Podróż międzyplanetarna jak do tej pory była spokojna, a niedługo mieli lądować w miejscu docelowym. Statek kosmiczny, którym podróżowali, miał się tam zmienić w ich ziemską bazę.
- Jak idzie podróż? Wylądowaliście już na Ziemi?
- Nie proszę Pana, jeszcze nie.
- No to na co czekacie?!
- Tak Panie Generale! - jego Szef się rozłączył.
Nagle coś nieoczekiwanie potrząsnęło pojazdem - wchodzili właśnie w ziemską atmosferę i były jakieś komplikacje - musiał dosięgnąć ich Jego gniew.
Drax próbował zapanować nad maszyną, ale nie przynosiło to żadnych pozytywnych rezultatów.
Rozbiją się!
***
- Ashley! Bądź ciszej - Kimberly uciszyła koleżankę, która przed chwilą nadepnęła na leżącą na ziemi, suchą gałązkę.
Trzask, jaki się przy tym utworzył, nie był głośny. Pomimo to zabolało ją niszczenie i tak już umierającego elementu natury.
Dziewczyny śledziły poczynania Sary - mamy Ashley, która jak gdyby nigdy nic, wyszła bez żadnych wyjaśnień z domu o godz. 10:00; od razu po śniadaniu.
Kimberly, jako iż była dzisiaj u nich na tym posiłku, zaskoczona nagłą sytuacją, namówiła koleżankę do śledzenia kobiety. Ashley nie sprzeciwiała się jakoś bardzo, gdyż sama była ciekawa jej dość nietypowego zachowania.
Kobieta kierowała się w stronę lasu, w którym mieściła się ich baza. Odwróciła się, jak gdyby naprawdę usłyszała hałas spowodowany przez pękającą gałązkę. Na szczęście postanowiła nie sprawdzać jego przyczyn i iść dalej, aż znalazła się na niewielkiej polanie.
Kimberly, mimo odwiedzania tego lasu od dłuższego czasu, nigdy wcześniej nie widziała tego miejsca.
Obie wraz z Ashley, kucały zaczajone pod rosnący krzakiem jakiegoś nieznanego im owocu, lub czegoś go przypominającego.
Nagle na polanę wjechał czarny SUV. Nie widziały, człowieka który nim prowadził, lecz nie musiały długo czekać, by przekonać się, że była to Jean.
Kobiety zaczęły o czymś rozmawiać, a hałas silnika skutecznie to zagłuszył. Kimberly miała już pociągnąć Ashley do przodu, by cokolwiek usłyszały, lecz Sara i Jean wsiadły do niego i zaraz odjechały z piskiem opon. Nie było sensu ich gonić.
- Coś jest na rzeczy, masz słuszne podejrzenia Watsonie!
Odchodząc obie zauważyły mały czarny krążek, kryjący się na ziemi, wśród trawy. Chcąc sprawdzić, co to, wróciły się, ale przedmiotu już nie było.
Może się przewidziały?
***
Drax miał słuszne przypuszczenia - rozbili się. Statek wylądował na skraju lasu, a dokładniej rozbił się na klifie, z którego spływał wodospad.
Generał jakimś cudem dowiedział się od razu o wszystkim i zrugał swojego sługę. On kazał mu zbudować lub znaleźć nową bazę natychmiast i przenieść do niej wszystkie rzeczy, które przetrwały upadek.
Niestety, okazało się, że przy twardym lądowaniu, po całej okolicy rozsypały się wszystkie żetony z potworami, które miały mu pomóc w pokonaniu Rangersów.
Poza tym jeden z jego dwojga sługusów gdzieś po prostu zniknął. Została mu jedynie Mush, czyli roboto - stworzenie, przypominające jakiegoś zmutowanego chemicznie grzyba.
CZYTASZ
Power Rangers Four Elements
FanfictionTym razem wojownicy żywiołów!😉☺ Czwórka nastolatek - Ashley, Kimberly, Nate i Leo niczego nieświadomi przybywają w pierwszy dzień roku szkolnego do nowego liceum. Nie wiedzą jednak, że ich los jest już dawno przeświadczony, a oni wkrótce staną się...