Rozdział 5

369 45 6
                                    

~Véronique~

Ja to mam po prostu szczęście. Ze wszystkich ludzi na świecie, musiałam akurat trafić na niego. Widzę, że ta dziewczyna próbuje odwlec go od tego aby spędził ze mną czas. W sumie nie wiem ale chciałabym lepiej go poznać. Zapunktował u mnie tym, że mnie nie zostawił samej i znosi moją wredotę. Jest chyba pierwszą osobą, która mnie nie odtrąciła po pierwszym zdaniu. No i muszę przyznać, że ma w sobie coś takiego, że...

Chwila! Co ja gadam? O czym ja w ogóle myślę? Na żadnego faceta nie mogę patrzeć inaczej, niż na przygodę na jeden raz.

- Naprawdę przepraszam cię za nią.

Moje myślenie przerywa Adrien, postawił dwa kubki gorącej czekolady i usiadł na przeciwko mnie.

- Nie musisz za nią przepraszać. To nie jest twoja wina. Z resztą ostatnio plotę wszystko co mi ślina na język przyniesie. Do ciebie też wyskoczyłam z pretensjami, że mi się śpieszy, a prawda jest taka, że mi wcale nie musisz pomagać.

Czy ja właśnie go przeprosiłam?

Kiedy wypowiedziałam wszystkie słowa skrzywiłam się na to co zrobiłam. Chyba jest pierwszą osobą, którą przeprosiłam? Przecież ja nigdy nie myślałam o takim czymś. Nawet jak coś stało się z mojej winy, to zrobiłam tak, że nie musiałam przepraszać. Musiałam zrobić śmieszną minę, bo Adrien wybuchł śmiechem. Kiedy usłyszałam jego śmiech, coś zadrżało w moim sercu.

- Wybacz ale zrobiłaś taką śmieszną minę, że nie mogłem się powstrzymać.

Zapatrzyłam się na jego uśmiech i coś się ze mną dzieje dziwnego. Ten widok mogłabym oglądać godzinami, a przecież nie lubię jak ludzie się cieszą. To dlaczego jego szczęście powoduje u mnie zmiany w organiźmie?

- Véronique, chyba przemarzłaś solidnie, że zawieszasz się tak.

To nie przemarznięcie powoduje zawieszenie, lecz twój cudowny uśmiech.

Ja pierdole, wariuje po prostu.

- Chyba masz rację.

Złapałam w obie dłonie kubek i upiłam mały łyczek. Przyjemne ciepło zaczęło rozchodzić się po całym moim ciele.

- Chyba nie zdawałam siebie sprawy jak jest mi zimno.

- Wiedziałem, że ci to pomoże. Gdybyś nie była taka uparta, to byś tak nie zmarzła.

- No tej cechy charakteru nie zmienię. Oczywiście odwdzięczę się za pomoc.

- Naprawdę?

Przymrużyłam swoje oczy i serio zrozumiał moje zadanie w taki dwuznaczny sposób? Czy facetom tylko jedno w głowie?

- Czy wam wszystkim musi chodzić tylko o jedno?

Adrien uśmiechnął się szeroko, na co wstrzymałam swoje powietrze. Nie wytrzymam jak będzie tak się uśmiechnął do mnie.

- Myślałem o kolacji, na pewno nie pomyślałem o tym co ty.

I w tym momencie czuję jak moje policzki robią się całe czerwone. No brawo, teraz to ja wyszłam na jakąś niewyżytą co wszystko porównuje do seksu. Pierwszy raz zaczęłam tracić kontrolę i nie wiem co mam takiego powiedzieć. Adrien miał nie mały ubaw ze mnie.

- Dobra chyba powinniśmy jechać, zanim spalę kolejnego buraka.

- Do tworzy ci w nich, rozmywa obraz królowej lodu.

Nagle poczułam przerażenie. Skąd on wie? A może on doskonale wie kim jestem? No bo skąd by wiedział jak ludzie na mnie mówią? W sumie wcale bym się nie zdziwiła gdybym prześledził całą moją rodzinę. W końcu to przez moją rodzinę, jego interes jest zagrożony. To moja rodzina robi wszystko aby zniknął z rynku. I jeszcze moja misja na sam koniec, ciekawe jak ja mam teraz to zrobić aby przekonać go do sprzedaży winnicy? Jeśli wie kim jestem, to po co mi niby pomaga? Powinien mnie nienawidzić za samo nazwisko, a nie zachowywać się jakby mnie nie znał.

Niezapomniany świąteczny czas (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz