꧁༺ 𝓓𝔀𝓪𝓷𝓪ś𝓬𝓲𝓮 ༻꧂

711 61 7
                                    


Mocne szarpnięcie do tyłu sprawiło, że blondyn instynktownie zamknął oczy nie chcąc być świadkiem wydarzeń które nastąpiły dosłownie chwilę później

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mocne szarpnięcie do tyłu sprawiło, że blondyn instynktownie zamknął oczy nie chcąc być świadkiem wydarzeń które nastąpiły dosłownie chwilę później. Ktoś krzyknął, ktoś zaczął biec, ktoś inny wymierzył z broni i oddał strzał. Omega miał wrażenie, że to był jeden wystrzał ale nie był tego pewien, krew szumiała mu w uszach, oddech był nerówny, powieki mocno zaciśnięte, dłonie drżały i pociły się niesamowicie. Cała akacja działa się dla Katsukiego jak w zwolnionym tempie, nie wiedział ile tak siedział na zimnej posadzce i dopiero głos Hitoshiego wyrwał go z tego dziwnego letargu. Uchylił niepewnie jedną powiekę.

-Deku! Nic ci nie jest?!- zdezorientowany głos fioletowowłosego rozniósł się po zaskakująco cichym pomieszczeniu.

-Spokojnie...wszystko...jest...dobrze.- słychać było w głosie Alfy, że stara się z całych sił tłumić ból.- Kacchan...co z nim?

On się o niego martwił? Ale jak to? Przecież Omega była dla niego tylko zabawką, nic nie znaczącą rzeczą, więc dlaczego zadał to pytanie? Po co to mówił? Czy zdawał sobie sprawę jakie spustoszenie teraz wywołał w głowie tego młodego, doświadczonego przez życie chłopaka?

- N-nic mi nie jest...- wydukał szerzej otwierając oczy i to co zobaczył zszokowało go na tyle, że nie mógł złapać porządnie powietrza w swoje płuca.

Zielonowłosy leżał na ziemi dosłownie metr może dwa od niego a wokół jego ciała powoli powiększała się czerwona kałuża. Na drżących nogach dosłownie czołgając się po posadzce Omedze udało się podejść do mężczyzny, obraz mu się rozmazywał przez zbyt dużą ilość nagromadzonych w oczach łez. Mógł nienawidzić tego Alfy w końcu zniewolił go, zgwałcił, zniszczył ale tym jednym gestem zmazał większość swoich win. Bakugou nie zapomni co ten mu zrobił ale może powoli zacznie mu wybaczać. Nie chciał by Midoriya umarł a zwłaszcza na jego oczach i nie z jego powodu.

- I-Izuku?- pociągnął nosem starając się powstrzymać kolejną falę łez ale w tym stanie było to cholernie trudne.

- Kacchan... nie płacz.- uśmiech na twarzy Alfy był nie do zniesienia, czemu ten idiota się uśmiecha? Został postrzelony, Bakugou nie widział jak poważnie a jak może za chwilę umrzeć? Też się będzie tak głupio szczerzyć?

- O czym ty mówisz? To moja wina!- krzyknął opierając głowę o podłogę i uderzając pięściami o marmur.- To wszystko moja wina!

- Nie gadaj głupot...

Izuku wyciągnął rękę w kierunku blond włosów ale ktoś beszczelnie przerwał mu taką piękną chwilę.

- I masz kurwa rację! To wszystko twoja wina ty głupia dziwko!- Katsuki odwrócił głowę w stronę właściciela podniesionego głosu. Pod ścianą siedział Todoroki z wściekłą miną trzymał się za prawy bok, mocno dociskając do niego dłonie, gdyby wzrok mógł zabijać Omega już dawno leżałbym martwy.- Ty kurwo! Oberwałem przez ciebie!

Omega Szefa [DekuxBaku] ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz