Obudziłam się, gdy poczułam, jak Kade składa na mojej szyi czułe, mokre pocałunki. Mruknęłam zaspana, a potem obróciłam się w jego stronę.
- A myślałam, że to ja pierwsza wstanę - powiedziałam niewyraźnie i przeciągnęłam się.
- Czemu niby? - Pocałował mnie w czoło.
- Czułam od ciebie alkohol wczoraj, a zawsze jak się upijesz, śpisz jak zabity.
- Nie wypiłem dużo. A dlaczego ty nie spałaś?
- Bez ciebie nie mogłam.
- Ach - uśmiechnął się, przyciągając mnie do siebie. - Słodka jesteś.
- To może powiesz mi z jakiej to okazji sobie wczoraj popiliście? Hm? I czemu mi nic nie przywiozłeś?
- Skąd wiesz, że nic nie przywiozłem?
- A przywiozłeś?
- Tak, ale wiem, że ty się nie napijesz, bo unikasz alkoholu.
- Co z tego? - Wzruszyłam ramionami. - Z ukochanym chłopakiem zawsze mogę się napić.
- Sunny - jęknął i zawisnął nade mną, łącząc nasze usta. - Ale się stęskniłem.
- Tylko jeden dzień się nie widzieliśmy.
- Nie moja wina, że nawet jednego dnia nie mogę bez ciebie wytrzymać Sun.
- Jesteś kochany - zaśmiałam się, a Kade położył się na mnie, wciskając ręce pod moje ciało. - Nie wykręcaj się tak. Powiedz, co wczoraj robiliście.
- Pracowaliśmy, a co innego?
- A ten alkohol?
- Skończyliśmy robotę i zaprosili nas na imprezę, którą organizowali w firmie. Na początku odmówiliśmy, ale wszyscy zaczęli się sprzeciwiać i mówili, że koniecznie musimy wpaść, choćby na chwilę.
- Ta chwila trochę się przedłużyła, prawda?
- To wina Marka.
- Taa, czemuż niby?
- Zagadał się z jakąś laską, a potem miał problemy, bo okazało się, że ma męża, który na dodatek też pracuje w tej firmie, tylko w innym dziale.
- Coś ty. Dostało mu się?
- Mało brakowało, w porę się wyrwaliśmy.
- Mark też pił?
- Tak. Jakieś pół godziny czekaliśmy na jego brata, który miał nas odwieść. Mark totalnie zwariował. Śmiał się, opowiadał jakieś niestworzone historie, a na koniec zasnął. Boże, jak on chrapie. Masakra.
- Wy to macie przygody - uśmiechnęłam się. - Złaź ze mnie Kade, jakby nie patrzeć trochę ważysz.
- Za to ty jesteś leciutka jak piórko.
- Widzisz, możesz mnie przygnieść. Nie tam, żartuję. Też trochę ważę. Patrz - uniosłam nogi do góry i wskazałam na uda. - Sam tłuszcz.
- Przesadzasz - chwycił moje łydki i ułożył je na swoim brzuchu. Zaczął jeździć palcem po wewnętrznej stronie ud. Wierciłam się i próbowałam zabrać nogi, ale Kade ścisnął je mocno i nie mogłam nic zrobić. Śmiał się, widząc moją bezsilność.
- Jesteś okropny - jęknęłam głośno i zaczęliśmy się siłować. Po kilku minutach udało mi się i wygrałam. - Zobacz, co narobiłeś. Mam całe czerwone nogi, a tu, auć - dotknęłam miejsca nad kolanem - będę miała siniaka.
- Zaraz ci to wynagrodzę - uśmiechnął się tajemniczo, pocałował skórę tam, gdzie narzekałam i wstał. - Potrzebuję widelca albo łyżeczki.
- A nie noża?
- Noża? Nie, no co ty - odwrócił się na moment do mnie i pokręcił głową. - Czemu tak pomyślałaś?
- Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że chcesz coś mi zrobić.
- Głuptasie ty. Miałbym potem problem, bo nikt nie mógłby mi cię zastąpić. Także wniosek jest następujący, nie chcę cię skrzywdzić. To gdzie znajdę jakiś widelec?
- W łazience, myłam je wczoraj.
- Okay - wszedł do toalety i poinformował mnie: - Zamknij oczy.
- Czy to konieczne?
- Tak. Nie gadaj, tylko zamykaj te oczy.
- Niech ci będzie - zacisnęłam powieki i ułożyłam się wygodniej na łóżku. Zaczęłam nasłuchiwać, co robi Kade. Najpierw zamknął drzwi od łazienki, a potem chyba wyjął coś plastikowego ze swojego plecaka.
- Nie patrzysz, prawda? - Zapytał.
- Nie. Pośpiesz się, jestem niecierpliwa.
- Właśnie widzę. Już, jestem obok ciebie. A teraz otwórz usta.
- A nie mówiłam, że chcesz mi coś zrobić?
- Sunny - usłyszałam jego melodyjny śmiech. - Bo nic nie będzie z niespodzianki. Chcesz tego?
- No nie. Dobrze - otworzyłam buzię i nie minęła sekunda a poczułam kawałek jakiegoś ciasta. Podniosłam się, przełknęłam przekąskę i spojrzałam na Kade'a, który szczerzył się do mnie i wcinał przepyszne rafaello. - Skąd masz to ciasto?
- Dali nam na koniec, mam jeszcze kilka innych kawałków.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - Wyrwałam chłopakowi widelec i plastikowe pudełko. - Kocham wszystko, co jest słodkie.
- Dlatego też kochasz mnie - uśmiechnął się zadowolony.
- Ty słodki? - Prychnęłam.
- A kto ci to przyniósł, co? I daj mi kawałek, rafaello jest tylko jedno.
- Proszę - nadziałam na widelec ciasto i nakarmiłam chłopaka. - A jakie są te pozostałe?
- To na później.
- Ale ja chcę tylko wiedzieć.
- Czekoladowe, z truskawkami i jakieś jeszcze, nie patrzyłem.
- Mmm - mruknęłam i odłożyłam na bok puste pudełko. - Pycha.
- Czekoladowe jest moje, od razu mówię.
- Nawet jednym kawałkiem się nie podzielisz? - Zrobiłam smutną minkę.
- Przemyślę sprawę.
- Och Kade, dziękuję - zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję i pocałowałam go w usta.
- Ależ nie ma za co.
- Jesteś najlepszy.
- Chciałbym być... - objął mnie w talii i posadził na swoich nogach.
- Dla mnie jesteś, kocham cię.
- Ja ciebie też Sunny, ja też cię kocham - przytulił się do mnie.
Ojoj, chyba za słodko. Niedługo koniec, kto się cieszy? :-) W ogóle dziwne, bo nie ma tu żadnych komplikacji, kłótni... Do następnego^^
CZYTASZ
Crazy in love // short story
Teen FictionZabraniali nam być razem. Starali się nas rozdzielić. Dlatego uciekliśmy. Raz jest gorzej, raz lepiej. Ale mamy siebie. I póki mamy siebie, damy radę. Pomysł: @Unavailable61 Wszelkie prawa zastrzeżone