Rozdział X

17 2 1
                                    

Rozdział X

- Yeonjun! - długowłosy nastolatek odłożył niechętnie pędzel słysząc donośny głos swojego ojca.

- Tak?!

- Kolacja! Chodź, zjemy razem! - chłopiec westchnął wyłączając "Jezioro Łabędzie" Czajkowskiego, które rozbrzmiewało na całą jego pracownię. Nie lubił, gdy ktoś przerywał mu pracę i słuchanie ukochanej muzyki, ale wiedział, że z ojcem nie ma dyskusji. Zdjął więc fartuch ochronny schodząc do jadalni, gdzie przy stole czekali na niego rodzice. Gdy Yeonjun zasiadł na swoim miejscu ojciec upił łyk czerwonego wina, spoglądając na syna - Jak w szkole?

- Dobrze.

- A... a z tym twoim Jaechanem? - chłopiec odłożył pałeczki, przyglądając się uważniej swoim rodzicom.

- Bardzo dobrze.

- Och... ostatnio chodzisz dość przygnębiony. Myślałem, że może coś się stało.

- Byłoby ci to bardzo na rękę, prawda?

- Skarbie, nie oburzaj się tak. Ojciec tylko pyta. - wtrąciła ze spokojem kobieta.

- Cóż, muszę was zasmucić. Między nami wszystko jest w porządku. Po prostu w ostatnim czasie bardzo szczerze ze sobą rozmawialiśmy i... zrozumiałem, że muszę mieć do niego inne podejście.

- Co to znaczy?

- To znaczy, że trafiłem na bardzo wartościowego, ale też niezwykle zamkniętego w sobie chłopaka... to wszystko.

- Mhm. - między rodziną znów zapadła cisza, którą Yeonjun tak bardzo sobie cenił. Wreszcie mógł w spokoju sięgnąć po żeberka i warzywa i oddać się jedzeniu kolacji - Ostatnio rozmawialiśmy z mamą o twoich studiach.

- A to nowość. - zadrwił beznamiętnie licealista.

- Uważamy... - mężczyzna westchnął, jakby nadal walczył ze sobą i swoimi przekonaniami, a tym, co chce przekazać synowi - Uważamy, że damy ci szansę i wolną rękę w kwestii wyboru dalszej edukacji.

- Słucham?

- Jesteś inteligentnym chłopakiem. Wierzymy w to, że wybrałeś mądrze.

- Nie rozumiem...

- Chciałeś wyjechać na studia artystyczne do Paryża, prawda? Rozmawiałem z tamtejszą uczelnią. Rektorzy nie mogą się doczekać, gdy cię poznają.

- Poczekaj... całe życie krytykowaliście moją pasję i mówiliście, że jest to jedynie mały dodatek do "prawdziwego zawodu". I w momencie, w którym zacząłem spotykać się z chłopakiem, moja miłość do sztuki nagle przestała wam przeszkadzać. Jesteście okropni...

- Okropni?

- Tak. Okropni i do tego żałośni. - powiedział ze spokojem ładując do buzi porcję ryżu.

- Do cholery jasnej! - wrzasnął mężczyzna uderzając dłonią o stół - Jesteś niewdzięcznym smarkaczem, który sam nie wie czego chce! Całe życie marzyłeś o tym przeklętym Paryżu i byciu malarzem! A w momencie, w którym pojawił się w twoim życiu jakiś dzieciak z patologicznej rodziny bez żadnych ambicji i osiągnięć, ty postanawiasz zaprzepaścić swoją przyszłość?! Co ty masz w głowie, Yeonjun?!

- Nie mów tak o nim...

- Nie mogę patrzeć na to, jak mój jedyny syn marnuje sobie życie, rozumiesz? Macie dopiero osiemnaście lat, nie macie pojęcia czym jest miłość. Jesteś nim zauroczony. Powiedzmy, że to rozumiem, ale to minie. Zrozumiesz to za późno i zostaniesz bez porządnych studiów i z marną przyszłością. Tego chcesz?

W niebie nad nami | Książka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz