Pierwszy dzień szkoły V2

878 24 17
                                    

-Pamiętacie moją teorię?- odparł a mi wszytko się przypomniało.

-O ja pierdolę. Wtedy co lekko nachlany powiedziałeś, że rodzeństwo Monet to moja rodzina?- spytałem.

-Tak. Założyliśmy się, że jeżeli to prawda dajecie mi po 10 dolarów- odparł.

-Dobra tylko ja po plan itp. do sekretariatu muszę iść.

Po chwili już wychodziliśmy od sekretarki.

-Dobra choćcie pod salę- zagaił Aaron.

Gdy tak szliśmy wiedziałem, że ludzie się na mnie gapią. W sumie miałem w to wywalone. Z chłopakami gadaliśmy co nas ominęło w czasie rozłąki. Tak rozmawiając doszliśmy pod klasę.

-Dobra dawajcie siadamy na ziemi pospolitusy- mówiłem do nich.

-Dobra dawać moje pieniądze- upomniał się Charlie.

-Ehhh... a już myślałem, że zapomniałeś- odparł Aaron a ja jedynie westchnąłem.

Po rozliczeniu się z Valentie akurat zadzwonił dzwonek. Pierwszą mieliśmy z tego co pamiętam chemię. Całe szczęście, że jestem jebaną notatkarą i umiem dość dobrze te tematy. Wszedliśmy do sali. Były tam ławki trzy osobowe więc usiedliśmy z chłopakami w ostatniej w rzędzie przy oknie. Lekcja minęła nam szybko tak jak dwie kolejne. I tak nastała przerwa obiadowa. Z Aaronem i Charliem weszliśmy do pomieszczenia. Nagle wszystko ucichło, no może oprócz stołu monetów, i ludzie gapili się na mnie. Miałem ich głęboko w dupie. Chłopacy zaprowadzili mnie do ich stolika. Nikt tam nie siedział. Nie wiedziałem dlaczego. Ja nie byłem głodny więc nic nie jadłem. Chłopacy wzięli mi frytki i kazali jeść. Gdy byłem w trakcie jedzenia ktoś do nas potrzedł.

-Hej jestem Marshall- przedstawił się typo.

-Ta siema, Tony- bruknąłem obojętnie i jadłem dalej.

Nagle ni z tąd ni z wąd przyszedł Dylan. Zaszedł Marshalla i powiedział.

-Nie chciał byś z nami usiąść?

-Nie, on ma już miejsce. Siadaj Marshall- odparłem za Marshalla, który widać było, że był zestresowany.- A teraz sio a nie napastujesz bezbronnego nastolatka.

Dylan obrzucił mnie nie za przyjemnym spojrzeniem po czym odszedł. Już wiedziałem, że będę miał pogadankę w bibliotece. Wyrzuciliśmy z chłopakami jedzenie, które nam zostało i poszliśmy na palarnię. Ten typo poszedł do jakiś swoich przyjaciół. Gdy doszliśmy wyjąłem e-peta i zaciągnąłem się. Chłopacy spojrzeli na niego i po chwili już nie miałem go w ręce. Oczywiście musieli sprawdzić wszystko bo oni w Polsce nigdy nie palili. Zabrałem im go i znów się zaciągnąłem poczółem błogi spokój. Nie trwał on niestety długo, gdyż Shane, Dylan i Hailie przyszli tu z kolegami. Ten pierwszy zauwałył mnie. Pokazałem mu by był cicho. W odpowiedzi mrugnął do mnie i pokazał bym zwiewał. Ja niestety lub stety tego nie zrobiłem. Chciałem zobaczyć reakcję Dylanusa i Hailie. Dziewczyna spojrzała na mnie, lecz nic nie powiedziała. Po jakiś 2 minutach Dyluś mnie zauważył.

-CO TY ODPIERDALASZ MAŁY CHŁOPCZYKU?!!?!- darł się na mnie.

-Palę a teraz idę na lekcje- powiedziałem po czym się zmyłem.

Do końca dnia nie widziałem Dylanozaura. Bałem się trochę z nim wracać. Znając życie będę miał u niego przejebane. Niestety musiałem pożegnać się z Aaronem i Charliem. Po chwili już szedłem w stronę auta. Satał tam Dyluś i jego koledzy. Chciałem obok nich przejść ale oni musieli się odezwać.

-Uuuuu ładny nawet- powiedział jeden.

-Spieprzaj- odparłem.

-I pyskaty. Lubię takich- pokazałem mu facka po czym wsiadłem do auta. Widziałem jak Dylan opierdziela swoich kolegów po czym wsiada do auta. Na początku nie odzywa się, lecz po 3 miutach nie wytrzymuje.

-Co ty odpierdalasz?- ponowił pytanie zadanie dziś w palarni.

-Nic.

-Nie chcesz gadać to nie. Będziesz miał pogadankę z Vince- na tym skończyła się nasza rozmowa.

Hejka misie. Jak zwykle mam nadzieję, że wam się podoba.

PS możecie pisać pomysły na kolejne rozdziały.

Ocena-------------->

Błędy--------------->

Pomysły----------->

Najmłodszy ~ Anthony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz