Powrót do domu

245 6 3
                                    

Dzisiaj wstałam o 5 rano. Byłam szczęśliwa, bo w końcu wszyscy będą w domu. Chociaż będę widziała ich rzadziej z powodu ich szkoły, ale dzisiejszy dzień spędzimy wszyscy razem. Mam nadzieję, że tym razem nic im się nie stanie. Rozmawiałam z tatą w sprawie ich zajęć z samoobrony. Na początku nie był z tego zadowolony, ale w końcu się zgodził. Dlatego jak tylko Adrien przyjedzie z nimi to powiem im o moich planach. Mineła godzina odkąd wstałam, siedziałam w swoim gabinecie i kiedy miałam podpisać kolejne papiery, zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Adrien od razu odebrałam.
H: Halo Adrien stało się coś.
A: Nie po prostu dzwonie, żeby powiedzieć ci, że chłopcy wychodzą za jakąś godzinę więc na ósmą powinniśmy być w willi.
H: Dobrze, jak będą jakieś problemy to dzwoń.
A: Jak sobie życzysz.
Po tych słowach rozłączyłam się i powróciłam do papierkowej roboty. Siedziałam w gabinecie już od 5 rano, a była jakoś 6:30 kiedy tata wszedł do gabinetu.
C: Królewno może zrobisz sobie przerwę, - spojrzałam się na tatę z miną nie przyjmującą żadnego ale - to może chociaż zjesz śniadanie. - widziałam w oczach ojca nadzieję, że jednak dam się skusić na śniadanie.
H: Ahhh niech już będzie pójdę z tobą na śniadanie - mijając ojca powiedziałam - to tylko po to żebyś nie robił mi wyrzutów sumienia. - ojciec pokiwał głową i wyszedł za mną z gabinetu.
Kiedy dochodziłam do kuchni usłyszałam radosne głosy. Od razu spoważniałam i weszłam do kuchni. Zobaczyłam w niej Adriena i chłopców. Byli bardzo szczęśliwi. Kiedy zauważyli moja obecność od razu umilkli, a Vince podszedł do mnie.
V: Przepraszam za to, że bez pozwolenia wszedłem do zakazanego korytarza.
H: Cóż masz rację było to nieodpowiedzialne zachowanie, ale dzięki kamerom w korytarzu mogliśmy znaleźć was na czas, więc zapomnijmy o tym. A teraz chodźcie do salonu mam wam coś bardzo ważnego do powiedzenia.
Chłopcy nie protestowali tylko poszli za mną. Kiedy wszyscy już siedzieli w salonie zaczęłam mówić.
H: Od dzisiaj będziecie uczyli się samoobrony - chłopcy nie wyglądali na szczęśliwych - nie podoba wam się ten pomysł.
V: Nie oto chodzi
H: W takim razie o co.
V: Chodzi o to, że ćwiczyliśmy samoobronę, ale jak widzisz nie pomogło nam to.
H: Nie interesuje mnie, czy chcecie, czy nie nie macie wyjścia! Musicie to zrobić, bo nie będę zawsze w stanie was uratować, dlatego sami musicie sobie z tym radzić.
W: A co z Tony'm, Shain'em i Dylan'em. Oni są jeszcze mali.
D: Nie prawda ja nie jestem mały.
W: Jesteś za młody, aby uczyć się samoobrony.
D: Nie jest....
H: Wystarczy tego - chłopcy ucichli - każdy z was będzie uczył się samoobrony, jednak tylko Vince i Will nauczą się czegoś po za samoobroną - spojrzeli na mnie nie rozumiejąc o co chodzi.
H: Vince ty już powinieneś wiedzieć o co mi chodzi, ponieważ w swoim spacerze po zakazanym korytarzu znalazłeś to.
V: Chodzi ci o .......
H: Tak, samoobrony będzie uczył was tata, a ja Vincent'a i Will'a tej drugiej rzeczy. Czy wszystko jest zrozumiałe.
V,W,D,S,T: Tak.
H: Dobrze w takim razie ja już muszę iść i ty Adrien'ie idziesz ze mną.
A: Jak sobie rzyczysz Hailie Monet.
Poszłam razem z Adrienem do mojego gabinetu. Adrien usiadł na kanapie, a ja w tym czasie wyjęłam z szafy cygara i whisky.
Spojrzałam na niego widać było, że jest zaskoczony.
H: Coś taki zaskoczony, myślisz, że skoro jestem kobietą to nie pije whisky?
A: Nie nie o to chodzi
H: Więc o co?
A: Raczej nikogo nie czestujesz cygarami i whisky.
H: Dzisiaj jest wyjątek - Adrien od razu spoważniał, widziałam, że wie o co chodzi.
A: Więc mów moja droga co mam zrobić.
H: Jak dobrze, że się rozumiemy bez słów. A teraz do rzeczy masz dla mnie skołować dwa pistolety i żeby były najlepszej jakości rozumiesz?
A: Tak, więc po co ta butelka?
H: Wiesz jak chcesz rozmawiać z Z-ii to musisz go czymś przekupić.
A: Jak zwykle myślisz o wszystkim.
H: No jasne, w końcu nie była bym szefowom mafii. Co nie?
A: Masz rację. W takim razie - Adrien wstał złapał za butelkę i wychodząc pocałował mnie w czoło - życz mi powodzenia.
Gdy się odwrócił dałam mu lekki uśmiech i odwróciłam się w stronę okna. Zobaczyłam właśnie jak chłopcy bawią się na dworze. Wyglądali na takich szczęśliwych. No dobra koniec tego siedzenia czas nauczyć ich trochę samoobrony. - pomyślałam.

Rodzina Monet Skarb FanfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz