Czas na retrospekcję
enjoy!
#DJBSwattpad
꧁༺༻꧂
Jeremi
Dziś minęły sto dwa dni bez niej. To ponad czternaście tygodni braku blasku.
Violet Morton była dla mnie promykiem i choć ona sama nazywała siebie chaosem, pokochałem ten chaos i traktowałem ją jak swoją rodzoną siostrę. Była dla mnie rodziną. Może nadal nią będzie.
Mam przyspieszony oddech, gdy siedzę na lekcji matematyki w Liceum w Vieste. Prestiżowa szkoła, nie równa się dobrym nauczycielem, czego przykładem jest pan Ron Ranvier. Od dwudziestu pięciu minut, siedzi bokiem na swoim krześle przy biurku i posyła nam wściekłe spojrzenia, choć nie powinien. Kolejny raz zerkam za zadanie z arkusza egzaminu semestralnego i mam ochotę rozwalić ołówek.
Mój zeszyt od tego przedmiotu jest ubogi w notatniki, ale mimo tego powinien umieć rozwiązać zadanie, gdzie trzeba obliczyć odcinek trójkąta za pomocą proporcji.
Przez następne dwie minuty ciszy w klasie, mam wrażenie, że nie jestem w szkole, a w kościele. Jak mówiłem Ranvier nie umie wytłumaczyć nam porządnie tematu, przez co mamy zaległości.
Ja mam zaległości.
Moja prawda nogi drży i nie potrafię tego zatrzymać. Nie spałem zbyt dobrze. Każdego wieczoru stosowałem pieprzonego techniki relaksacyjne i zrezygnowałem z tytoniu. Każdego wieczoru rozmawiałem z mamą, udając przed nią, że wszystko jest dobrze. Nie potrafiłem się skupić.
— Przy takim rodzaju zadań należy najpierw zrobić założenia. Chciałbym abyście pochylili się nad tym zadaniem samodzielnie — powiedział nauczyciel, który zaraz potem wypił pół szklanki wody z cytryną.
Po upływie kilkunastu sekund wstał i zaczął chodzić między ławkami, zatrzymując się przy każdym uczniu, jakby próbował nakłonić do myślenia.
Przepisałem równanie i usiłowałem przypomnieć sobie, co powinienem zrobić po to, gdy wykluczę, że x nie może się równać 0..
Z mojej prawej strony siedział Diego. Był w porządku, ale był bardzo zamknięty w sobie i zawsze mało się odzywał. Przeniósł się tu od pierwszej klasy. Jest Hiszpanem i pochodzi z Valenci. Zawsze siedzi sam i na swoich ulubionych przedmiotach, często się zgłasza. Jeżeli chodzi o matematykę.. jest ciut lepszy odemnie. Poznałem go na dodatkowych zajęciach z fotografii, które odbawają się w czwartek.
Co za tym idzie, jestem ponad dwie godziny dłużej w tym budynku, gdzie dla młodych ludzi, liczą się tylko oceny, presja i pieniądze rodziców.
Brzmię, jakbym ja był inny. Rzecz w tym, że ja również jestem tu, gdzie jestem za wysokie alimenty mojego ojca.
— Umiesz zrobić to zadanie? — zapytał mnie szatyn, uważnie ilustrując moją zmęczoną twarz.
Dłonie niebezpiecznie mi drżą, a gęste loki opadają na czoło. Chcę spać.
— Zrobiłem założenia, a dalej to... — zacząłem, ale zaraz po tym poczułem obecność nauczyciela.
— Pasquarelli, tu masz źle.. — powiedział obojętnym tonem i poszedł dalej.
Co mam źle i czemu do cholery, nie może tego wytłumaczyć jeszcze raz? Za co mu płacą?
— Nie wiem, jak mam dalej to robić — powiedziałem do szatyna, a on po chwili namysłu nad zadaniem, popatrzył na mnie z łobuziarskim uśmiechem.
CZYTASZ
Dobrze jest być samym [ZAWIESZONE]
Teen FictionKochała notatnik w swoim telefonie. Tam, pisała wiersze. Pomagało jej to. Na Violet Morton spadło za dużo, gdy była mała. Od dziesiątego roku życia choruje na cukrzycę typu pierwszego, jest insulino zależna, leczy się za pomocą pompy insulinowej. C...