Razem z niewielką garstką ludzi, która odważyła się przyjść dzisiaj na śniadanie, zasiadaliśmy skupieni pod ścianą, obserwowani z każdych stron przez wojskowych i strażników. Ci dziwaczni ludzie o pustych, czarnych oczach, przechodzili obok nas, za każdym razem uśmiechając się i poklepując pochwę, w której trzymali pistolet. Westchnęłam, lekko rozdrażniona całą sytuacją. Myśleli, że są bardzo zabawni, jeżeli mogą znęcać się nad słabszymi od siebie.
Ręce Joelle odnalazły moje dłonie splecione na stole. Dziewczyna miała nabitego wielkiego guza na głowie zachodzącego purpurą, ale poza tym nic więcej jej się nie stało. Mało mówiła od wczorajszego powstania. Kiedy zadawałam jej pytania, odpowiadała lakonicznie albo wcale. W końcu zrezygnowana przestałam i zajęłam się czymś innym.
Długo nie mogłam dzisiaj spać, rozpraszały mnie jęki rannych anormali, którzy leżeli w naszej sypialni. Nie dostali zgody od Thibauta na skorzystanie ze szpitala, dlatego musieli konać, owinięci jedynie w prześcieradło. Ktoś z nimi został, by dotrzymywać im towarzystwa i opiekować się nimi, lecz ta pomoc na dużo się raczej nie zda.
- Będziemy tak tu siedzieć, czy w końcu ktoś ruszy się po śniadanie? - spytała sfrustrowana Joelle, nie spuszczając wzroku z naszych dłoni.
Pozostali popatrzyli po sobie, później próbowali napotkać spojrzenie blondynki. Ona jednak nie dawała za wygraną, przymknęła swoje powieki i oddychała ciężko.
- Mogę pójść po śniadanie, jeśli chcecie - zaproponowałam i nadałam swojemu głosowi w miarę spokojnego brzmienia.
Darius popatrzył z zasępioną miną na mnie i westchnął z zażenowaniem.
- No co? Wszyscy musimy coś zjeść, jestem pewna, że dzisiaj każdemu z nas dadzą wielki wycisk. Radzę wam przystać na moją propozycję.
- Dobrze, Estime. Chętnie przekąszę ciepłą jajecznicę - rzekł z tęsknym tonem.
Zachichotałam cicho i wstałam od stołu. Sądząc po tym co mówił mi Achilles, ze strony strażników, jak i ze strony wojskowych, nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo, więc nie miałam co się obawiać podejścia do szwedzkiego stołu.
Gdy tylko ruszyłam się z miejsca, wszyscy strażnicy wyprostowali się w kręgosłupie, jakbym stanowiła dla nich jakieś zagrożenie, którego się obawiali. Zignorowałam ich i ruszyłam przed siebie, nie rozglądając się na boki. Gdy dotarłam tylko do szwedzkiego stołu, zaczęłam nakładać co popadnie, spodziewałam się, że wszyscy z anormali byli wygłodniali jak wilki. Szczególnie Darius, który jadł za dwóch.
- Masz zamiar tyle zjeść?
Na dźwięk tego zimnego głosu zadrżała mi ręka, że o mało nie wypuściłam jajecznicy Dariusa na podłogę. Nie byłby tym faktem zadowolony.
- To dla wszystkich anormali z mojego stolika - wytłumaczyłam się i z nieśmiałością odgarnęłam opadające białe pukle włosów za ucho.
Twarz Achillesa rozpromieniała. Zniknęły te cienie spod jego oczu, wyglądał na całkiem wypoczętego w porównaniu do wczoraj. Miał na sobie świeży, czarny wojskowy mundur, czyste włosy związał w koński ogon z tyłu głowy. Czekoladowe tęczówki oczu przyglądały się mi, jakby chciały wyczytać coś ze mnie, jak z ulubionej książki.
Chwyciłam mocniej tacę z jedzeniem i odwróciłam się w stronę naszego stolika. Achilles zatrzymał mnie jednak, zaciskając jedną z chłodnych dłoni na moim nadgarstku. Poczułam jak prąd roznosi się po moim ramieniu.

CZYTASZ
Anormal
Science-FictionŚwiat po wojnie nuklearnej. Nikt już nie jest niepoprawny politycznie. Nie ma rasizmu. Nie ma nienawiści [tak mówią]. Nie ma UCZUĆ. W strachu przed wybuchem kolejnych wojen władze miasta Seattle, ledwo odbudowanego na szczątkach przodków, wraz z nau...