Rozdział dzisiaj, bo jutro trochę zawirowań mnie czeka.
Zachęcam do komentowania pod #DJBSwattpad na Twitterze
Miłego czytania i do 12 stycznia!
Do zobaczenia ❤️
꧁༺༻꧂
Musiałam jakoś wrócić do domu. Zaledwie kilka minut rozmawiałam z szatynem, a jego już nie ma. Najpierw miałam do niego wrócić i dalej rozmawiać, bo zaintrygował mnie swoją osobą. Teraz jednak poczułam się zmęczona i koniecznie chciałam gdzieś się położyć.
Cały czas miałam z tyłu głowy, jego anegdotę o fiołkach. Może faktycznie byłam jednym z nich. Długi czas byłam przezroczysta. Niezauważona przez otaczające mnie wewnętrzne zimno.
Byłam bardzo pusta w środku. Za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro nienawidziłam siebie. Wydawało mi się, że moje odbicie zaraz nie wie. On o tym nie wie. Diego zna tylko dziewczynę, z którą zjadł szarlotkę i widzi mnie, jako dziewczynę z imprezy, której opowiadał o swoich ulubionych kwiatach.
Lekko chwiałam się, idąc przez taras do tylnego wejścia domu. Dochodziła godzina czwarta. Za godzinę słońce wstaje, a ja tak jak wiele nastolatków, będących tutaj na imprezie, jeszcze się nie położyłam. Uśmiecham się, bo czuję się błago. Widzę, że Jeremi tańczy z jakąś dziewczyną, więc postanawiam poczekać. Opieram się o framugę, przy samej kuchni. Mam stąd niezły widok na całe pomieszczenie i ludzi, którzy już trochę mają dość. Przymykam oczy. Potrzebuję snu.
- Jak się czujesz? - ze snu na stojąco, wybudza mnie jego pytanie.
- Wypiłam trochę - przyznaje. -Nie martw się, dobrze kontaktuję.
Roześmiał się na moje słowa. Poprawił swoje włosy i zaczął mi się przyglądać z uwagą. Ja kołysałam biodrami do muzyki. Staliśmy tak przez chwilę, kiedy on przyglądał mi się badawczo. Co to miało na celu? Doskonale wiedziałam, żebym mu powiedziała, czy wreszcie go poznałam. Jeśli mowa o szatynie, to stoi po drugiej stronie pomieszczenia, dokładnie naprzeciwko mnie. Obserwuje mnie. Czuję na sobie jego wzrok. Odchylam głowę do tyłu i uśmiecham się. Po raz kolejny myślę o tym, co mi powiedział. To było naprawdę wartościowe i nigdy nie usłyszałam od nikogo czegoś podobnego. Nagle znów wydaje mi się, że jestem w ogrodzie i z nim rozmawiam.
- Rozmawiałaś już z nim? Sądząc po twojej minie i tego jaki masz wzrok, myślę, że tak - widziałam, że chce mu się śmiać.
- Jeremi, błagam cię, rozmawiałam z kilkoma osoba - przewróciłam oczami. -Muszę przyznać, że jest taki inny.
- Co masz na myśli? - ukradkiem spojrzał na chłopaka, który rozkoszował piwem bezalkoholowym.
- Siedział tam sam, jakby wyobcowany - uniosłam ręce lekko do góry w akcie desperacji. Nie sądziłam, że teraz są tacy, co nie piją, albo nie próbują Bóg wie czego. - Okłamałam go, że mieszkam w Hiszpani! Co za hipokryzja.
-Zwolnij trochę. Mówił mi o tobie, a ja udawałem, że wcale nie znam cię na wylot. Mówił, że w końcu czuje się lepiej, bo może z kimś porozmawiać w swoim ojczystym języku, więc to kłamstwo nie jest wcale takie złe, Violet.
- Ja wcale nie czuję się jak mieszkanka Stanów Zjednoczonych - powiedziałam płaczliwie.
- Wiem, promyku. Znam go już trochę. Powiem tyle, że nie jest szkodliwy.
CZYTASZ
Dobrze jest być samym [ZAWIESZONE]
Teen FictionKochała notatnik w swoim telefonie. Tam, pisała wiersze. Pomagało jej to. Na Violet Morton spadło za dużo, gdy była mała. Od dziesiątego roku życia choruje na cukrzycę typu pierwszego, jest insulino zależna, leczy się za pomocą pompy insulinowej. C...