Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez niewielkie okno naprzeciwko łóżka. Przeciągnęłam się leniwie. Zsunęłam trochę kołdrę i dostrzegłam siedzącego obok Kade'a, przecierającego oczy.
- Cześć – uśmiechnął się do mnie i nachylił, by pocałować. Nie protestowałam, mimo że dalej miałam w pamięci nocną kłótnię. – Obdzwoniłem kilka miejsc, znalazłem nam nocleg. Dwadzieścia kilometrów stąd. Tanio, ale pokój jest naprawdę świetny. Lepszy od tego, zdecydowanie. Trochę na uboczu, dlatego będzie spokój, cisza.
- Na pewno nas stać? – Zmarszczyłam brwi.
- Tak. Za tą ostatnią robotę u Marka dostałem nieco więcej, więc damy radę. Poza tym, ty jeszcze coś masz, prawda?
- Tak, aczkolwiek byłabym zadowolona, gdybyśmy jadąc, zahaczyli o jakiś sklep. Potrzebuję kilku rzeczy.
- Nie ma sprawy – wstał, wyjmując z torby bluzkę i ciemne dżinsy. – Zjedz coś, zrobiłem śniadanie – cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Zachowywał się całkowicie inaczej, zupełnie jakby przeszło mu z tym planem dowalenia facetowi, który wszedł to toalety, kiedy ja w niej byłam. Wzruszyłam ramionami i przebrałam się. Chwyciłam kanapkę i herbatę, siadając na łóżku. Zjadłam i rozczesałam włosy. W tym samym czasie wrócił Kade. Wyglądał świetnie. Jego twarz nie wykazywała już nadmiernego zmęczenia. Znowu wyglądał jak człowiek, w którym się zakochałam. Uśmiechnęłam się szczęśliwa.
Po pokonaniu piętnastu kilometrów pociągiem poszliśmy do supermarketu zrobić porządne zakupy. Kade nigdy nie lubił przechadzać się między półkami i ładować produkty do koszyka, więc wysłałam go tylko po pieczywo i napoje. Sama ruszyłam na dział kosmetyków, w którym spędziłam trochę czasu. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę brakuje mi... wszystkiego. Począwszy na kostce mydła, a skończywszy na piance do golenia.
- A tak myślałem, że tu jesteś maleńka – Kade z zaskoczenia odezwał się i objął mnie od tyłu. Przestraszyłam się i upuściłam wszystkie upolowane produkty. Na szczęście trafiły do stojącego przede mną koszyka.
- Zabiję cię – wysyczałam przez zaciśnięte zęby, odsuwając się od chłopaka. Sięgnęłam po koszyk.
- I tak mnie kochasz – zarzucił rękę na moje ramię, jak to miał w zwyczaju robić i poszliśmy dalej.
- No, kocham cię, nie umiem się odkochać – westchnęłam, stając na palcach, by musnąć delikatnie jego usta. Kade jednak chwycił w swoje dłonie moją twarz i pogłębił pocałunek. Chciałam to przerwać, bo w końcu, cholera, staliśmy na środku sklepu, ale nie było do łatwe.
- A jak ja ciebie kocham – wyszeptał przyciskając czoło do mojego. Uśmiechnęłam się. – Pokaż, co tam masz – odezwał się, gdy ruszyliśmy dalej.
- O, nie – odsunęłam koszyk najdalej od siebie, jak tylko było to możliwe.
- Nie wstydź się Sunny – zaśmiał się wprost do mojego ucha.
- Miałeś wybrać jakieś napoje – przypomniałam mu, gdy dostrzegłam, że oprócz pieczywa nie miał nic więcej.
- Pójdziemy razem.
- Kade...
- Sunny... - przedrzeźnił mnie.
- Polub chodzenie do sklepu, błagam. Nie myśl, że zawsze to ja będę leciała rano po świeże bułeczki. O, nie kochany – pokręciłam głową, dokładając do koszyka masło. Zrobiłam dwa kroki i zatrzymałam się przy jogurtach. – Truskawkowy czy brzoskwiniowy? – Zapytałam Kade'a.
- Hm? – Mruknął, obejmując mnie w talii.
- Jogurt. Jaki chcesz?
- Taki jak ty – odpowiedział, składając na moim policzku krótkiego całusa.
- Ale mi pomagasz... - prychnęłam, idąc dalej.
- Wszystko dla ciebie. I daj ten koszyk, widzę, że robi się cięższy – wysunął ku mnie dłoń.
- Nie, poradzę sobie.
- Sun, przestań, nie będę patrzył, co tam powybierałaś.
- Jasne – wzięłam paczkę herbaty.
- Jak nie po dobroci... - siłą odebrał mi koszyk i odszedł. – Spotykamy się przy kasie – krzyknął, odwracając się na chwilę. Pokręciłam głową i wybrałam ostatnie potrzebne produkty. Dołączyłam do Kade'a, który stał już przy kasie i wrzuciłam wybrane rzeczy.
- Pomogę ci – odezwał się w pewnym momencie, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- W czym? Nie rozumiem – zmarszczyłam brwi.
- No... wzięłaś dwie pianki do golenia, zapowiada się...
- Kade, przestań! – Uderzyłam go w ramię, ale zaraz potem sama wybuchłam śmiechem. – Jesteś niemożliwy.
- Oj, tylko sobie żartuję – objął mnie w talii, gdy posunęliśmy się dalej.
- Ty też mógłbyś się ogolić – przesunęłam palcem po jego kilkudniowym zaroście.
- Nie uważasz, że tak wyglądam lepiej? Seksowniej? – Mruknął mi do ucha, na co tylko się głośno zaśmiałam. Może za głośno. Kilka osób spojrzało się na nas.
- Zostawmy to na później – szepnęłam.
Po wyjściu ze sklepu, odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy w autobus. Zasnęłam z głową na ramieniu Kade'a. Obudził mnie po jakiejś godzinie.
- Został nam do przejścia gdzieś z kilometr i będziemy na miejscu.
- Jeszcze?! – Prawie wydarłam się, zakładając plecak.
- To tylko tak się wydaje, w rzeczywistości jest naprawdę blisko. Chodź – złapał mnie za rękę i ruszyliśmy. Szliśmy poboczną drogą, dookoła same lasy, gdzieniegdzie jakiś pojedynczy dom czy mały sklep. Miałam dziwne wrażenie, jakbym już tu kiedyś była. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy dotarliśmy do naszego pensjonatu.
- Jezu Kade... - zatrzymałam się w miejscu. – Ja tu byłam.
- Co? – Stanął przede mną.
- Tutaj pracuje moja ciotka. Przyjeżdżaliśmy tutaj czasami na weekendy z rodzicami. Mieliśmy zniżki i w ogóle.
- Cholera – przeklął, przyciskając dłoń do czoła. – Dawno to było?
- Miałam z dziesięć, dwanaście lat.
- Może cię pamiętać?
- Nie mam pojęcia.
- No nie, nie możemy się tu zatrzymać. Pozna cię i wyda się to, gdzie jesteśmy.
- Nie, Kade. Za długą drogę przebyliśmy. Daj mi swoją bluzę, założę kaptur, zamaskuję się. Nie pozna mnie.
- Jesteś pewna? – Odstawił swoją torbę i zaczął zdejmować bluzę.
- Tak, poradzimy sobie. Może teraz jej nie ma. Z tego, co pamiętam, pracowała na zmiany – chwyciłam bluzę i założyłam ją, zasuwając do końca.
- Do twarzy ci w niej – Kade uśmiechnął się, a ja wcisnęłam dłonie w kieszenie i przytuliłam się do niego. Ruszyliśmy do środka.
CZYTASZ
Crazy in love // short story
Teen FictionZabraniali nam być razem. Starali się nas rozdzielić. Dlatego uciekliśmy. Raz jest gorzej, raz lepiej. Ale mamy siebie. I póki mamy siebie, damy radę. Pomysł: @Unavailable61 Wszelkie prawa zastrzeżone