- Halo.
Przez moje myśli próbował się przebić pewien cierpki głos. Nie mogłam otworzyć oczu, sen dalej mnie trzymał w swoich sidłach, jak wygłodniały pająk swą zdobycz.
- Słyszysz nas?
Zmarszczyłam brwi, a przynajmniej wydawało mi się, że to zrobiłam. Do moich myśli docierało coraz więcej głosów. Każdy chciał dołożyć swoją cegiełkę, a po pewnym czasie to wszystko zaczęło brzmieć jak ul pełen wściekłych os. Czy naprawdę tak ma wyglądać życie po śmierci?
- Hej! Obudź się! - wybuchła jakaś kobieta i potrząsnęła moimi ramionami. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody, powieki nagle odzyskały siły żeby się otworzyć, płuca mogły jak dawniej pobierać oddechy. Chwila musiała minąć zanim zorientowałam się, co się dzieje i jakie obrazy zaczynają się przede mną formować. Być może nie umarłam, ale czy powinnam się z tego cieszyć?
- Myślisz, że da rade odzyskać przytomność? Wygląda na mało rozgarniętą.
- Jako jedyna na swoim roku się zbuntowała - odparła jakaś dziewczyna, miłym, choć piskliwym głosem. - Na pewno jest silna, żeby to zrobić.
Podniosłam jedną dłoń do swojego czoła, by rozetrzeć kumulujący się ból w skroniach. Wciąż żywe było we mnie wspomnienie twardego buciora tego przygłupiego strażnika, przygniatającego moją czaszkę. Wiedziałam, że byli bezwzględni, ale nigdy nie widziałam jak podnoszą rękę na kobiety. System musiał już od jakiegoś czasu się psuć, a Matki Założycielki nie potrafiły nic na to zaradzić.
- Patrzcie! - odezwała się ta sama dziewczyna. - Poruszyła się!
Skierowałam na nią swój wzrok, a potem dokładnie obejrzałam wszystkich z zebranych. Niby wyglądali jak ludzie, ale nie mieli w sobie nic z tych ludzi, których znałam wcześniej. Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, były ich różne kolory włosów - od blond, po miedziane, brązowe, aż w końcu czarne, jak u kruków, które często latały na placu przed naszym budynkiem mieszkalnym. U nas każdy miał białe lub srebrzyste włosy i nikt się niczym nie wyróżniał, a teraz przed sobą miałam całą paletę barw. Druga rzecz, która przykuła moją uwagę to ich zaróżowiona skóra. Popatrzyłam na swoje ciało, potem znowu na nich dla porównania. Czemu wyglądali tak inaczej?
Zwróconych było na mnie kilkanaście par miłych, niebieskich bądź czarnych oczu. Wyglądali jakby rozumieli wszystko to co ze mną się stało, od męczarni w więzieniu, po to serum, które mi wstrzyknęli, nawet jeśli jeszcze nie zamieniłam z nimi ani słowa.
- Witaj, nazywam się Joelle, a ty? - spytała dziewczyna, która wcześniej ze wszystkich sił starała się mnie rozbudzić. Była to śliczna blondynka z brązowymi oczami, wyciągnęła w moją stronę ciepłą, różową rączkę, ale nie miałam odwagi odpowiedzieć na ten gest.
- Estime - szepnęłam. Głos wciąż jakby jeszcze był pogrążony w śnie, koszmarze, z którego nie można się obudzić.
- Miło cię poznać, Estime - uśmiechnęła się przyjaźnie i wskazała na resztę ludzi, która mnie otaczała. - Przyszliśmy powitać cię jako ci, którzy rok temu przechodzili to samo co ty i trafili w to miejsce. Zdajemy sobie sprawę, że masz wiele pytań i jeszcze nie wszystko do ciebie dociera, ale wiedz, że będziemy przy tobie cały czas.
Westchnęłam z rezygnacją, nigdy jakoś nie lubiłam towarzystwa ludzi. Każdy wydawał się być tak samo zimny. Ale tutaj jest inaczej.
- Pozwól, że zacznę opowiadać. Widać, że jesteś zbyt zmęczona, żeby się odzywać. - zachichotała, a wraz z nią reszta. - Prawdopodobnie niedawno przechodziłaś przez ceremonię wyłączenia uczuć, ale nie poddałaś się serum. Tym samym podważyłaś istotę programu i rozwścieczyłaś obecnie urzędujące władze. Sądząc po tym - wskazała na jakąś papierową bransoletkę na moim lewym nadgarstku. - zostałaś oznaczona jako osoba wyjątkowo uparta i silna, gotowa do wojskowych szkoleń. Podano ci silny środek usypiający i przywieziono tutaj.
CZYTASZ
Anormal
Science FictionŚwiat po wojnie nuklearnej. Nikt już nie jest niepoprawny politycznie. Nie ma rasizmu. Nie ma nienawiści [tak mówią]. Nie ma UCZUĆ. W strachu przed wybuchem kolejnych wojen władze miasta Seattle, ledwo odbudowanego na szczątkach przodków, wraz z nau...