꧁༺ 𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 6 ༻꧂ Czerwona wstążka

73 7 22
                                    

Rozdział dzisiaj, bo jutro trochę zawirowań mnie czeka.

Zachęcam do komentowania pod #DJBSwattpad na Twitterze

Miłego czytania i do 12 stycznia!

Do zobaczenia ❤️

꧁༺༻꧂

Musiałam jakoś wrócić do domu. Zaledwie kilka minut rozmawiałam z szatynem, a jego już nie ma. Najpierw miałam do niego wrócić i dalej rozmawiać, bo zaintrygował mnie swoją osobą. Teraz jednak poczułam się zmęczona i koniecznie chciałam gdzieś się położyć.

Cały czas miałam z tyłu głowy, jego anegdotę o fiołkach. Może faktycznie byłam jednym z nich. Długi czas byłam przezroczysta. Niezauważona przez otaczające mnie wewnętrzne zimno.

Byłam bardzo pusta w środku. Za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro nienawidziłam siebie. Wydawało mi się, że moje odbicie zaraz nie wie. On o tym nie wie. Diego zna tylko dziewczynę, z którą zjadł szarlotkę i widzi mnie, jako dziewczynę z imprezy, której opowiadał o swoich ulubionych kwiatach.

Lekko chwiałam się, idąc przez taras do tylnego wejścia domu. Dochodziła godzina czwarta. Za godzinę słońce wstaje, a ja tak jak wiele nastolatków, będących tutaj na imprezie, jeszcze się nie położyłam. Uśmiecham się, bo czuję się błago. Widzę, że Jeremi tańczy z jakąś dziewczyną, więc postanawiam poczekać. Opieram się o framugę, przy samej kuchni. Mam stąd niezły widok na całe pomieszczenie i ludzi, którzy już trochę mają dość. Przymykam oczy. Potrzebuję snu.

- Jak się czujesz? - ze snu na stojąco, wybudza mnie jego pytanie.

- Wypiłam trochę - przyznaje. -Nie martw się, dobrze kontaktuję.

Roześmiał się na moje słowa. Poprawił swoje włosy i zaczął mi się przyglądać z uwagą. Ja kołysałam biodrami do muzyki. Staliśmy tak przez chwilę, kiedy on przyglądał mi się badawczo. Co to miało na celu? Doskonale wiedziałam, żebym mu powiedziała, czy wreszcie go poznałam. Jeśli mowa o szatynie, to stoi po drugiej stronie pomieszczenia, dokładnie naprzeciwko mnie. Obserwuje mnie. Czuję na sobie jego wzrok. Odchylam głowę do tyłu i uśmiecham się. Po raz kolejny myślę o tym, co mi powiedział. To było naprawdę wartościowe i nigdy nie usłyszałam od nikogo czegoś podobnego. Nagle znów wydaje mi się, że jestem w ogrodzie i z nim rozmawiam.

- Rozmawiałaś już z nim? Sądząc po twojej minie i tego jaki masz wzrok, myślę, że tak - widziałam, że chce mu się śmiać.

- Jeremi, błagam cię, rozmawiałam z kilkoma osoba - przewróciłam oczami. -Muszę przyznać, że jest taki inny.

- Co masz na myśli? - ukradkiem spojrzał na chłopaka, który rozkoszował piwem bezalkoholowym.

- Siedział tam sam, jakby wyobcowany - uniosłam ręce lekko do góry w akcie desperacji. Nie sądziłam, że teraz są tacy, co nie piją, albo nie próbują Bóg wie czego. - Okłamałam go, że mieszkam w Hiszpani! Co za hipokryzja.

-Zwolnij trochę. Mówił mi o tobie, a ja udawałem, że wcale nie znam cię na wylot. Mówił, że w końcu czuje się lepiej, bo może z kimś porozmawiać w swoim ojczystym języku, więc to kłamstwo nie jest wcale takie złe, Violet.

- Ja wcale nie czuję się jak mieszkanka Stanów Zjednoczonych - powiedziałam płaczliwie.

- Wiem, promyku. Znam go już trochę. Powiem tyle, że nie jest szkodliwy.

Dobrze jest być samym [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz