Spałam do momentu, aż nie poczułam czyjejś dłoni na moich ramionach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tatę.
H: I jak masz miejsce, w którym ich przetrzymują.
C: Tak szukałem wczoraj do późnej godziny i znalazłem.
H: Więc gdzie są
C: Są w starej fabryce bombek.
H: To jest jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd.
C: Właśnie.
H: Musimy mieć plan.
C: Miejsce, w którym się mieliśmy spotkać z nimi było jakieś dziesięć kilometrów oddalone od fabryki.
H: Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że planowali podpalić fabrykę z nimi.
C: Przykro mi, ale istnieje taka możliwość.
H: Nie no jak ich dopadnę to już po nich.
C: Już się nie denerwuj. Mam plan jak ich uratować.
H: To co nie mówisz tato. Mów bo zaraz eksploduje.
C: Więc tak mam plan, że ty pojedziesz na spotkanie z nimi, a ja w tym czasie z ludźmi uratujemy chłopców. Tak wogóle to kiedy masz się z nim spotkać.
H: Napisał, jakiś czas temu, że mamy się spotkać jutro o 17:00, przy jeziorze.
C: Rozumiem w takim razie jak chłopców nie będzie to wyślij sygnał. Wtedy my wkroczymy do akcji.
H: Dobrze, sygnałem będzie wysłana wiadomość.
C: Dobrze.
Tata wyszedł, a ja zaczęłam się przygotowywać do jutrzejszego spotkania.
(Vince)
V: Co zamierzacie z nami zrobić.
Ci mężczyźni odwiązali nas od rur, ale przez to, że nas wcześniej tak mocno bili to żaden z nas nie miał siły nawet się podnieść. Zaczęli nas wynosić do jakiegoś pomieszczenia. Tam już nas nie przywiązywali tylko rzucili na podłogę.
V: Słyszeliście pytam się co zamierzacie z nami zrobić.
P1: Nie musicie wiedzieć, bo i tak zginiecie.
V: Nasza siostrą na pewno nas uratuje.
P1: Wydaje mi się jednak, że nie. Wasza siostra będzie w tym czasie dziesięć kilometrów dalej od waszego położenia. Na pewno nie zdąży was uratować. Hahahaha...
(Następnego dnia)
H: Dzielimy się na dwa oddziały. Oddział, którym ja będę dowodziła jedzie ze mną nad jezioro, a oddział taty dojedzie do lasu i się tam zatrzyma na wszelki wypadek jakby tamci postanowili dołączyć do nas później. Czy wszystko jest zrozumiałe.
Wszyscy: Tak jest Panno Monet.
H: Dobrze w takim razie wsiadać do samochodów.
Wszyscy moi ludzie wsiedli do samochodów i czekali, niektórzy natomiast jechali motorami, żeby nie było żadnych podejrzeń. Zwłaszcza, że wybrali dzień w którym jest ogromna parada motocykli. Pewnie nie pomyśleli, że my wiemy gdzie są chłopcy i się nie spodziewają tego.
H: Tato powodzenia.
C: Na pewno damy radę.
H: Już czas ruszać - krzyknęłam do ludzi siedzących na motorach.
Natychmiast odpalili silniki i ruszyli w stronę parady. Doczekaliśmy jakieś 20 minut i sami ruszyliśmy.
H: Dobrze teraz pora na nas.
Ja razem z tatą wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy w przeciwnym kierunku do motorów. Nie pomyśleli, że koło tej fabryki są dwie drogi. Jedna prowadząca do jeziora, a druga w stronę fabryki. Kiedy dojeżdżaliśmy do rozjazdu wystawiłam rękę i pokazałam trzem kierowcą BMW, że mają jechać za mną, a pozostali mają czekać. Kiedy byłam blisko jeziora zauważyłam, że koło niego stoją tylko trzy samochody. Coś tu nie gra nie ma żadnego samochodu, w którym mogli by siedzieć chłopcy. Wysłałam tacie wiadomość zaszyfrowaną, zdążyłam to zrobić zanim samochód się zatrzymał. Wysiadłam z niego wraz z moimi ludźmi i podeszłam do tych ścierw, którzy porwali moich braci.
Sz: Witam witam czyż to nie słynna Hailie Monet. Mam nadzieję, że masz dla mnie pieniądze.
H: Nie musisz się o to martwić - wskazałam dłonią na jednego z moich ludzi w mig przyniósł teczkę z pieniędzmi. - Proszę oto twoje pieniądze - otworzyłam jednym ruchem teczkę, która była wypełniona kasą.
Sz: Bardzo dobrze, więc możemy się teraz rozliczyć.
H: Proszę zaczekać chcę zobaczyć braci. Wszystkich.
Sz: Nie martw się na pewno ich dostaniesz.
Kiwnęłam głową na to, że mu wierzę i się zgadzam, a on zaczął podchodzić do mnie. Niewiele myśląc podeszłam do niego trzymając nóż jednej ręce, a w drogiej teczkę z pieniędzmi. Kiedy byliśmy na tyle blisko siebie zamachnelam się ręką i jednym ciosem zabiłam tego faceta. Moi ludzie zaczęli strzelać do tamtych, a ja wsiadłam w samochód i ruszyłam do starej fabryki.
(Vince)
Po tym jak się obudziłem nie słyszałem nikogo, zdziwiłem się, ponieważ zawsze pilnowało nas kilku ludzi. Myślałem, że pojechali więc wstałem i kołysząc się na nogach podszedłem do drzwi, pociągnąłem za klamkę, a tu nic drzwi były zamknięte. Już po nas to koniec tak sobie pomyślałem. Siedzieliśmy tak może kilka godzin. Byliśmy zmęczeni i głodni. Od momentu, w którym nas porwali nie dawali nam za dużo jedzenia, a picia wogóle nie dostawaliśmy.
Kiedy myślałem, że już po nas nagle usłyszałem krzyki i wystrzały. Chłopcy się obudzili i spojrzeli na mnie. Nikt z nas nie wiedział co się dzieje. W pewnym momencie strzały ucichły. A po chwili usłyszeliśmy głos taty, który krzyczał, że mają przeszukać cały budynek.
(Cam)
Kiedy dostaliśmy informację od Hailie, że chłopców nie ma tak wydałem rozkazy, żeby jeden z ludzi poszedł sprawdzić ilu pilnuje ich. Po dziesięciu minutach wrócił mówiąc, że jest siedmiu na zewnątrz i koło dziesięciu w środku. Wydałem rozkazy żeby zaatakować. Wyszliśmy z kryjówki i wtedy zaczęła się strzelanina. Nie wiem przez jaki czas strzelaliśmy, ale w końcu wszyscy byli martwi. Rozkazałem ludziom szukać chłopców. Po pewnym czasie jeden z ludzi przyszedł i powiedział, że znalazł zamknięte drzwi, ale nie słychać żeby ktoś tam był. Kiedy miałem iść to sprawdzić usłyszałem głos Hailie.
(Hailie)
H: I jak znaleźliście ich
C: Jeszcze nie, ale mamy podejrzenie, że mogą siedzieć w tamtym pomieszczeniu.
Tata wskazał na zamknięte drzwi i ruszył w ich stronę. Ja na tych miast rozkazałem naszemu spertowi od zamków otworzyć drzwi.
H: Rudy!
R: Tak Panno Monet.
H: Otwórz zamek w tych drzwiach.
R: Tak jest Panno Monet.
Rudy zaczął coś majstrować przy zamku i nie wiem po ilu minutach, ale w końcu puścił. Kiedy drzwi się otworzyły zauważyłam moich braci, którzy byli wychudzeni i bardzo mocno pobici.
H: Tato dzwoń szybko po karetkę.
C: Już dzwonie.
Ratownicy medyczni przyjechali szybko. Zabrali ich do szpitala. Tam dowiedziała się, że chłopcy są odwodnieni, niedożywieni, mają mnóstwo siniaków, są strasznie poobijani i mają kilka złamań. Śmierć była za łagodną karą dla tego szczura. Tak sobie pomyślałam i ruszyłam do sali chłopców. Kiedy tam weszłam zauważyłam, że już nie śpią.
H: Jak się czujecie.
Chłopcy spojrzeli się w moją stronę. Dylan, Shein i Tony zaczęli płakać. Podeszłam do nich i powiedziałam łagodnym, lecz nadal zimnym głosem.
H: Nie martwcie się jesteście już bezpieczni. A teraz odpocznijcie jesteście bardzo odwodnieni i niedożywieni. Musicie dużo odpoczywać.
Po tych słowach wyszłam z ich sali i usiadłam na ławce przed nią. Nie wiem nawet kiedy zapadłam w krainę Morfeusza.
CZYTASZ
Rodzina Monet Skarb Fanfik
Genç KurguJest to opowieść o Hailie Monet która dowiaduje się że ma piątkę młodszego rodzeństwa. Co zrobi Hailie zabierze i zaopiekuje się swoimi braćmi czy zostawi ich w domu dziecka i będzie udawała że ich nie zna.