Maks

0 0 0
                                    

Maks napatoczył się przez przypadek. Artykuł w szkolnej gazetce na temat ksywek. Opowieść o łysym z Polaszek i łysym z Orla, historia która wzbudziła we mnie zainteresowanie. Poszłam z tym artykułem do taty by zapytać się go czy wie o kogo chodzi. Oczywiście wiedziałam że w szkole jest ktoś taki jak Bania ale ja chciałam dokładniejszych informacji. Imienia i nazwiska. Tata wiedział o kogo chodzi. Wytłumaczył mi że w Nowych Polaszkach mieszka pan Ireneusz Gierigk. Ma córkę i syna. Ola i Maks. Błyskawiczne znalazłam go na fb, ig i snapie. Dodałam go wszędzie. Zaakceptował moje zaproszenia. Zaczęło się niewinnie, trochę pogaduszek o Kościerzynie i ogólniaku. Dowiedziałam się na jakim jest kierunku i w jakiej klasie. Prowadził koncert wiosenny. Chciałam się dowiedzieć kiedy ktoś występuje więc napisałam do niego. Jednak było to niepotrzebne bo akurat zapowiedziano tą osobę. Usunęłam więc wszystkie wiadomości na mesie. Gdy to później zobaczył to napisał o co chodziło, a ja mu wytłumaczyłam. Przeszliśmy ze snapa na messa i tak jakoś poleciało. Byliśmy sobie coraz bliżsi. Był moim męskim odpowiednikiem. I to dosłownie. Miał urodziny dzień przede mną. Myślałam że to przeznaczenie. To chyba on dał mi taką siłę by zerwać z Dawidem. Gdy dowiedział się o tym co zaszło był ze mnie dumny, jeszcze mocniej mnie wspierał. Ale później się pogorszyło. Jego czas odpisywania stawał się coraz dłuższy. Tolerowałam to bo wiedziałam że chodził na 18 i do pracy. W szkole raczej mijaliśmy się jak obcy. Chwilę przed końcem roku zaczął się ze mną witać. A potem nadeszło zakończenie i wakacje. Kontakt stawał się coraz słabszy. Jak głupia czekałam aż odpisze. Miałam do niego pojechać. Na piwo. Albo on do mnie. Tak się jednak nie stało. Tak bardzo za nim tęskniłam. Zabujałam się w nim i przywiązałam się do niego. Bardzo mnie bolał nasz brak kontaktu. We wrześniu się trochę poprawił. Któregoś dnia zabrał mi moje okulary przeciwsłoneczne. Pamiętam jak się podsmiechiwalam trochę z dziewczyn które to widziały i były trochę oburzone. Miał je chyba trzy dni. Odzyskałam je chwilę przed weselem Ewy i Piotra. Od początku naszej znajomości plotkowaliśmy dużo o kilku osobach. Nadal to robimy. Jedyna rzecz która nas jeszcze łączy to plotki. Taka mała rzecz a jednak sprawia że nadal mogę cieszyć się naszym kontaktem. Co prawda odpisuje mi raz w tygodniu, zazwyczaj przy weekendzie. Wtedy mam dla niego informacje z całego tygodnia i wszystko mu streszczam. Prawie zawsze sikam na jego reakcje na to się wydarzyło. Czasami opisuję mu jeszcze poboczne wątki i wyraża swoją opinię, którą się kieruję. Nadal jego słowo wiele dla mnie zawsze znaczy. Ale to nie jest już to samo co wcześniej. Już nie cieszę się jak małe dziecko gdy widzę go w szkole albo gdy dostanę od niego wiadomość. Gdy na początku października doszły do mnie plotki że ma dziewczynę zmiotło mnie to z planszy. Później ja sama weszłam w związek i jakoś tak wyszło że on sam mi powiedział o swoim. Długo nie wiedziałam kim jest ta dziewczyna. Trochę się pomeczylam próbując ją znaleźć. Fakt iż ma na imię tak samo jak ja zabolał mnie w inny sposób. To było dziwne uczucie. Nie mogłam w to uwierzyć. W dodatku niedawno się okazało że jego znajomi wiedzą kim jestem. Nie jestem dla nich jakąś tam dziewczyną z młodszej klasy. Nie mam bladego pojęcia co o mnie wiedzą i ile. Mogę się domyślać tylko z jakiego powodu wiedzą o mojej osobie, jednak wolę zatrzymać to dla siebie. Pewne rzeczy lepiej zostawić pomiędzy tymi którzy o tym wiedzą. Tak jest bezpieczniej. Czasami wspominam to co było. Odszukuje screeny wiadomości i je czytam. Przypominam też sobie o niespodziewanym spotkaniu Otylii z Olą i o informacjach które wtedy mi przekazała, to było naprawdę niezłe. Czy za nim tęsknię? I to w chuj. Żyłam w przekonaniu że moglibyśmy być razem. Może gdybym nie była tchórzem i pojechała do niego w te wakacje skończyłoby się to inaczej. Jak do mojej głowy randomowo wracają wiadomości na temat tego że chciał abym dołączyła do niego do klasy, by móc spędzać więcej czasu z nim i Okrojem chce mi się płakać. Dopiero teraz jak go prawie straciłam dostrzegam to jak bardzo nas do siebie ciągnęło. Teraz jedyne co mi pozostało to czekać do maja aż skończy szkołę. Może gdy przestanę go widywać to będzie lepiej. Chyba że okaże się że jego dziewczyna jest w 3 klasie a nie w maturalnej to będzie dupa, bo nadal będzie po nią przychodził. Chciałabym o nim zapomnieć ale niw mogę. Już zawsze będzie mi o nim przypominać głupie zwierzę. To był chyba głupi pomysł by go tak nazywać. Będę o tym pamiętać do końca życia. Boże jakiw to głupie, naprawdę nie wiem fo jakiego poziomu trzeba się zniżyć by zwykła żaba przypominała nam o osobie którą kochaliśmy. Albo płotka, to też będziw mi się kojarzyć z dwoma osobami. Muszę pamiętać na przyszłość by nie nazywać kogoś zwierzętami, bo będę tego żałować. Niby nie mamy już takiego kontaktu ale jelita przestały mi robić fikołki jak go widzę. Mogę z nim normalnie porozmawiać bez stresu. O ile jest obok mnie jakiś mój znajomy. Inaczej to jesy dupa. Mogłabym rozmawiać o nim godzinami, przekonała się o tym Otylia - najlepsza przyjaciółka na świecie. Mam nadzieję że w końcu przestanie być naszym tematem przewodnim rozmów i będzie mogła od niego odpocząć. Najlepszy plot twist był jak ściął włosy. Widziałam o tym że pojedzie tego dnia do fryzjera by pozbyć się tych długich kręconych kosmyków a mimo to byłam w potężnym szoku. Moją pierwszą reakcją na to było potężne o kurwa i śmiech. Wiedział o tym. Napisałam mu to ale najpierw Otylia dostała pełno głosowek tego jak sie dusze i nie mogę oddychać przez śmiech. Naprawdę mogłabym to powtórzyć gdyby nagle ściął się na buzz cut(błagam nie). Albo jak przyszedł do mnie na palarni jak stałam z dziewczynami i powiedział że dzień wcześniej zdał egzamin na prawko z teorii. A panikował jak baba że sobie nie poradzi i że musi wstać o 5;30 by zdążyć na pociąg do Gdańska. Boże jaka ja byłam dumna. Otylia wtedy wypaliła że jak ja robiłam sobie necie teorie na traktor to miałam 36 albo 39 punktów ma 76 i zaczęli się ze mnie śmiać. Poczułam się urażona ale z drugiej strony było to miłe, że jej niw zignorował i śmiał się razem z nią. Ale jakiego ja stresa wtedy miałam. To była nasza najdłuższa wymiana zdań do tamtej pory. Potem przebiliśmy to na koncercie jesiennym, był po egzaminie praktycznym którego nie zdał. Beata zabijała nas wzrokiem a my rozmawialiśmy, może i ojebala mnie o na wychowawczej ale mam w to wyjebane. Niby była to krótka chwila ale jednak dużo dla mnie znaczyła. Taka sytuacja już się raczej nie powtórzy, wróci do prowadzenia tych koncertów i już więcej nie przyjdzie do mnie na krzesełko by ponarzekać na to jaki ten koncert jest nudny i kiedyś były lepsze. Nie pójdzie mi też po piwo po lekcjach. Będę spotykała go przypadkiem w szkole i na mieście. Być może będziemy mijać się jak obcy, rzucając sobie tylko spojrzenia udając że siebie nie widzimy.

Pamiętnik idiotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz