Rozdział 1

812 19 44
                                    

Panno Monet, czy jest pani w domu?
___________________________________
OD AUTORKI:
Gdy Hailie będzie się porozumiewać innym językiem będę to oznaczać w ten sposób: ^kupa^
Hailie

-Tak jestem - powiedziałam niepewnie - Kim pani jest?- dodałam po chwili

-Jestem Kunegunda z opieki społecznej. Mogłabym wejść?- spytała.

-Oczywiście - odparłam. Otworzyłam drzwi i ujrzałam piękną, na oko 30 letnią blondynkę z zielonymi oczami. Ubrana była w ciemne jeansy i śliczny sweterek. Za nią stało dwóch policjantów.

- Co państwo tutaj sprowadza? - spytałam.

- Niestety twoja mama i babcia zginęły w wypadku. Potrącił je pijany kierowca w bmw. Przykro nam - oznajmiła Kunegunda.

W moich oczach momentalnie stanęły łzy. Nogi były jak z waty. Kunegunda coś do mnie mówiła ale nic nie słyszałam. W pewnej chwili upadłam. Pamiętam tylko, że któryś z policjantów mnie złapał i położył na kanapę.

Obudził mnie jasny blask za oknem. Ile ja spałam? Postanowiłam wstać z kanapy. To był błąd. Momentalnie upadłam na nią spowrotem. Zauważyła to Kunegunda.

- Hailie wszystko dobrze? Nic cię nie boli. Chcesz jakieś przeciwbólowe? - rozpytywała mnie.

- Głowa mnie boli. Może pani przynieść - odparłam.

Po sekundzie zjawiła się Kunegunda i mi podała leki. Musiałam zadać jej ważne pytanie;

- Co teraz ze mną będzie? Trafię do domu dziecka?

- Nie kochanie, opieke nad tobą przejął twój starszy brat Vincent Monet. - powiedziała swoim slodkim głosikiem.

- Ale ja nie mam brata. Od urodzenia jestem jedynaczką - wymamrotałam.

- Masz i to nawet pięciu. O 12 masz wylot do Pensylwanii, gdyż tam mieszkają. Odprowadze cię na lotnisko. Pójdź się teraz spakować

Pokiwałam głową i wolnym krokiem ruszyłam do pokoju. Wyjęłam kilka walizek i zaczęłam sie pakować. Ciężko było spakować całe swoje szesnastoletnie życie do kilku walizek.

Gdy skończyłam się pakować, podeszłam do Kunegundy. Patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Ja odpowiedziałam jej moim lodowatym spojrzeniem, które aż krzyczało Co się tak gapisz? Jak ty byś spakowała cale swoje życie do kilku walizek?. Odrazu odwróciła wzrok. Kochałam używać sztuczek psychologicznych w stosunku do innych ludzi. Kochałam ich zakłopotanie gdy patrzyłam się na nich swymi oczyma.

Następnie w ciszy odwiozła mnie na lotnisko. Jedyne co się od niej dowiedziałam to wiek moich braci. Mój opiekun prawny Vincent ma 28 lat, po nim jest Will, który ma ich 24. Następnie jest Dylan, który liczy ich 17 a bliźniacy Shane i Tony są w moim wieku, czyli mają 16. Całe życie byłam jedynaczką, która wychowała się z samymi kobietami. Teraz moje życie miało się zmienić o 180 stopni.

Szczerze? Nie martwiłam się o dobre relacje z moim rodzeństwem. Wszyscy mnie zawsze lubili. Oczywiście nie zamierzam się teraz chwalić ale przez całe życie wszyscy sie wokół mnie kręcili i nikt nawet nie próbowal mnie wyzywać czy coś. Jednak dobrze czuje sie jako samotnik. Lubie spędzać czas sama ze sobą i szanuje swoje towarzystwo a dla mnie jest to ważna rzecz, którą również podziwiam u innych ludzi.

Gdy dojechaliśmy na lotnisko, Kunegunda szybko mnie pożegnała i życzyła szczęścia. Wydaję mi się, że trochę ja wystraszyłam. No cóż, taki jest mój urok. Przeszłam przez odprawę i inne gówna a następnie czekałam na samolot. Postanowiłam sobie trochę porysować. Założyłam słuchawki i rozpoczęłam pracę. Rysowanie w pewnym sensie mnie relaksuje. Wtedy odcinam się od świata i mogę wyrażać swoje emocje na kartce.

Rodzina Monet || PolkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz