Rozdział 7

660 21 19
                                    

W tej chwili naprawdę czułam, że jest to moja rodzinka a przede wszystkim czułam się jak Monet.
_______________________________________

Hailie

Przez cały tydzień w zasadzie nic ciekawego się nie działo. Jeździłam dużo do Prince'a. Coraz lepiej się zgrywaliśmy co skutkowało bardziej efektowną pracą. Na łyżwy jeździłam 3 razy w tygodniu. Przygotowywalam sie na następne zawody, które odbędą się za miesiąc. Na motorze jeździłam, żeby oczyścić sobie głowę. Zazwyczaj któryś z chłopców jeździł ze mną.i robiłam duzo innych rzeczy. Udało mi się namalować jeden obraz, który dam na któregoś z chłopaków urodziny. Bardzo mi się podobał. Przedstawiał krajobraz górski. Przez ten tydzień również zbliżyłam się bardziej do chłopaków. Robiliśmy dużo wspólnych przejażdżek, graliśmy w strzelanki i oglądaliśmy filmy i seriale. Kilka razy w tygodniu robimy wieczory filmowe na których oglądamy sobje razem. I Shane zawsze zaopatrza nas w dobre jedzonko.

Zauważyłam, że odkąd mieszkam z braćmi i jestem z nimi kojarzona to przybyło mi flw na ig. Wsesie przed przyjazdem do nich też byłam bardzo znana w Europie poprzez moje zainteresowania itd. Ale to nieważne

Dzień przed pójściem do szkoły, Eugenie przyniosła mi mundurek. Składał się on z spódniczki, koszuli, marynarki i krawata, byl w odcieniach bordu. Spodobal mi się. Następnie poszłam zjeść kolację i na wieczór filmowy. Wszyscy klapnelismy na kanapę i wciągnęliśmy się w akcję serialu. Musiałam zasnąć wśród akompaniametu dźwięku serialu i głośnego chrupania Shane'a.

Następnego dnia obudziłam się o 5:10. Przebrałam się w strój na siłownie i ruszyłam do niej. Trochę poćwiczyłam, wzięłam prysznic, przebrałam się w mundurek, umalowałam się i poszłam do kuchni na śniadanie. W kuchni zastałam tylko uśmiechniętego Willa, który na przywitanie mnie przytulił i zrobił kawę. Na śniadanie zjadłam dwa tosty. Trochę pogadałam z Willem a bardziej on wypytywał o moje samopoczucie. Po chwili przyszla święta trójca i również zjedli śniadanie. Do szkoły miałam jechać z Shane'm. Gdy zjadł śniadanie kazał mi iść do jego samochodu. Tak też zrobiłam. Po chwili przyszedł i ruszyliśmy do szkoły.

W drodze Shane opowiadał mi jak to jest u nich w szkole, gdzie jest sekretariat do którego i tak mnie zaprowadzi. Nie obyło by się bez śpiewania piosenek. Mamy ten ukryty talent.

Przy bramie do drzwi była budka, w której siedział jakis facio i sprawdzał legitymację uczniów. Shane podał mu swoją i odrazu też moją. Ten facio wpuścił nas do szkoły. Następnie podjechaliśmy na parking w całości praktycznie wypełniony, tylko 4 miejsca byly wolne. Na jednym z nich zaparkował Shane. Połączyłam kropki i uznałam, że bracia są dosyć popularni w tej szkole. Gdy wyszłam z samochodu, wszystkie oczy były skierowane na mnie. To potwierdziło moją tezę. Shane powiedział, że, jednak Tony zaprowadzi mnie do sekretariatu bo coś ma do załatwienia i tak się stało. Tony szybkim krokiem ruszył do wskazanego miejsca a ja bezproblemowo dostosowałam się do jego tempa. Gdy dotarliśmy, sekretarka nawet się nie spytała o moje nazwisko tylko podała mi mój plan lekcji. Nagle Tony zabrał mi go i powiedział

-Ej ty jesteś w klasie mundurowej

- Tak, a o co chodzi? - spytalam lekko niepewna jednak nie dałam tego po sobie poznać.

- My też do niej chodzimy i będziesz jedyną dziewczyną

- Ciekawe - odparłam. Następnie Tony poszedł ze mną na pierwszą lekcje a mianowicie biologię. Mega lubiłam ten przedmiot. Wszyscy się na mnie gapili. Nie przeszkadzało mi to i zlewałam ich. Gdy doszliśmy pod klasę, Shane byl zaskoczony moją obecnością i powiedział mi to samo co Tony. Po chwili wybrzmiał dzwonek i weszliśmy do klasy. Shane powiedział, żebym z nim usiadła.Nauczycielka nie kazała mi się przedstawić i te inne, dlatego pomyślałam że na lekcji wychowawczej będę musiała to zrobić. Po chwili odezwała się nauczycielka

- Piszemy kartkówkę z 3 ostatnich tematów

- Joder - syknął Shane. Byłam z niego zadowolona.

- Hailie Monet, jako iż jesteś nowa nie musisz pisać - po tym co powiedziała wszyscy się odwrócili do mnie a ja ich zmrozilam wzrokiem.

- Wolę napisać - spojrzałam jej sie prosto w oczy. Odrazu spuściła wzrok. Kiwnęła głową i zaczęła rozdawać kartkówki. Napisałam ją w 4 minuty. Bardzo łatwa była. Spojrzałam na kartkówkę Shane'a i zobaczyłam, że trudzi się nad zadaniami. Wzięłam od niego długopis i kartkówkę a następnie szybko ją uzupełniam. Patrzył na mnie z wdzięcznością. Napisałam jay w 2 minutki a następnie spojrzałam w stronę Tony'ego. Ten głąb prawie nic nie napisał a jak juz to było źle, dlatego bezszelestnie dostałam się do jego ławki, wzięłam kartkówkę mdo siebie i ją uzupełniam. Po chwili oddałam mu ją z uśmiechem na twarzy. Zgłosiliśmy się, żeby Pani zabrała od nas kartkówki. Gdy sprawdziła powiedziała:

- Hailie, Shane, Tony Monet 6

Wszyscy się na nas gapili jak na kirwa nie wiem co. Bliźniacy mieli uśmieszki na twarzy. Ja jednak zachowałam moją tradycyjną twarz i odrazu wszyscy się odwrócili. Tym rqzem uśmiechnęłam się lekko zadowolona. Do końca lekcji baba pierdoliła jakieś niepotrzebne głupoty. Po dzwonku wszyscy szybko wyszli z klasy i rozeszli się po korytarzu. Następną lekcją była historia. Nic się nie działo. Pan był miły ale strasznie nudno było. Później była lekcja wychowawcza. Nasza wychowawczyni była cudowna! Uczyła matematyki. Kazała mi się przedstawić, więc tak też zrobiłam. Gdy wymieniłam kilka z moich zainteresować, wszyscy się na mnie dziwnie gapili. Zrobiłam to co zawsze i się odwrócili. Po tej lekcji była 40 minutowa przerwa lunchowa. Zamówiłam jedzenie a następnie jak sie domyśliłam usiadłam przy stolików monetów, pomiędzy Shanem a Dylanem. Nagle poczułam lekkie szarpnięcie za włosy. Odrazu złapałam napastnika za rękę. Poczułam jak ta osoba zadrżała. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam jakąś karynolampucare. Patrzyła się na mnie z wyższością.

- Ej suko wypierdalaj z mojego miejsca - wrzasnęła. Chłopcy chcieli coś powiedzieć, jednak na znak, żeby się uciszyli podniosłam wolną rękę.

- Będę siedzieć gdzie chce - powiedziałam pewnie i zmrozilam ją moim najbardziej elsowym wzrokiem. Dawno aż takiego nie używałam ale wkurwiłam się. Ta pinda nawet nie patrzyła na mnie.

-Ale ja tu siedzę! - ponownie darła ryja jak stare prześcieradło.

- Mnie to nie obchodzi, usiądź dla swojego bezpieczeństwa na inne miejsce, najlepiej przy innym stoliku. A dla ciebie juz będzie najbardziej opłacalna opcja wyjścia stąd. - mruknelam ostro. Ona na to zrobiła zamach ręką, jednak za nim te łapsko dotknęło mój policzek to złapałam jej rękę i ścisnęłam. Wszystkim oczy wyszły z orbit. Jej też. Następnie wstałam a ona drugą ręką próbowała mnie strzelić. Pizda. Już sie nie powstrzymałam i złapałam za drugą rękę a następnie przerzuciłam ją a ona wylądowała na podłodze. Zaczęła płakać. WTF dopiero sie rozkręcałam.

- Kim ty jesteś - wrzasnęła płacząc.

- Hailie Monet - powiedziałam zimno.

Ona szybko wstała z podłogi i zaczęła uciekać jak jakas nie wiem kurwa sarna czy antylopa.
Gdy przestała zatruwać mi powietrze usiadłam i spojrzałam się na chłopaków.

- Kurwa jak ty ją porobilas kuzwa i ten wzrok nigdy takiego nir widziałem. - powiedział Dylan.

- Potwierdzam, posikalqbym się tam - powiedział Shane. Tony kiwnął potwierdzająco głową.

- Należało jej się - odparłam i zaczęłam jeść.

Reszta dnia minęła spokojnie. Wszyscy gapili sie na mnie albo ze strachem albo z podziwem.

______________________________________

Hejj!

Witam was w 7 rozdziale! Mam strasznie dużo nauki więc rozdziały pojawiają się nieregularnie. Ten należy do tych dłuższych🥰

Dajcie pomysły jakieś na kolejne rozdziały bo mózg mi sie przegrzał i nie mam pomysłlwu😭😭😭

Do zobaczenia!

1172 słowa🥰

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rodzina Monet || PolkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz