rozdział 7

51 4 0
                                    

Kolejnego poranka niechętnie zeszłam na śniadanie. Aleks I Logan zajmowali już swoje miejsca. W milczeniu Zajęłam swoje i napełniłam kubek kawą.

- widzę kłopoty w raju. Zaśmiał się Logan mierząc nas wzrokiem. Wymieniliśmy się spojrzeniami z Aleksem.

-chociaż muszę pogratulować ładną scenkę wczoraj odstawiłaś z Natanem. Wszyscy gadali tylko o tym. W sumie pasujecie do siebie- chłopak spojrzał na ojca-oboje się oszukujecie.

- dość! - Aleks przestał jeść i uniósł głos.

- taka prawda. Logan wzruszył ramionami i wstał od stołu i wyszedł.

Aleks przetarł twarz dłońmi I głośno westchnął. Dalej milczałam wpatrując się w kubek.

- widzisz za jakiego mnie teraz mają po twoich wybrykach. Wycedził przez zęby

- To była tylko zwykła rozmowa nic więcej. Wypowiadam wkoncu

- zwykła rozmowa z gościem z, którym mam wejść w interesy, który jawnie przy wszystkich ślini się na widok mojej żony! Jego mięśnie się spinają chce coś dodać jednak zatrzymuje go dźwięk wiadomości, którą odrazu odczytuje jakby jej wyczekiwał.

- dokończymy tą rozmowę później. Muszę wyjść. Wstaje I nim coś odpowiadam znika za drzwiami. Świetnie kolejny miły poranek

Wieczorem Lio oznajmił mi, że mój mąż oczekuje mnie w swojej sypialni. Posłusznie ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam ogromne drzwi wsuwając się do środka.

Aleks siedział w fotelu popijając swój ulubiony alkohol. Miał na sobie tylko czarne spodnie dresowe. Palący się kominek delikatnie oświetlał ciemne pomieszczenie. Mogłam dokładnie przyjrzeć się umięśnionej sylwetce mojego męża.

- chciałeś mnie widzieć. Odparłam gdy poczułam jego wzrok na sobie, który sprawiał że moje policzki zaczynały się czerwienić, a skóra parzyła.

- od dzisiaj śpisz tutaj. Wychrypiał i opróżnił szklankę.

- ale... jak to ? Przecież podkreślałeś, że śpisz sam. Spojrzałam w jego oczy . Były ciemne jakby pozbawione duszy.

- wolę mieć Cię na oku. Oznajmił i odłożył szklankę. - jutro twoje rzeczy zostaną przeniesione tutaj.

Moja resztka prywatności właśnie została mi odebrana. Lubiłam sypiać sama. W pewien sposób czułam się bezpieczniej mając swój pokój. A teraz będę musiała przebywać z nim nawet gdy nie będę miała na to jakiejkolwiek ochoty.

Szatyn zbliżył się I uniósł delikatnie mój podbródek.

- Elizabeth nie uważasz, że ostatnio zaniedbujesz swoje obowiązki wobec swojego męża. Jego usta ułożyły się w szyderczy uśmiech.

- przepraszam. Wyszeptałam

- nie przepraszaj. Tylko naprawmy to. Wychrypiał, jego usta zaczęły otaczać moje. Delektował się każdym pocałunkiem.
Jego dłonie sunęły po moim ciele pozbywając się wszystkich ubrań.
Odsunął się delikatnie I swoim wzrokiem dokładnie badał moje nagie ciało. Czułam jak moje policzki przybierają różową barwę.

- połóż się. Jego słowa brzmiały jak rozkaz. Posłusznie wykonałam polecenie nie chcąc pogarszać mojej sytuacji. Szatyn delikatnie rozsunął moje nogi i uklęk tuż przedemną. Jego wilgotne gorące usta zaczęły składać pocałunki na moich łydka, udach aż dotarł do mojej kobiecości. Delikatnie zaczął ssać moją łechtaczkę. Jego bliskość paliła moje ciało. Budziło się we mnie nieopisane pożądanie. Od czasu do czasu przygryzał moje czułe miejsce. Jego usta zeszty niżej zaczął zatapiać swój język w moim wnętrzu. Kciukiem zataczał kółka na mojej łechtaczce. Każdy jego ruchy sprawiał mi nieziemską przyjemność. Nie potrafiłam opanować ciała, które falowało z każdym jego ruchem. Mężczyzna kontynuował swoje pieszczoty jeszcze dłuższą chwilę. Gdy byłam już bliska spełnienia wstał.

Rok gangstera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz