Rozdział 17 - Rutyna

3 1 0
                                    

- Ahhh! - Ashley nie zdołała zrobić uniku, a energia, którą posłał w jej stronę, odrzuciła ją kilka metrów w tył.

- Nic ci nie jest? - Kimberly upewniła się, że wszystko jest w porządku, po czym posłała w kierunku Trasza swoje liany.

Łodygi zaczęły oplatać potwora coraz bardziej ścisło, więc ten postanowił przemienić się w swoją pełnowymiarową wersję.

Rangersi wezwali swoje Zordy i rozpoczęła się walka. Szybko zauważyli, że najszybciej pokonają go łącząc swoje maszyny, dlatego wypowiedzieli odpowiednią komendę:

Zordy - łączenie! Aktywacja MegaZorda!

Smogus próbował zapędzić ich w wir zanieczyszczonego powietrza, ale rozwiał je wytworzony przez Ashley wiatr. Następnie zawarty tam dwutlenek węgla, rośliny Kimberly zamieniły w tlen, w procesie fotosyntezy.

Leo wezwał swoją broń, po czym przeprowadził ostateczny atak. Trasz wybuchł w płomieniach ognia, a oni mogli ponownie krzyknąć:

Zwycięstwo Four Elements!

***

Jego plan ponownie nie wypalił! Smogus miał być wystarczająco silnym dla Rangersów przeciwnikiem, a poniósł klęskę, podobnie jak jego poprzednik.

Miał czas do końca czerwca, jednak wierzył, że uda mu się wykonać rozkaz swojego Pana jak najszybciej.

Zaczął planować, którego z Traszy wybierze, jako następnego, gdy usłyszał coś z zewnątrz...

Będziesz moim księciem,
A ja twoją księżniczką!
Będziesz moim śmieciem,
A ja twoją wojowniczką!

Żyć będziemy w tej krainie,
Mush i Junk - nazywamy się tak!
Grzyb i Śmieci Rycerz - najlepsi w swej dziedzinie,
Zaraz zaśpiewają wszystko od nowa wspak!

- Mush! Co ty wyprawiasz!!! - krzyknął Drax.

Grzyb tańczył właśnie wraz z ich drugim zaginionym kompanem.
Cały występ był transmitowany na żywo - zapewne do następnego głupiego konkursu kreatur międzygalaktycznych, w którym brała udział Mush.

Tragedia, po prostu tragedia!

***

Znowu walczyli z robotem i choć było to ekscytujące, to jednak nie aż tak bardzo, jak ich pierwsza potyczka.

Ashley obawiała się właśnie tego -, że w tę sferę ich życia również wedrze się rutyna i nuda. Nie czuła się w takich sytuacjach najlepiej - zwyczajnie ją przytłaczały.

***

Walka była wyczerpująca, ale Nate wiedział, że od 18.00 ma pracę. Właśnie dotarł pod drwi baru, miał już dotknąć klamki.

Wtedy sobie przypomniał - przecież już tu nie pracuje, Marta wyrzuciła go w tym tygodniu. Chwilę poprzyglądał się pracującym koleżankom i koledze.

Szybko się oddalił, widząc, że Lily zbliża się, by obsłużyć gości siedzących przy oknie, przez które spoglądał na wnętrze lokalu.

Marta jeszcze najwyraźniej nie znalazła nikogo na jego miejsce, ale wiedział, że prędzej, czy później się tak stanie.

Powłóczył się chwilę po ich miasteczku, po czym wrócił do domu.

- Mamo! - zawołał na wejściu.

- Marry nie ma, pojechała na jakieś spotkanie biznesowe. Chodź, zrobiłam pyszne racuszki na kolację.

Po zjedzeniu pysznej kolacji babcia Ofelia spytała się, czy może mu jakoś pomóc w sprawie, którą miał do mamy.

Power Rangers Four Elements Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz