Tupot, odejście wielkiego Autobota, spowodowało, że czarnowłosa wyszła z swego ukrycia.
- No nareszcie sobie polazł. Ile tak można siedzieć w ciszy? - zbliżała się coraz to bardziej do celi fioletowej femmie.
Miała stanąć, by ujrzeć jej wzrok, gdy nagle ktoś szedł. Zaskoczona niespodziewanym przyjściem, uciekła spowrotem to autobotów, by nie dawać podejrzeń, że coś prawdopodobnie ona kombinowała . Nie wiadomo, jaką by wtedy karę wymyśliłby jej wujaszek. Ostatecznie oddaliła się do hangaru, gdzie bezpiecznie zasiadła na kanapie biorąc z plecaka butelkę wody, jakby nigdy nic się nie stało. Wzięła niewielki łyk wody, i bacznie obserwowała swe towarzystwo. Hod rod siedział nad jakąś książką, kalkulując kolejne strony. Bumblebee próbowała zagadać jakoś medytującego samuraja, a Hound po chwili wjechał. Abby wyciągnęła z swej kieszeni przenośną harmonijkę i w hangarze zaczęła grać muzyka. Echo przenosiło się poprzez zatłoczone korytarze. Dźwięk ten dotarł też do celi. Na dźwięk muzyki, femmie zbliżyla się do oddzielającej ją ściany i nasłuchiwała. Jej zdrowa noga na rytm muzyki poczęła tupać z zadowoleniem. Po momencie korytarz się wypełnił jakimś cichym, łagodnym głosikiem, który pięknie śpiewał na całego. Femmie zasiadła na ziemi i z rozmarzeniem śpiewała, jakby nie miało być jutra. Wracała do swych starych spomnieć z paru lat wcześniej. Kiedy jej rodzina żyła .....
Żołnierze, którzy tedy przechodzili zatrzymywali się na moment, by posłuchać śpiewu, lecz gdy dziewczyna poprzestała grać na harmonijce, czar jakby prysł. Femmie poraz kolejny zamilkła i poczuła jakby w swej duszy.... samotność. Spojrzała na cele, która była na przeciwko niej. Była ona pusta, tak jak inne pozostałe, tak jak i też...... ona sama. Powoli te przemyślenia powodowały u niej, że wariowała, lecz po każdym razie wracały jej zdrowe rozsądki. Zanudzał się na śmierć , by zająć swój czas, pier chodziła z jednego kąta do drugiego , faktem było, że jej cela byla dosyć mała, więc się nie nachodziła, później postanowiła się uwolnić od łańcuchów - lecz poszło to kolejnym niepowodzeniem, jakby one były specjalnie zaprogramowane by ją zniewolić ( sama zasugerowała, że nie ma farta w tym tygodniu) . Ocenianie ubioru jak i wymyślanie imion napotkanych żołnierzy, to była kolejna nudna zabawa, która poprawiła na parę minut chumor. Na sam koniec Od czasu do czasu, przysypiała, opierając się o ścianę celi. W końcu postanowiła, że zaśnie, lecz z otwartym jednym okiem . To było by dosyć nie normalne dla każdego bota czy Cona, lecz dla niej to był klasyk. Bo przecież nie wiadomo było by , kiedy ona będzie musiała się bronić, a w takim przypadku trzeba być zawsze gotowy. Po godzinie, ona jednak zasnęła z zmęczenia, jakie trapiło ja od dłuższego czasu.Abby szła za swym wujaszkiem, który niósł teczkę z dokumentami do głownej części bazy. Na twarzy mężczyzny, można było by zauważyć, że jest nieco spięty, a na twarzy nastolatki- zaciekawienie.
- Wuuuuujjjeeeeeeekkkkkkkkkk?- robiąc oczka szczeniaczka, dziewczyna patrzyła na Williama.
- no?- wyszły słowa z gardła Lenoxa, jak spalony na czarno chleb z tostera.
- Czy mogę pojechać na zakupyyyy?
- Ile?
- 600$*
- Nie
- Oj no!
- A ile kieszonkowych masz?
- Tylko, że ja kieszonkowych nie mam taka sprawa.
- To twój problem młoda.- zażartował pod nosem.
- Super wiedzieć....stary. - po czym czarnowłosa pobiegła w przeciwną stronę.William patrzył na nią z rozgniewanym wzrokiem na swą siostrzenicę i z oburzeniem poszedł w swą stronę. Odegra się później na niej, jak, to bywa w jego przypadku. Na to miast Abby z radością wbiegła do swego tymczasowego pokoiku i skoczyła na łóżko. Ale kiedy wylądowała, poczuła , że coś pod nią pękło. Zeszła prędko z łóżka i wpakowała się pod nie, by zobaczyć parę połamanych desek, które zwisały niczym żyrandol, aż po podłogę. Czarnowłosa zaczęła grzebać w swej bluzce by wygrzebać z niej taśmę klejąca ( którą oczywiście ukradła z szkoły ) . Przez moment można było usłyszeć hałas odrywającej się taśmy klejącej, ale końcowy efekt był nieskazitelnie.....niestaranny? Można by było tak powiedzieć. Deski zamiast być posklejane do zniszczonych części, były teraz posklejane tak, że niby były przyklejone do siebie, a niby też jeszcze zwisały. Prędzej czy później nastolatka i tak będzie musiała użyć lepszych środków na naprawę mebla, albo powiedzieć co gorsza wujkowi. Na samą tą myśl podkręciła głową i odłożyła przedmiot. Po tym stanęła przed łóżko i runęła na nie twarzą do poduszki, wtedy łóżko znowu zachrupalo.
CZYTASZ
Transformers: Złodziejka
AdventureCo by się stało jakby Unicron miał syna? A co by się stało, jakby syn się zakochał w zwykłej autobotce? A jakby mieli iskierkę? Co by ją czekało po wojnie na rodzinnej planecie? Czy była by nadal zdziczałą , a może o matczynym sercu, troskliwą...