole w salonie.
  Poszedł do drzwi wyjściowych i założył swoje skrzydła z metalu
-pa tato!
  Powiedziałem miejac naleśnika w ustach ale on nic nie odpowiedzial, założył chełm i wyszedł. Ja za to siedziałem i czym prędzej jadłem naleśniki żeby otworzyć prezent.
Po chwili usłyszałem strzał ze strzelby, przestraszyłem się i wyjrzałem za okno. Zobaczyłem tam Imperium rosyjskie,CN i Prusy. Stali nad ciałem mojego ojca które się wykrwawia.
Bez namysłu włożyłem buty i pobiegłem do mojego taty. Nie patrząc na nich uklenknołem i położyłem głowę ojca na swoje kolana.
-... TATO....
ryczałem i patrzyłem mu w oczy.
-synu... Uciekaj... Proszę odleć.... No już..
I umarł. Wykrwawił się a ja poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Chciałem uciec ale oni mnie przytrzymali. Prusy kucnął przed mną i złapał mnie za podbródek żeby mi się przyjrzeć.
-no i co my z tobą zrobimy. Jak masz na imię?
  Nie odpowiedziałem i tempo się w niego wpatrywałem. Ale po chwili wykrztuciłem.
-Rzeczpospolita Polska...
  Wszyscy na siebie spojrzeli a ja się bałem że mnie też zabiją.
-który z nas go bierze?.
Zapytał Imperium rosyjskie który trzymał rękę na moim ramieniu. Lecz po chwili poczułem tą rękę na swoich skrzydłach
-a to ciekawe. Twój ojciec nie miał skrzydeł.
Wzdrygłem się i zrobiłem krok do tyłu
-słaby punkt co?
-zostaw moje skrzydła..
  Prusy wyprostował się i wyrwał z nich jedno pióro przez co syknołem z bólu.
-chyba można nim pisać. To wracając ja nie mam czasu żeby zajmować się młodym.
-ja też nie
-to ja go wezmę.
Powiedział CN i dotkną ręką mojego skrzydła, zdenerwowałem się.
-ZOSTAWCIE MOJE SKRZYDŁA
Dostałem za to z liścia i zamilkłem
-z takimi trzeba krótko.
CN złapał mnie za nadgarstek i podszedł do swojego konia na którego mnie wsadził i sam wysiadł. Ja już nie miałem nic do gadania..
-towarzyszu. Pojadę z tobą,
Powiedział imperium rosyjskie i podjechał do nas koniem.

   Odjechalismy.

Polska (lat 14) tereny: Niemieckie

Siedziałem w swoim "pokoju". Dzisiaj są moje 14 urodziny.. Spedziłem tutaj 2 lata. I jest dzisiaj 2 rocznica śmierci mojego ojca. Nie pozwalają mi tutaj rozmawiać po Polsku. Zmuszają mnie do języka niemieckiego i rosyjskiego. Nie mogę wychodzić poza posiadłość, i nie wolno mi latać. Posiłki jem o wyznaczonej porze i o wyznaczonej porze muszę iść spać. Czuje sie jak w więzieniu. Co tydzień przychodzą Prusy i imperium rosyjskie sprawdzić czy jeszcze nie zdechłem. Gdyby nie to że w oknach są kraty już dawno dał bym z tąd nogę. Usłyszałem pukanie do drzwim a po chwili wszedł imperium rosyjskie.
-private polsha
-priviet...
  Podszedł do mnie i mi złapał mnie za podbródek żeby mi się przyjrzeć.
-coś blado wyglądasz. Nie karmi cię?
-sam nie jem
Odwróciłem głowe.
-rozumiem. To ile już masz lat?
-14 lat..
-szybko rośniesz. Słuchaj, co powiesz na urwanie się z tego miejsca? Prezent urodzinowy ode mnie.
Spojrzałem na niego a w moim oku pojawiła się iskierka.
-zbieraj się. Ale ani słowa CN okej?
-.. Okej.
Wstatałem i założyłem buty. Wyszliśmy i jakoś ominelismy straż aż wyszliśmy na dwór ale przed tym on mnie zatrzymał i związał skrzydła.
-muszę mieć pewność że nie uciekniesz polsha.
Nic nie odpowiedziałem. Przminęliśmy
Do stajni gdzie imperium wzią jednego konia o go osiodłał.
-jeździłes konno?
-czasami..
  Podszedłem do zwierzęcia a imperium rosyjskie pomógł mi wziąść.
-bądz delikatny, łatwo się płoszy.
  Rosjanin wzią drugiego konia i na niego wsiadł.
-tylko nie uciekaj, bo mi się dostanie nie tobie.
-.. Mhm..
Wyjechaliśmy z stajni a przed nami stał Prusy.
-a wy gdzie się wybieracie?
-do lasu. On tylko siedzi w tym pałacu i nic nie robi. Dajmy mu trochę szczęścia z tego życia.
-to syn wroga. Mogliśmy od razu go zabić.
-ale nie zabiliśmy. Jeden raz, Prusy.
-dobra. Ale na godzinę i ani minuty dużej. I uważajcie na CN bo jak was zobaczy to wam nogi utnie.
-tak tak.
  I pojechalismy do lasu, rozglądałem się za drogą ucieczki lecz takiej nie było. Po chwili dojechaliśmy na polane w środku lasu i tam zrobiliśmy postuj.
-podoba się?
-tak..
Opierałem się o drzewo i patrzyłem w lekko zachmurzone niebo, zauważyłem że imperium rosyjskie podszedł bardzo blisko mnie i złapał mnie za podbródek.
-to może teraz ty dasz coś mi? (Komunizm)
Wzdrygnołem się kiedy przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze by po chwili się w nią wbić. (Ja wiem że Polska nie jest jeszcze legalny). Nie mogłem się ruszyć ponieważ mnie unieruchomił i coraz bardziej napierał swoim ciałem o moje całujac mnie coraz namiętniej. Bezwładny i wstrząśnięty starałem się go odepchnąć ale na darmo. Włożył swoją rękę pod moją koszulkę a każdy jego dotyk wypalał ranę na mojej skórze i w umyśle. Ale najgorsze było przede mną. Poczułem jak zaczą całować moją szyję i sięgać coraz niżej rękami.
-z-zostaw!
-oj polsha. Teraz żałuję że nie wziołem cię do siebie~
-puść!...
  Wzią mnie za nadgarstek i mocno trzymał.
-będę czekał na to aż pojedziesz do mnie~
Pocałował mnie w zewnętrzną część dłoni i podszedł do swojego konia.
Ja roztrzęsiony podszedłem do swojego i na niego wsiadłem.

   Pojechalismy a ja w duchu modliłem się żeby ktoś mi pomógł.

  Spojrzałem na Niemca który pusto wybijał we mnie wzrok i mnie uważnie słuchał, jego ręce trzymały moje a ja czułem się choć trochę bezpieczniej.

Polska (lat:15) tereny: Niemieckie.

Już zdążyłem sie z tym pogodzić. Wstaje, jem, pomagam, myślę o tym jakby było być wolnym, jestem gwałcony a potem pale, jem, czytam a potem idę spać.
  Nic wielkiego żyje jak dziwka. Nikt mi nie pomógł, straciłem wszelkie nadzieję na jakikolwiek ratunek.
  Chodziłem po korytarzach i podspiewywałem moje ojczyste piosenki co było nielegalne, po chwili przyszedł do mnie CN z dwoma chłopcami.
-Polen, to jest mój syn i jego kuzyn, ja nie mogę się nimi zająć więc ty to zrobisz.
-mhm.
  CN poszedł a ja spojrzałem na chłopców.
-jak się nazywacie?
  Powiedziałem wyjmujac paczke fajek.
-3 Rzesza
  Chciałem powiedzieć "więcej was matka nie miała? " ale się powstrzymałem.
-a ty?
  Podpaliłem papierosa i się nim zaciągnołem
-Związek socjalistyczny Republiki radzieckiej.
-dobra nie zapamiętam, ZSRR podoba się?
  Skinął głowa a ja wypusciłem dym w powietrze.
-czemu palisz?
  Zapytał niższy (3 rzesza)
-by zapomnieć.
-zapomnieć o czym?
-o wcześniejszym życiu.
-a jakie ono było.
-nijakie.
Zaciagnołem się petem i tępo na nich patrzyłem.
-chcecie coś robić? Nie wiem bawić się w chowanego?
-nie jesteśmy dziećmi.
Odezwał się gaduła
-ja w waszym wieku musiałem szybciej dorosnąć, trochę wam zazdroszczę nie musicie znosić bólu i cierpienia.
-o czym pan mówi?
Zapytał starszy.
-ej aż taki stary nie jestem. Mam 15 lat do cholery jasnej.
-w takim wieku palisz?
-mhm.
-a czemu powiedziałes że znosisz ból?
-a co ty książkę piszesz?
-no nie..
-no to nie pytaj.
Już się nie odezwali a ja zgasiłem papierosa na parapecie i ruszyłem przed siebie, a oni jak gąski za mną. Nagle wpadłem na głupi pomysł którego prawdopodobnie będę żałować.
-chcecie się czegoś nauczyć?
-nie lubie się uczyć..
-a jak wam powiem że to ciekawa piosenka?
-jaka?
-"my pierwsza brygada" zołnierze śpiewają ją gdy idą na wojnę.
-okej!
  Widziałem iskierke w ich oczach na co się lekko usmiechnołem.
-a czy ta piosenka jest po niemiecku czy rosyjsku?
-po polsku
Jeszcze bardziej się usmiechnołem
-ale my nie umiemy Polskiego.. Ten język jest zakazany.
-słuchaj rzesza. Stoi przed tobą najprawdziwszy Polak.
-udowodnij.
-z przyjemnością.
Rozprułem białą koszulę pod którą były dwa mocne Orle skrzydła a chłopcom szczena opadła.
-łał... Możesz latać?!
Zapytał ZSRR.
-mogę, ale mam zakaz wychodzenia z rezydencji jestem jak ptak w klatce. To jak? Nauczyc was? .
-TAK
powiedzieli we dwoje i poszliśmy na werande gdzie nikt nie przychodzi.

*

Z bananem na twarzy patrzyłem jak śpiewają refren piosenki

-My pierwsza brygada.
Strzelecka gromada.
Na stos rzucilismy.
Swój życia los, na
Stos na stos.

  I w tym momencie przyszedł rozzłoszczony cn i imperium rosyjskie.

-co tu się dzieje?!
-polsha nauczył nas jego piosenki!
-masz o niej zapomnieć ale już!
ZSRR już nic nie powiedział a mężczyźni kazali wyjść swoim synom z werandy. CN do mnie podszedł.
-zrobiłes to specjalnie tak?
-może tak może nie. Zależy.
Widziałem jak się wkurwia. A ja usmiechałem się zwycięstwo ale wiem że mi się dostanie. CN wzią nóż a imperium rosyjskie mnie przytrzymał. Zacząłem się miotać, ale na darmo. Poczułem nóż na swoim skrzydle a potem piekacy ból. Widziałem jak ten chuj trzyma zakrwawiony nóż i krople krwi na dywanie.
-prawdziwą krę dostaniesz później.
  Pewnie znowu mnie zgwałci.

*

Siedziałem w pokoju, był wieczór a ja nie miałem nic do roboty, patrzyłem przez okno i myslałem o zmarłym ojcu, usłyszałem skrzypniecie w drzwiach i po chwili weszli ZSRR i Rzesza z kawałkiem chleba i jakaś zupą.
-nie powinniście tu być,
Wymamrotałem patrząc na nich
-wiemy.. Chcieliśmy ci dać coś do zjedzenia... To podziękowanie za naukę..
-nie powinniście mi nic dawać. Jedyne co dostaliście to opieprz za to.
Nic nie powiedzieli i położyli jedzenie na małym stoliku.
-nasi rodzice ze sobą rozmawiali.. Mój tata do ciebie przyjdzie..
Wydusił ZSRR.
I własnie tego się bałem... Wziołem miskę i zaczołem jeść.
-rozumiem, dziękuję. A teraz idźcie bo i wam się dostanie.
-... Do zobaczenia
Oboje jakby magicznie odpowiedzili po polsku i wyszli a ja poczułem uścisk w sercu.

-------
TADA NIECH TO SIĘ PRZYJMIE PLISSS

Przekonaj sie do mnie. Proszę... (gerpol) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz