-Zane? Co ty robisz? Cole jako pierwszy przyszedł do bazy
-Wszystkie twoje ulubione ciasta. Proszę częstuj się- podał mu ciasto czekoladowe
- Nie jestem głodny-przymróżył oczy
-Przecież ty zawsze jesteś głodny
-To faakt,ale teraz dbam o linie
-Zrobiłem tyle pyszności i nie poczęstujesz się ani kawałkiem?
-Przykro mi,ale nie. A tak w ogóle to kiedy będzie Lloyd?
-Raczej nie chętnie będzie z tobą chciał gadać po wczoraj
- E tam ja tylko jestem ciekawy. Z resztą wiesz jaki jestem - i wyszedł
-wiem tylko tyle,że prawdziwy Cole,by nie dopytywał gdyby ktoś nie chciał- powiedział do siebie, jednak zdołał to usłyszeć
- Coś ty powiedział? Wychylił się zza drzwi
-Ja? Nic nie mówiłem.
- A mi się jednak zdawało,że tak - za plecami miał młotek
Zaczął podchodzić powoli do niewzruszonego nindroida
-No co, nie mam racji?
-Nie wiem o czym mówisz,ale zapewne zaraz się dowiem-chciał zadać cios,ale..
-Chłopaki teraz!
Nie rozumiejąc do się odwala spojrzał w górę gdzie byli wszyscy. Jay poraził go prądem przez co stracił przytomność. Przywiązali go do krzesła
-O ludzie, a co jak to on zabił cola...
- Miejmy nadzieję,że nie bo Lloyd może zrobić mu kuku
- Ja to słyszee. Nie róbcie ze mnie mor..no ten - podrapał się po głowie i wyszedł z pokoju
-Minęły już dwa lata od kiedy stracił kontrole. Myślicie,że dalej to przeżywa?
-Czy to,że codziennie jest na jej grobie nie wystarczy? Zapytała kai'a białowłosa
- Dobra cicho budzi się- uciszył ich Jay
-Co jest? Czemu mnie związaliście?
- Chyba nie mówisz nam wszystkiego co?
-Nie wiem o czym mówisz Jay. Dalej myślisz,że chciałem udusić Nye? Przecież jest dla mnie jak siostra-Dla prawdziwego cola może i tak,ale ty nie jesteś Colem
-Co? A niby kim? No ludzie Przecież się znamy
-Wczoraj z Lloydem poszliśmy do lasu gdzie Cole został wysłany przez Pixal i nie zgadniesz co znaleźliśmy
-No nie wiem?
-Japierdole. MARTWEGO COLA
-wy macie coś z głową? Ja rozumiem,że straciliście dziecko i wgl,ale ja tu siedzę itp?
- Przestań kłamać. Do pokoju wszedł blondyn-Serio Lloyd ty te..
-Myślisz,że demon nie wyczuje demona? Jego oczy błysły na fioletowo
-Ja nie wiem dalej o czym mówisz
- Pokaż swoją prawdziwą twarz. Nikt ci juz tu nie wierzy, wydało się- uśmiechnął się
-I co serio myślicie,że mi coś zrobicie? Jestem od was lepszy, zwinniejszy i..
Lloyd uderzył go w twarz
- Lloyd! Odsuneła go od niego białowłosa
-I gadasz zdecydowanie więcej niż my-dokończył
-No proszę proszę. Myślałem,że jak zabiłeś swoją matkę to obiecałeś,że nigdy bez podstawnie nikogo nie uderzysz hm?
-Skąd ty to możesz wiedzieć?
-Myślisz,że demon nie wie nic o drugim demonie? Teraz to on się zaśmiał
- Dlaczego zabiłeś cola! On jest znaczy był niczemu winny!
-Każdy z was niedługo umrze. Wasz przyjaciel akurat się trafił jako pierwszy,więc to tylko kwestia czasu aż będziecie następni uśmiechnął się
- To ty zabiłeś moje dziecko?! Odezwała się Harumi
-gdzieś bym śmiał. To akurat nie byłem ja,ale nie długo sie dowiecie kto, a w tedy będzie za późno
-Nie gadaj za dużo,bo ci obije tą morde zaraz
- Nie wątpliwe zielony ninjo,ale teraz musimy zacząć etap kolejny
Uwolnił się i zniknął
-Co tu się odjebało?
- Zniknął? Odezwał się blondyn
- A no tak prawie bym zapomniał. Ty idziesz ze mną- pojawił się za blondynem i zniknęli oboje
-Nie! Lloyd! Musimy iść do tej kryjówki ! Teraz!
-Spokojnie Harumi. Wiesz,że Lloyd się szybko nie da. Nic mu nie będzie,a przynajmniej mam taką nadzieję..
-A co jeśli go tez zabije? A potem nas wszystkich!
-No już Oddychaj -podeszła do niej czarnowłosa
-Łatwo wam mówić,bo to nie wam porwano męża, czy żony ! Zaczęła płakać
- Nie mogę stracić jeszcze jego...błagam
-Nie pozwolimy skrzywdzić jeszcze kogokolwiek obiecuje.
CZYTASZ
Mordercze chwile-Llorumi
Fanfictionktoś zabija dziecko jednych z nich i próbuje rozwalić drużynę. Czy uda im się odnaleźć winowajcę?