-Kolejny dzień za nami. I zero ofiar....- stwierdziła femmie. - Dobra Szela, skup się. Skoro umiałam się zmienić w tą ludzką blondynkę, to czy mogłabym się zmienić w wymyślonego człowieka?
Było niedzielne bezchmurne popołudnie, gdy Szelina na skraju urwiska próbowała wykombinować jakiś plan. Na chwilę obecną, to bawiła się w filozofa, ale po nie długim dumaniu, stanęła i zaczęła się rozpadać na kwadraciki, które zaczęły się układać na wzór dziewczyny. Gdy tylko ostatnie kwadraty się połonczyły, spojrzała ona na swą rękę. Udało się. Tylko czy ona wygląda tak jak siebie sama wyobraziła? Femmie odwróciła sie od urwiska i ruszyła w stronę jeziora. Las pachniał wilgocią, w jaką był ono obdarowane. Ptaki śpiewały radosne pieśni, a od czasu do czasu przebiegała ruda wiewiórka . Z radością szła przez ścieżkę leśną, nucąc jakąś cybertrońską melodię. Gdy już wyłaniała się z lasu, to przed jeziorem, ujrzała szarego mercedesa z otwartym bagażnikiem. Zatrzymała się w pół kroku.
Do pojazdu podszedł w samych kąpielówkach mężczyzna w młodym wieku, gdzieś na oko trzydzieści lat patrząc na zarost jaki widniał na brodzie. Za nim szła kobieta w białym bikini. Jej włosy były pomalowane na kolor czerwony. Szelina się zawahała. A co jeśli ci ludzie zauważą, że ona nie jest jedną z nich? Ale przecież jak odjeżdżała z bazy NEST, to nikt nie przeczuwał, że ona jest uciekinierem...
- Hej dziewczynko!- krzyknął w jej stronę męski głos. Szelina nie wiedziała co zrobić. - Co ty tutaj sama robisz? - postać mężczyzny, zbliżała się kiedy robił kroki do Szeliny. Femmie przymróżyła swe oczy i ujrzała, że zmierza ku niej rudowłosy człowiek. Przerażona podskoczyła na swych nogach. Aż takie owłosione ludzkie stworzenie nie widziała. Kiedy mężczyzna był wystarczająca blisko Szeliny, Femmie poczuła, że jej nogi się załamują i są jak z waty. Była tak przerażona, że nie mogła się ruszyć z miejsca. Nie wiedziała jak teraz zareaguje ta ludzka rasa, ale na chwilę obecną, się nic nie działo. Mężczyzna przykucnął do wzrostu dziewczyny i spojrzał na jej przerażoną twarz , swymi piwnymi oczami. Femmie poczuła się niezręcznie. Co teraz ma ona zrobić ?
- Theon! Ogranij się do reszty! Dziewczynę nam tylko straszysz.- za plecami mężczyzny pojawiła się czerwonowłosa. - Chodź dziewczynko, jak ci na imię? - na jej twarzy ukazał się sympatyczny uśmiech, który u femmie dodawał otuchy.
- Sz-Szelina.- zaryzykowała podać swe prawdziwe imię jakie nadali jej rodzice.
- Jakie piękne imię! Ja jestem Rebel, a ten Rudy to mój narzeczony Theon. - kobieta powiedziała z szybkością światła swe słowa, tak, że femmie ledwie się odnalazła w jej mówie, która była nie wyraźna.Lecz nim się obejrzała, to kobieta chwyciła ją za nadgarstek i zaprowadziła ją na stojąca obok samochodu leżak. Ruchem ręki pokazała, aby usiadła i się rozgościła, chociaż, to nie był dom, lecz ziemia z kamieniami o różnej wielkości oraz barwach. Szelina nie miała ochoty siedzieć, więc kiedy tylko kobieta w bikini w się odwróciła plecami do niej, to od razu biegiem powędrowała nad brzęk jeziora, w którym wylądował samochód wojskowy. Stanęła na największej skałe, jaka była na brzegu i obejrzała się w tafli wody.
Zamiast metalu, widziała piękną, rumieniowatą twarzyczkę brunetki, z oczami jak i Chińczyków, która miała swe czekoladowe włosy spięte w długi kucyk. Jej końcówki włosów były w barwie niebieskiej, tak samo, jak jej sterczące na czole, dwa pasemka włosów. Na nich wisiała niewielkich rozmiarów żółta spinka do włosów w kształcie gwiazdki. Oczy były w kolorze błękitu - takiego samego jaki miała w swej klasycznej formie. Po prawej stronie, na policzku, był przyklejony, niewielkich rozmiarów biały plaster, który przykrywał część jej twarzy. Femme była ubrana w bluzę w odcieniu fioletowym z kapturem, która miała od strony ramion pojedyncze, wielkie dziury, które odkrywały właśnie ramiona po obu stronach. Spod długiej bluzy, wystawała granatowa niczym noc spódnica, a spod niej- czarne, krótkie spodenki. Na jej kolanach było poprzyklejanych parę plastrów i niezgrabnie ubrane skapetki. Jedna w kolorze zielonym, która była staranniej ubrana od drugiej pomarańczowej skarpetki, jaka była pozwijana i była niższa niż zielona. A na samym dole, można było ujrzeć z znoszone, czarne na nogach conwersy, które były brudne od błota.
CZYTASZ
Transformers: Złodziejka
AdventureCo by się stało jakby Unicron miał syna? A co by się stało, jakby syn się zakochał w zwykłej autobotce? A jakby mieli iskierkę? Co by ją czekało po wojnie na rodzinnej planecie? Czy była by nadal zdziczałą , a może o matczynym sercu, troskliwą...