(Hailie):
Dzisiaj jak co dzień siedziałam w swoim gabinecie i załatwiałam sprawy związane z organizacją. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. Po chwili zastanowienia odebrałam.
H: Dzień dobry, z kim mam przyjemność rozmawiać - zapytałam się podejrzliwie
- Dzień dobry, nazywam się Anna Kros jestem z opieki społecznej i dzwonie w sprawie Pani braci.
H: Przepraszam, ale musiała zajść jakaś pomyłka, ponieważ ja nie mam braci.
- Ależ ma Pani piątkę braci, a na imię mają Vinc, Will, Dylan, Shane i Tony
Wyznanie tej kobiety całkowicie mnie zamurowało. Jak to możliwe, że mam braci i to nie jednego, czy dwóch, a pięciu. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos z za drzwi
C: Czy coś się stało Królewno
Odłożyłam telefon na biurko nie zważając na to, czy ta kobieta mówi do mnie, czy już zdążyła się rozłączyć i podeszłam do taty.
H: Tato czy ja mam piątkę braci - zadałam stanowczo pytanie ojcu i czekałam na jego odpowiedź chociaż po jego minie nie wiedziałam jakiej odpowiedzi się spodziewać.
C: Królewno nie wiem jak ci mam to powiedzieć
H: Normalnie masz mi to powiedzieć normalnie - krzyknęłam zdenerwowana na ojca
C: Nie tym tonem moja droga bo nie powiem ci niczego - powiedział stanowczo tata, a ja tylko kiwnęłam zrezygnowana głową.
C: Dobrze może najpierw ty mi powiesz skąd wiesz, że masz braci.
H: Przed chwilą zadzwonił do mnie nieznany numer więc odebrałam i zapytałam się z kim mam przyjemność rozmawiać. Odpowiedziała mi jakaś kobieta, która podała się za osobę z opieki społecznej. Nie przerwałam jej, ponieważ zainteresowało mnie to co ma do powiedzenia i wtedy powiedziała mi, że dzwoni w sprawie MOICH braci. Więc czy mógłbyś mi wreszcie powiedzieć o co chodzi chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia w tej sytuacji prawda.
Zauważyłam, że był zmieszany tą cała sytuacją, ale po chwili się odezwał.
C: Królewno to co powiedziała ci tamta kobieta było prawdą. Masz piątkę młodszego rodzeństwa i są nimi Vinc, Will, Dylan, Shane i Tony.
H: No super zastanawiam się kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć. Hmmm.
C: Miałem ci o tym powiedzieć w momencie, w którym Lindsay zgodziła by się na spotkanie z nimi.
H: Kim jest Lindsay i co ona ma do tego, że przez 18 lat nie poznałam braci.
C: Ma do tego dużo i to ona jest mamą chłopców. - tata wykrzyczał to zdanie jednak po chwili jego wyraz twarzy złagodniał i powiedział spokojnym głosem - Kiedy byłem załamany po śmierci twojej mamy, a mojej żony opuściłem dom w poszukiwaniu radości i szczęścia. Któregoś wieczoru poszedłem do baru zabawić się i tam właśnie spotkałem ją Lindsay. Była młoda miała piękne długie błąd włosy i niebieskie oczy była cudowna. Zaprosiłem ją na noc do mojego apartamentowca i tak wyszło, że po tygodniu spędzania z nią zakochałem się na nowo. Jednak musiał wracać do Anglii, ale zanim się to stało powiedziała mi, że jest ze mną w ciąży i tak pojawił się na świecie Vinc.
H: Rozumiem to, ale dlaczego w takim razie skoro była z tobą w ciąży to ty jej nie zabrałeś do domu, przecież nie była bym zła na ciebie za to, że na nowo się zakochałeś.
C: Chciałem ja zabrać, ale jak tylko się dowiedziała o moich interesach powiedziała, że nie chce żeby maluchowi coś się stało.
H: A więc tak pojawił się jeden z nich to co się stało, że jest ich pięciu, a nie jeden. Hm.
C: Kochałem ją i zacząłem się z nią spotykać w Anglii pod pretekstem pracy i z naszej miłości powstała kolejna czwórka dzieci.
H: Ah okej teraz wszystko rozumiem. Dobrze zadzwonię do tej pani i zapytam co się stało chciałbyś być podczas tej rozmowy.
C: Tak
H: Okej więc dzwonie - po trzech sygnałach odebrała telefon ta sama kobieta - Dzień dobry, z tej strony Hailie Monet chciała pani porozmawiać ze mną o sprawie moich młodszych braci więc słucham.
- Dzień dobry, a więc tak mama chłopców miała wypadek - zrobiła krótka przerwa, a po chwili dodała - śmiertelny wypadek - te słowa dźwięczały mi w uszach
H: Jak to śmiertelny, co się stało - krzyknęłam zdenerwowana
- Proszę się nie denerwować
H: Jak ja mam się nie denerwować przecież moje rodzeństwo właśnie straciło matkę.
- Ja właśnie dzwonie w tej sprawie chciała bym żeby to pani zajęła się swoim młodszym rodzeństwem.
H: Dobrze zajmę się chłopcami, proszę mi podać adres zamieszkania i zaraz przyjadę i ich zabiorę.
- Ale chłopcy są w Anglii, a Pani mieszka w Pensylwanii. Jeżeli chce Pani to mogę przylecieć z chłopcami do.....
Kobieta nie skończyła bo jej przerwałam.
H: Przyjadę po chłopców więc niech pani wyśle mi adres, a nie mi tu proponuje jakieś przyjazdy pod dom. Rozumie Pani.
- Tak i przepraszam za moje złe zachowanie. Już wysyłam i czekam na panią z zniecierpliwieniem. - wysłano: "********".
C: Widzę Królewno, że sama sobie z nią poradziłaś doskonale.
H: Przecież wiesz, że ja zawsze sobie radzę doskonale że wszystkim.
C: Masz rację, więc kiedy lecimy po moich synów.
H: Za chwilę zajmę się zarezerwowaniem lotu na jutro.
C: Dobrze to pójdę się spakować. Dobranoc kochanie.
H: Dobranoc ojcze.
Tata wyszedł z mojego gabinetu, a ja od razu zadzwoniłam na lotnisko i załatwiałam odlot naszego samolotu na 10:00. Wysłałam tacie, że spotkamy się w garażu o 9:30, ponieważ mamy jakieś 20 minut do lotniska, ale lubię być zawsze przygotowana na ewentualne spóźnienie. Wyszłam z gabinetu jakoś po 23 musiałam się jeszcze spakować, ale to nie zajęło mi dużo czasu. Po jakichś 30 minutach byłam spakowana, poszłam się odświeżyć i położyłam się spać nie mogłam zasnąć ale jak tylko zamknęłam oczy to udałam się do krainy snów.
CZYTASZ
Rodzina Monet Skarb Fanfik
Fiksi RemajaJest to opowieść o Hailie Monet która dowiaduje się że ma piątkę młodszego rodzeństwa. Co zrobi Hailie zabierze i zaopiekuje się swoimi braćmi czy zostawi ich w domu dziecka i będzie udawała że ich nie zna.