- Wszyscy Anormale proszeni są na zajęcia wojskowe.
Mordercy.
- Wszyscy Anormale proszeni są na zajęcia wojskowe.
Mordercy, zabili go.
Wezwanie powtarzało się, za każdym razem zmieniając natężenie dźwięku. W ostatnim stadium prawie można było czuć jak informacja wdziera się do naszego mózgu, powodując stałe zmiany. Stało się coś nieprawdopodobnego. Przynajmniej dla mnie było to nieprawdopodobne.
Mimo tego, że wybaczyłam chłopakowi, który wyrządził mi krzywdę na poprzednich zajęciach, wojskowi postanowili go stracić, jakby jego życie nic nie znaczyło. Nie rozumiałam w co wszyscy tutaj pogrywają. Czy ja też w najbliższej przyszłości mogę zostać stracona, bo nie wywiążę się z jakiś obowiązków, o których nie będę miała pojęcia?
Wszyscy biegli w zupełnie przeciwnym kierunku do mojego. Szłam jak jakiś cyborg w stronę pomieszczenia z uraniami dla wszystkich anormali. Dalej byłam w szpitalnej piżamie, a to na pewno nie jest wymagany uniform na wojskowe lekcje.
- Wszyscy Anormale proszeni są na zajęcia wojskowe.
To musi być coś poważnego, skoro dalej sobie nie odpuścili wzywania nas. Nie chciałam teraz o tym myśleć. Jedyne co się dla mnie teraz liczyło, ograniczało się do zakrycia gołych pośladków przez jakieś wygodne spodnie.
Nie wyobrażałam sobie spojrzenia w twarz tym mordercom, którzy na moich oczach podcięli gardło niewinnemu chłopakowi. Ta scena cały czas krążyła mi w myślach i wywoływała niemałe nudności.
Długo szłam zanim natrafiłam na właściwe pomieszczenie. Mam nadzieje, że już niedługo połapie się w tym wszystkim i będę trafiała bez problemu. Pomieszczenie z ubraniami znajdowało się wystarczająco daleko, aby alarm przeszywający myśli chociaż trochę ucichł. Dotykał jeszcze moje uszy, ale nie był aż tak denerwujący jak wcześniej.
Drzwi były uchylone, jednak w środku nie paliło się żadne światło. Postanowiłam, że wpadnę tam tylko na chwilę i wybiorę pierwszą lepszą rzecz, która wpadnie mi w ręce. Byłam już wystarczająco spóźniona, cała się trzęsłam ze strachu, że po tym wszystkim czeka mnie kara. Jak się spodziewałam, zgodnie z moim szczęściem, najbliżej mnie znajdowały się same męskie ubrania i to w takich rozmiarach, w których na pewno bym pływała. Westchnęłam zrezygnowana i weszłam w głąb pomieszczenia, tym razem bardziej szczegółowo oglądając każdą rzecz.
- Nie słyszałaś alarmu?
Krew odpłynęła mi z całego ciała do policzków. Było ciemno, ale ja wiedziałam do kogo należy ten głos. Ton jak zwykle był zimny, teraz przebił sam siebie, osiągnął najwyższy stopień swoich możliwości. Powoli obróciłam się do miejsca, z którego pochodził i ze zwężonymi powiekami postarałam się go odszukać.
- To samo pytanie można skierować do ciebie - odgryzłam się.
Zdenerwowany śmiech rozniósł się echem po dużym pomieszczeniu.
- Jestem cały zapaskudzony krwią tego śmiecia, nie mógłbym się tak pokazać na zajęciach - tłumaczył się.
- Nie mów tak o nim.
Achilles znowu się zaśmiał, tym razem był bardziej pewny siebie, wyszedł do światła z uchylonych drzwi.
- Estime, nie znałaś go, zrobił wiele złego, nie tylko to, co tobie na dzisiejszych zajęciach. Już każdy miał go dość. Szczerze.
- Wątpię, że to było coś tak złego, żeby go zabić.
Mężczyzna uśmiechnął się i pokręcił głową.

CZYTASZ
Anormal
Science FictionŚwiat po wojnie nuklearnej. Nikt już nie jest niepoprawny politycznie. Nie ma rasizmu. Nie ma nienawiści [tak mówią]. Nie ma UCZUĆ. W strachu przed wybuchem kolejnych wojen władze miasta Seattle, ledwo odbudowanego na szczątkach przodków, wraz z nau...