Rozdział 5

205 48 5
                                    

Wszystko przed moimi oczami wiruje. Byłam prawie pewna, że tym razem stało mi się coś poważniejszego, niż kilka siniaków, które zostałyby ze mną przez dwa tygodnie. Zostać kopniętą w czaszkę dwa razy przez silnych mężczyzn, zaledwie w ciągu trzech dni, to chyba zdecydowanie za dużo. Wyciągnęłam rękę za głowę i wymacałam ścianę, spuściłam też z łóżka bezwiednie zwisającą nogę, by mogła dotknąć podłogi. Miałam nadzieję, że to w jakimś stopniu pomoże mi uspokoić to, co działo się w mojej głowie.

- Jak się czujesz, Estime? - usłyszałam miły, znajomy dziewczęcy głosik, tuż przy moim łóżku. Można było się spodziewać, że Joelle będzie przy mnie czuwała jak matka przy swoim dziecku, w końcu była moją osobistą obrończynią. I jedyną koleżanką.

- Jak worek gnoju - wyznałam i skrzywiłam się. Ból odbijał się echem z jednego końca głowy do drugiego. Miałam ochotę zwymiotować na szpitalną pościel.

Joelle zachichotała cicho i wtuliła swoją różową twarz w puchową kufajkę.

- Jesteś taka zabawna - przyznała. - Jeśli może cie cokolwiek pocieszyć, to Achille obiecał, że zadba, aby Moise jeszcze dzisiaj został ukarany.

Jęknęłam. Wcale nie chciałam, żeby był karany. Widziałam jaka rozpacz nim kierowała. To mogło się zdarzyć każdemu z nas. Także mnie. Nie radziłam sobie w choćby najmniejszym stopniu.

- Już Thibaut wydał enuncjację o jego winie, więc wszystko załatwione.

- Nie chcę, żeby go karał.

- Nie masz tu kochana niestety nic do gadania - wzruszyła ramionami. - Achille zrobi i tak co będzie chciał. A takie zachowanie jak tego chłopaka nie toleruje na swoich zajęciach.

Kiedy opowiadała o Achillesie, świeciły jej się oczy. Mogłam się łatwo domyślić, że pomiędzy tą dwójką jest coś szczególnego.

- Lekarze mówili, że szybko się z tego wyliżesz. Jesteś silną dziewczyną, dasz sobie radę ze wszystkim.

- Dziękuję.

- Właściwie to słowa lekarza - wyjaśniła z anielskim uśmiechem. - ale ja uważam tak samo. Podali ci bardzo silne leki, przygotowane specjalnie dla wojskowych. Czuj się wyjątkowa. Do końca dnia jeszcze będziesz stała na nogach.

Chwile patrzyłyśmy na siebie z Joelle aż ona ujęła jedną z moich dłoni. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do tego typu uprzejmości.

- Jak chcesz, przyniosę ci blond pukiel z głowy Moise, po tym, jak zrobią z nim porządek na apelu - zaproponowała całkiem poważnie. - Tak robią łowcy głów.

- Joelle, przecież to obrzydliwe.

Blondynka zaśmiała się nerwowo, jakby nie takiej reakcji się spodziewała i pokręciła głową.

- Tylko żartuję. Nie chcę nawet patrzeć, jak będą robić mu krzywdę. Jesteśmy jednak wszyscy do tego zmuszeni. Nie pojawienie się na apelu równa się zdradzie.

Spojrzałam na nią przestraszona.

- Spokojnie, tobie nic nie grozi. I tak jesteś przywiązana do łóżka, nie masz wyjścia.

- Joelle?

- Tak?

- Nie mogłabym iść raczej do lewego sektora? - spytałam i pokazałam na swoje obolałe ciało. - Spójrz tylko na mnie. Nie nadaję się do wojska.

Joelle wywróciła oczami.

- Przykro mi. Raz przydzielona musisz wytrwać w swojej roli. Władze stwierdziły, że idealnie będziesz się nadawać do wojska i tak ma być. Niektórzy nawet umierali z wycieńczenia, a musieli zostać na swoim stanowisku.

AnormalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz