-Lloyd! Białowłosa wparowała do pokoju gdzie był Lloyd i pocałowała go
-H-harumi? To ty? Zapytał nie pewnie
-tak. Udało mi się uciec, a teraz uwolnię ciebie
-Czy on cię skrzywdził? Zapytał chodź doskonale znał odpowiedź
- To nie na teraz temat. Musimy uciekać
-Harumi czy on cię skrzywdził- powtórzył się
-To nie czas na rozmowy
- Wszystko słyszałem. Zabije gnoja
-To po co się mnie pytasz?
-Chciałem być pewny. Harumi musisz stąd uciekać. Sama - powiedział stanowczo-Co? Nigdzie się bez ciebie nie rusze - zmarszczyła brwi
- Nie widzisz,że nie mogę się ruszyć? Nie dasz rady mnie sama stąd uwolnić, a póki go nie ma możesz dać znać reszcie
- Reszta już tu zaraz będzie. Zlokalizowali mnie
-co jak wróci przed nimi co? Nie możesz się narażać!
-Obawiam się,jednakże że wróciłem przed nim- stał w drzwiach,a w ręku obracał nóż
Harumi z przerażenia pisnęła-mogłaś grzecznie siedzieć na krześle, a co zrobiłaś? Zwrócił się do białowłosej
-Myślisz,że będę twoją posłuszną suką? Możesz skrzywdzić mnie raz,ale dwa razy? Jeśli Myślisz,że jeśli jesteś ONI robi cie kimś "lepszym" to jesteś w błędzie dziecko. Twoi rodzice przewracają się w grobie,widząc na co wyrosłeś-powiedziała bezuczuciowo. Figo wyraźnie wziął sobie do serca co powiedziała i lekko go to wkurzyło. Wycelował w nią nożem i rzucił. Nie spodziewała się takiego ruchu i czekała na upiorny ból, jednak się go nie doczekała. Otworzyła powoli oczy i zobaczyła,że Lloyd ochronił ją swoim ciałem
-Ty dupku co ty zrobiłeś! Lloyd zaczął słabnąć i osuwać się na Harumi
-Lloyd kurwa! Nie umieraj. Błagam! W jej oczach pojawiły się łzy,ponieważ chłopak zaczął tracić przytomność. Figo nie przedział tego,że Lloyd może ją ochronić i stał wryty nie wiedząc co zrobić
-Obiecałem,że nie dam cie więcej skrzywdzić,więc dotrzymuje obietnicy- uśmiechnął się blado, trzymając krwawiące miejsce. Dostał bardzo blisko serca
-Wytrzymaj Błagam. Ninja zaraz tu będą
-Co?! Nagle sie ocknął
-A co głuchy jesteś?! Bo tępy to wiedziałam od początku naszej znajomości! Widzisz co zrobiłeś?!
-Nie robi to mnie wrażenia,a z resztą mógł nie bronić takiej suki własnym ciałem- przewrócił oczami
-Ty, ty bezszczelna szmato
-Harumi przestań. Uciekaj stąd
- Oh zamknij sie Lloyd. Nie trać sił
-Powiedziałem uciekaj stąd- powtórzył się
-Ledwo mówisz,więc czego oczekujesz?
-Radziłbym słuchać męża,ale jesteś uparta. Nie martw się gdy umrze,a ja zabije resztę ninja będziesz moja i tylko moja. Trzeba troche zmienić plan,ponieważ Lloyd znów wszedł mi w paradę. No cóż,ty też jesteś niezła-zaśmiał się
-Przestań marzyć-za niego wyłoniła się Nya,która z impetem walnęła go wodą
-Och już jesteście. Coś długo wam to zeszło- powiedział ledwo Lloyd
-Sory młody,ale perła szwankuje
-Co ci jest Lloyd? Nya zauważyła małą kałuże obok Lloyda
-Nic mi nie jest. Lekko oberwałem
-Nic?! przecież mam ranę blisko serca! Upomniała go zielonooka
-Uciekajcie stąd. Wszyscy
-Co? Pomożemy wam i zwijamy się
-Musicie stąd uciekać! I to migiem! To polecenie służbowe!
-Może powiesz czemu mamy stąd bez ciebie wiać?-Poradze sobie
Figo wstał po zderzeniu się z wodą i zaczął ich atakować. Zane podszedł do Lloyda,by zobaczyć dokładnie stan chłopaka
-Lloyd ta rana jest głęboka. Sam sobie nie poradzisz-mowiąc to patrzyl jednocześnie na walkę między ich nowym wrogiem,a ich przyjaciółmi
-Zane ja mogę wchłonąć tą ranę
-Wiesz,że to zabiera ci dużo siły,a ty i tak jesteś słaby-upomniał go
-Muszę z nim pogadać sam. A wy musicie stąd wiać. Proszę
-Dlaczego? Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc do cholery
-Tylko ja mogę go pokonać. Wybacz Zane, ale on jest ONI. Nie dacie rady
- A ty sam dasz rade? Drużyna..
-Trzyma sie razem wiem Zane,ale nie chce was narażać
-Jeśli wchłoniesz tą rane,to będziesz zbyt osłabiony zrozum to
-Muszę spróbować
W tym samym czasie Jay wyleciał na drugą ścianę, tracąc przytomność.
-Widzisz?!
-Dobra,ale gdy nie będziesz dawał rady masz dawać znać przez słuchawkę zrozumiano?
- Dziękuje Zane
Zaczął proces wchłania rany,najpierw wyjął nóż,który tamował trochę krew,a następnie skupił się na ranie,która powoli się wchłania- Jay! Nya podbiegła do nie przytomnego chłopaka.
-Halo pomóżcie mi! Harumi sama blokowała jego coraz bardziej trudniejsze ruchy. Z pomocą przyszedł jej Zane,który chwilowo zamroził przeciwnika
-Musiny stąd wiać. Zwrócił się do niej
- Przekabacił cię? On nie da rady,jest ranny i..
-Lloyd wchłania swoją ranę. Powiedział,że tylko on może go pokonać i nie chce nas narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Jay jest ranny Rumi i musimy teraz zająć się nim. Lloyd dostał nową słuchawkę i w razie W będzie nas informował. Dajmy mu działać
-Dobra! Ale jeśli coś mu się stanie. Będziesz pierwszy, któremu skopie tyłek
Ten tylko się uśmiechnął
Ponowił zamrożenie i podszedł do Nyi, Kai'a i rannego Jay'a- Co z nim?
- Jay obudź się. Nie zostawiaj mnie!
-Nya przesuń się- rozkazał
-Nya daj zobaczyć Zane'owi jego stan. Tak mu nie pomożesz
-D-dobra -odsuneła się i dała sprawdzić stan swojego ukochanego
Zane wiedział,że od takiego uderzenia ich przyjaciel ma małe szanse,ale nie chciał tego robić Nyi. Jay oddychał,ale w każdej chwili mógł się zatrzymać
- I co? Czemu nic nie mówisz!
- Musimy natychmiast go przenieść na statek. Zarządził
-To ja zoatane z młodym,a wy idźcie. Widzimy się
- Nie Kai. Lloyd kazał nam uciekać. Da znać gdy będzie nas potrzebował
- Ale przecież jest ranny!
-wchłonął rane, a raczej nie chcemy być w polu rażenia gdy zacznie swoją zemste za aurorę i Cola nie?
Wszyscy na siebie popatrzyli. Usłyszeli krzyk. Na początku myśleli,że to Figo się uwolnił,ale to był Lloyd, który zamienił się w swoją forme ONI
- Idziemy ! Zane i Kai wzięli Jay'a i wyszli z Bazy nieznajomego
Lloyd przechylił głowę w bok i uśmiechnął się
Podszedł do zamrożonego Figo i zaśmiał się-To co? Zaczynamy od początku?
Ojej
CZYTASZ
Mordercze chwile-Llorumi
Fanfictionktoś zabija dziecko jednych z nich i próbuje rozwalić drużynę. Czy uda im się odnaleźć winowajcę?