Pov Tony
Obudziłem się o 16.00. W Pensylwanii była teraz około 10.00 więc postanowiłem zadzwonić do Aarona. Odebrał po 2 sygnałach.
-Halo?- usłyszałem jego głos
-Hej- powiedziałem do słuchawki.
-Hejcia. Co tam Tony?- zapytał.
Opowiedziałem mu całą historę.
-Dobra ale ani słowa Charliemu bo chcę zobaczyć jego reakcję- dodałem na koniec.
-Przykro mi ziom. Dobra nic nie powiem temu debilowi- choć nie widziałem to wiedziałem, że uśmiechnął się w szatański sposób. Uwielbiał męczyć Charliego.
-Dobra ja kończę papatki-odparłem i nie dając mu odpowiedzieć rozłączyłem się.
{Time skip: dzień lotu}
Obudziłem się rano. Wziąłem moje walizki po czym zszedłem na dół. Była tam już pani Agata. Po zapakowaniu walizek do samochodu który stał przed domem pojechaliśmy na lotnisko. Przeszedłem przez odprawę i już po chwili byłem na pokładzie. Większość lotu spędziłem na czytaniu lub słuchaniu muzyki. I nim się obejrzałem wysiadałem z pokładu samolotu. Po wyjściu sprawdziłem telefon. Było tam mnóstwo powiadomień. Jedno z nich przykuło moją uwagę. Dokładniej była to wiadomość od nieznanego numeru. Jej treść brzmiała tak: Czekam na hali przylotów obok apteki ~ William. Nie zdziwił mnie brak żadnego ,,hej'' ani ,,jak się czujesz''. Ja sam nie używam takich zwrotów. Odebrałem moje walizki i już po chwili szukałem znaku apteki. Znalazłem go, lecz przez moją nie uwagę na kogoś wpadłem. Chciałem spojrzeć na jego twarz lecz przed sobą dojrzałem tylko klatkę piersiową jakiegoś mężczyzny odzianą w koszulkę z dekoltem w serek. Odsunąłem się o krok po czym zadarłem głowę do góry by na niego spojrzeć. Miał blond włosy i błękitne przyjazne oczy.
-Cześć Tony- powiedział nieznajomy.
-Kim jesteś i skąd znasz moje imię?- zapytałem na jednym wdechu.
-Jestem Will- odparł i wtedy zdałem sobie sprawę, że to właśnie mój brat który na mnie czekał.
- Cześć Will- uśmiechnąłem się lekko. On odwzajemnił go. Zobaczyłem,że jego wzrok powędrował na moje walizki i ramiączko plecaka.
-Daj poniosę twoje walizki- poprosił.
-Nie, sam potrafię ponieść swoje rzeczy-mówiłem mocniej chwytając rączkę walizki do której przypięta jest torba.
Will bardzo się upierał więc w końcu ustąpiłem.
Idąc do samochodu zastanawiałem się, jak będzie wyglądać teraz moje życie. Doszliśmy do jakiegoś drogiego chyba Jepa. Nie znam się ale wiedziałem że jest drogi. William spakował moje walizki do bagażnika po czym usiadł za kierownicą.-Czym się interesujesz Tony?- zapytał po paru minutach ciszy.
-Ummmmm... graniem w gry komputerowe, strzelaniem z pistoletu, samoobroną szczególnie boksem, rysowaniem, czytaniem, kaligrafią czyli robieniem notatek itp., baletem, jazdą na łyżwach figurowo, deskorolce, rolkach i wrotach- oznajmiłem szybko.
-Wow to dużo rzeczy. Nie spodziewałem się, ale super, że masz tak różnorodne pasje- powiedział.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Całą podróż wpatrywałem się w okno. Po jakiejś godzinie może półtorej dojechaliśmy do ,,domu". Choć domem to nie można tego nazwać. To pieprzona willa.
Hejka misie. Wstawiam ten rozdział na szybko przed szkołą, lecz mam nadzieję, że wam się spodoba.
PS sory ale ciężko się na telefonie pisze więc taki krótki.Ocena-------------->
Błędy-------------->
CZYTASZ
Najmłodszy ~ Anthony Monet
FanfictionCo gdyby Halilie była bliźniaczką Dylana, a Tony byłby najmłodszy. Anthony w wypadku samochodowym traci mamę i dziadka. Dowiaduje się, że ma 4 starszych braci oraz jedną siostrę. Jak potoczy się jego historia? Tego dowiesz się czytając tę książkę.